Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Beskidach najwyższa frekwencja w woj. śląskim

Katarzyna Piotrowiak, Barbara Musiałek
Głosowanie w Zabrzu w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 45
Głosowanie w Zabrzu w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 45 MIkołaj Suchan
Z danych Państwowej Komisji Wyborczej przygotowanych na godzinę siedemnastą wynika, że największą frekwencję odnotowano w gminach i powiatach południowej części regionu, w powiatach bielskim, cieszyńskim, żywieckim i pszczyńskim.

Członkowie Obwodowej Komisji Wyborczej nr 3 w Szczyrku, czyli tam gdzie na dobre rozpoczął się wakacyjny sezon turystyczny, przecierali wczoraj oczy ze zdumienia. Przy stoliku, gdzie mogły głosować osoby przyjezdne, ruch panował non-stop. Wielu wyborców wyciągało zaświadczenia wprost z plecaka.
Anna Dzbikowicz z Warszawy i Ewa Lisowska z Poznania przyjechały pod Skrzyczne na szkolenie. Głos oddały w przerwie w zajęciach. Z kolei Sylwester Wójtowicz z Makowa Podhalańskiego postarał się o zaświadczenie, żeby zagłosować w miejscu zamieszkania narzeczonej.

Większych zakłóceń w województwie nie było, odnotowywano jedynie pojedyncze incydenty.
W Bytomiu o godz. 10 policjanci zatrzymali 64-letniego obywatela Kanady polskiego pochodzenia, który naklejał plakaty wyborcze na samochodzie.

- Tłumaczył, że w nocy ktoś mu je zerwał i chciał powiesić je na nowo. Był świadomy, że grozi mu za to kara. Podczas interwencji zwyzywał funkcjonariuszy więc został zatrzymany - tłumaczy Adam Jakubiak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej w Bytomiu.

Za wykroczenie, jakim jest zakłócanie ciszy wyborczej, mężczyzna otrzymał mandat w wysokości 100 złotych. Obraza policjanta jest już jednak przestępstwem, za które grozi nawet rok pozbawienia wolności.

Jednak popołudniu krewki Kanadyjczyk poddał się dobrowolnie karze. Wymierzono mu dwa tysiące złotych grzywny. W ciągu dwóch tygodni ma także oficjalnie przeprosić znieważonego funkcjonariusza.
Do kolejnego przypadku zakłócenia ciszy wyborczej związanego z rozklejaniem plakatów wyborczych doszło w Tarnowskich Górach. Policja bada sprawę.
Także głosowanie przebiegło raczej spokojnie. W Częstochowie kłopot z głosowaniem mieli mieszkańcy z ulicy Sułkowskiego, bo... nie sprawdzili wcześniej gdzie znajduje się właściwa siedziba ich komisji wyborczej. Osoby, które pierwsze kroki skierowały do Zakładu Energetycznego, tym razem zastały drzwi zamknięte i żadnej informacji. Okazało się, że mają swój obwód kilkaset metrów dalej. Popołudniu niedaleko tej siedziby komisji zapalił się samochód osobowy. Akcja gaśnicza trwała kilkanaście minut.
Niemiła niespodzianka spotkała wczoraj także Franciszka Łęgosza, emeryta z Jastrzębia Zdroju.

- Kiedy przyszedłem oddać swój głos, okazało się, że jestem skreślony z listy. Tłumaczyłem, że podczas pierwszej tury wyborów prezydenckich byłem w szpitalu, więc nie brałem udziału w głosowaniu, ale osoby z komisji nie wiedziały jak mi pomóc - skarżył się pan Franciszek, który zwrócił się do nas o pomoc w tej sprawie.

Ewelina Stolińska z wydziału obywatelskiego jastrzębskiego urzędu miasta tłumaczyła nam, że jeśli ktoś przebywa w szpitalu do czwartku przed wyborami, dyrekcja informuje o tym urząd miasta, który na tej podstawie wykreśla mieszkańca z obwodu. W zamian taka osoba ma prawo zagłosować w szpitalu. - Podczas drugiej tury, aby móc oddać głos na wybranego kandydata u siebie, należało przynieść do lokalu wyborczego wypis ze szpitala oraz dowód osobisty - tłumaczyła Stolińska.

Problem w tym, że nikt z lokalu wyborczego panu Franciszkowi tego nie powiedział. Wobec czego zdenerwowany udał się do domu i zadzwonił do naszej redakcji. - Jestem obywatelem Polski, mam prawo głosować i nie rozumiem, dlaczego mi tego prawa odmówiono - mówił.

W obwodowej komisji wyborczej nr 45, mieszczącej się przy ulicy Granicznej, nie odpowiedziano nam na pytanie, dlaczego odesłano Łęgosza z kwitkiem.

- O to proszę pytać w urzędzie miasta - powiedziała Małgorzata Nowak, przewodnicząca tamtejszej komisji.
- Przecież my nie siedzimy w komisjach. A członkowie komisji powinni wiedzieć, co powinien zrobić wyborca w danej sytuacji. Dobrze ich szkolimy - odpowiedziała na to Barbara Kukuczka koordynator wyborów w Jastrzębiu Zdroju.

Jednak o tym co należy zrobić pan Franciszek dowiedział się od nas. I poszedł jeszcze raz do lokalu wyborczego.

Swój głos oddała również najstarsza chorzowianka, 93-letnia Anna Terlecka. — Ci co nie głosują mają potem pretensje, że wszystko dzieje się nie po ich myśli. Oni nie pamiętają okresu, kiedy trzeba było głosować wbrew sobie lub gdy fałszowano wybory - mówiła.

- Niektórzy tego nie rozumieją i zostają w domach, a potem narzekają, że jest źle. Ja chodzę na wybory zawsze - podkreślał wczoraj gliwiczanin Grzegorz Sokalla, który wraz z rodziną oddał swój głos w Szkole Podstawowej nr 28. Na wybory zabrał córkę Katarzynę i wnuczkę Mayę, które z USA przyleciały na wakacje do Polski. - Mieszkamy niedaleko Bostonu. Cieszę się, że w tak ważnych dla Polski wyborach mogłam głosować w swojej Ojczyźnie - mówiła Katarzyna.

Współpraca Marcin Szczepański, Jacek Drost, Krzysztof Suliga, RES, MAO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W Beskidach najwyższa frekwencja w woj. śląskim - Dziennik Zachodni