Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarlałe tematy i obrady

Jerzy Gorzelik
Wielkimi krokami zbliża się 15 lipca, data uchwalenia przez Sejm RP ustawy zawierającej statut organiczny województwa śląskiego. A więc - ujmując rzecz najprościej - nadającej regionowi autonomię w ramach państwa polskiego.

W tym roku mija równo dziewięćdziesiąt lat od tamtego wydarzenia. Zdawałoby się, że ta okrągła rocznica powinna stać się okazją do hucznych obchodów zarówno na Górnym Śląsku, jak i w Warszawie. Ustawa z 15 lipca 1920 roku była wielkim osiągnięciem polskiego parlamentaryzmu. To ona tak naprawdę otworzyła części Górnego Śląska drogę do Polski, dając wielu Ślązakom nadzieję na samorządzenie w sprawiedliwej Rzeczpospolitej.

Nadzieje nigdy niespełnione, co tłumaczy niechęć do celebrowania jubileuszu w warszawskiej centrali. Władze samorządowe w Katowicach nie mają jednak powodów do moralnego kaca, który usprawiedliwiałby ich historyczną amnezję. Być może radnych sejmiku onieśmiela porównanie do posłów na Sejm Śląski. Zawstydzenie byłoby w pełni uzasadnione.

Podczas gdy międzywojenni regionalni parlamentarzyści mogli pretendować do roli prawdziwych gospodarzy, współczesnym radnym wojewódzkim wyznaczono funkcję kamerdynera władz centralnych. W większości przyjmują ją z pokorą, zadowalając się możliwością rozdysponowania tych paru groszy, które z naszych podatków wędrują, a w zasadzie wracają do budżetu województwa. Od czasu do czasu budzą się, by wypowiedzieć kilka okrągłych zdań o potrzebie "kontynuowania reformy samorządowej". A nawet ująć je w zgrabny tekst uchwały, jak miało to miejsce przed kilkoma dniami.
Ta - jakże śmiała kontynuacja - miałaby polegać na przesunięciu kilku urzędników z gabinetów wojewody do części marszałkowskiej. Kto wie? Może marszałek - w zapierającym dech w piersiach porywie odwagi - upomniałby się nawet o przekazanie samorządowi historycznego gmachu Sejmu Śląskiego. W budynku, wzniesionym za pieniądze Skarbu Śląskiego, panoszy się dziś bowiem - na mocy dekretu z 1945 roku - reprezentujący rząd wojewoda.

Dyskusje i spory toczone dziś na sali dawnego Sejmu Śląskiego wydają się skarlałe, nieodpowiadające powadze miejsca i jego historycznych tradycji. Jakby nasi wybrańcy bali się wyjść przed szereg. Nie lękajcie się! - chciałoby się zaapelować zwłaszcza do marszałka i jego kolegów z klubu radnych Platformy Obywatelskiej. Wszak w ich partię wstępuje właśnie nowy duch. PO nie musi się już obawiać prezydenckiego weta i zapowiada podjęcie śmiałych reform. Może Donald Tusk wreszcie przypomni sobie swe entuzjastyczne wypowiedzi o autonomii regionalnej sprzed kilkunastu lat? W przeciwnym razie gotów go przelicytować Jarosław Kaczyński, który, wprawdzie nie do końca świadom znaczenia swych słów, wskazał Górnemu Śląskowi drogę - autonomicznej przecież - Bawarii. Skoro dziś Edward Gierek okazuje się być w oczach prezesa wielkim patriotą, skłonny jestem uwierzyć, że za kilka lat "landyzacja" stać się może dla PiS-u ustrojowym ideałem.

W ostatnich latach z niewymuszoną swobodą między obiema partiami przepływali ludzie - jak choćby Piotr Spyra (wcześniej w PiS, dziś w PO). Dlaczego tej samej drogi nie miałyby przebyć idee? Po PiS-owskich umizgach do SLD i platformianych obietnicach socjalnych świadczeń nie zdziwiłbym się, gdyby w kolejnej kampanii wyborczej PO broniła centralizmu państwa przed niecnymi zakusami, cudownie nawróconych na regionalizm, współtowarzyszy Kaczyńskiego.
Przemiana jest już chyba w toku, skoro Nelly Rokita popisuje się w TV znajomością śląskiego. A europoseł Marek Migalski (PiS) organizuje konferencję prasową, poświęconą współtwórcy statutu organicznego województwa śląskiego, Konstantemu Wolnemu. Akurat ten aspekt działalności wieloletniego marszałka Sejmu Śląskiego, przedstawionego w anonsie jako "uczestnik Powstań Śląskich, prawnik, mecenas sztuki", umknął memu koledze z uczelni. Nie bądźmy jednak małostkowi. Początki bywają trudne.

Gdyby dr Migalski i inni regionaliści z odzysku zechcieli zamanifestować swe uznanie dla dokonań Konstantego Wolnego w sposób bardziej zdecydowany, nadarza się wyborna okazja. W sobotę 17 lipca w samo południe z katowickiego placu Wolności wyruszy IV Marsz Autonomii. Marek Migalski na swej stronie internetowej reklamuje się hasłem "Wiedza i odwaga". A czegóż trzeba więcej - jeśli nie wiedzy o nowoczesnej decentralizacji i odwagi w przełamywaniu stereotypów - by pójść w żółto-niebieskim pochodzie, ramię w ramię z autonomistami? Zawstydzając tym swą polityczną konkurencję. A to przecież bezcenne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!