Rage Race to największa impreza lifestylowo - motoryzacyjna w Polsce. To samochody mające po 450 - 800 koni mechanicznych pod maską, imponujące swoim wyglądem, drogie i rzadkie i ich załogi, wśród nich osoby znane, jak Jerzy Dziewulski.
SPRAWDŹ NAJLEPSZE OFERTY KUPNA/SPRZEDAŻY SAMOCHODÓW
W tym roku na trasie imprezy po raz pierwszy znalazły się Katowice. Dopisała pogoda, przyszli mieszkańcy, dziennikarze, ale zamiast 50 aut, zobaczyli tylko forda mustanga i sportowe, snieżnobiałe audi. W ogólnym zamieszaniu dotarła do nas informacja, że impreza została przeniesiona do Tychów. Co się stało?
- Dla nas miała być zarezerwowana cała ulica, dodatkowo zabezpieczona, dostępna tylko dla naszych samochodów, które trudno pomylić z innymi. Tymczasem wjazd był fizycznie niemożliwy, bo na to nie było miejsca. Na środku ulicy stanęła wielka scena - mówi Jerzy Nowak, współorganizator Rage Race.
Nie było też prądu, choć miasto miało go zapewnić. Bez prądu niemożliwe byłoby nagłośnienie i oświetlenie imprezy, czy choćby rozstawienie balonów.
- Nam potrzeba kilkuset metrów kabli, do tego siły, tego się nie robi w kilka sekund - dodaje Nowak. Jak mówi, są przygotowani na rzeczy nieprzewidywalne, deszcz, roboty drogowe. - Ale nie spodziewaliśmy się czegoś takiego po tak dużym mieście. Przecież wszystko było dawno dogadane, ustalone - mówi.
Dzień wcześniej Rage Race gościł koło Hotelu Piramida, gdzie załogi nocowały. Impreza ściągnęła tłumy tyszan.
- Nie pozostało nam nic innego, jak znowu przewieźć wszystko z powrotem do Tychów i rozstawić jeszcze raz - mówi Nowak. Czy uda się to nadrobić za rok? - Nie mogę w tej chwili obiecać. Powiem tylko, że władze niektórych miast przywitały nas troszeczkę lepiej, a to przy organizacji tak skomplikowanej trasy ma znaczenie - mówi Nowak.
Scenę ustawił na Mariackiej Teatr Korez, w związku z planowanym na wieczór spektaklem plenerowym. Sytuację próbowała ratować Marlena Grzymkiewicz, menadżer Music Clubu Lemoniada, partnera Rage Race. Alarmowała rano magistrat o rozkładanej scenie.
- Dziwi mnie, że sobie nie poradzili sami. My mieliśmy imprezę na Nikiszowcu, wszyscy byli tam, dlatego radziłem, żeby menadżer wzięła to w swoje ręce - mówi Dariusz Czapla z wydziału informacji i promocji.
Czy miasto nie powinno tego skoordynować? - pytam. - My nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy organizator rozłoży swój sprzęt - mówi Czapla. A prąd? - Każdy we własnym zakresie dzwoni do Miejskiego Zarządu Ulic i Mostówi i prosi o podłączenie - wyjaśnia Czapla.
Marlena Grzymkiewicz zapewnia, że wszystko było ustalone z prezydentem Piotrem Uszokiem. Nowak:- Organizowaliśmy to od pół roku. Sprawdzimy dokumenty i umowy. Będziemy to wyjaśniać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?