Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bielsko-Biała będzie chronić krajobraz, którego nie ma

Wanda Then
jacek drost
Kuriozalny plan przestrzennego zagospodarowania zatwierdzili bielscy radni. Zgodnie z nim 80 ha stoków pod Dębowcem zostało wyłączonych z zabudowy pod tereny zielone. Sęk w tym, że owa enklawa zieleni to prywatne, zazwyczaj ogrodzone, działki, z których w nowych warunkach nie skorzystają ani właściciele, bo się na nich nie wybudują, ani pozostali bielszczanie, bo na teren prywatny nie wejdą. Większa część podstocza dawno już została zabudowana i próba chronienia tam krajobrazu jest bezcelowa. Buntują się przeciwko temu właściciele działek, oburza się część radnych.

Plan wystawiony do tzw. konsultacji społecznej zebrał rekordowo dużą liczbę protestów - ponad 20. Prezydent odrzucił je, projekt planu trafił na sesję i został przyjęty do realizacji.

Grzegorz Gleindek, dyrektor Biura Rozwoju Miasta, uważa, że gmina ma prawo w taki sposób chronić swoje tereny, a rzeczą oczywistą jest, że jest to sprzeczne z interesami właścicieli działek.

- W 2003 r. centralnie unieważniono miejscowe plany zagospodarowania. Od tego czasu można było występować o warunki zabudowy i po spełnieniu określonych warunków uzyskać je. Ponieważ uznano, że jest to jeden z ostatnich w mieście terenów atrakcyjnych krajobrazowo, ograniczono taką możliwość. Plan ma to gwarantować - argumentuje Gleindek.

Właściciele działek, którym przed zatwierdzeniem planu nie udało się wybudować domów, są oburzeni. W tej grupie jest Mieczysław Wilk, który od 2004 r. starał się bezskutecznie o warunki zabudowy swojej działki.

- Argumentowano, że nie ma dobrego sąsiedztwa, choć nie rozumiem co to znaczy. 20 arów poniżej mojej parceli sąsiad mógł się wybudować. Ponadto dalej w polach jedni dostają warunki zabudowy, inni nie. Nie rozumiem dlaczego. Teraz plan przewiduje, że moja działka, która ma 20 arów, podzielona została na 12 arów budowlanych i 8 arów niebudowlanych. Nie wiem, jak pan Gleindek sobie wyobraża teren zielony między płotami. Działki są przecież ogrodzone - mówi Wilk.

- Gdyby podobny plan powstał, gdy podstocze nie było jeszcze tak zabudowane, miałoby to sens. Odbieranie niektórym możliwości inwestowania w swoją własność jest nieporozumieniem. Rozumiem, że jakiś teren jest atrakcyjny i chcemy go chronić, ale chronienie czegoś, czego już nie ma, jest bez sensu - uważa radny Jerzy Balon, który nie poparł w głosowaniu przyjęcia planu.

Wspierało go kilku innych radnych, m.in. Marek Podolski: - Miasto chciałoby sobie zafundować tereny zielone, ale jest to nie w porządku wobec ludzi, którzy mają tam działki. Jeśli ktoś chce sobie fundować tereny zielone, powinien je wykupić od właścicieli - mówił Podolski.

Zwolennicy przyjęcia planu uspokajali, że możliwe są zmiany niektórych zapisów. - Zmiany punktowe mogą tam występować - uważa radny Jan Kania.

Właściciele działek nie zamierzają się poddawać. Ich nadzieją są prawnicy wojewody śląskiego, którzy być może dopatrzą się absurdu całej sytuacji. Zamierzają też skierować sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Obecny plan oznacza dla nich poważną utratę wartości gruntu. W tym rejonie metr kwadratowy działki budowlanej kosztuje około 200 zł, niebudowlany straci na wartości przynajmniej 10-krotnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!