Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruch Chorzów gra dzisiaj z Valetta FC

Jacek Sroka
Marcin Zając i jego koledzy z chorzowskiego Ruchu ograli kazachski Szachtior Karaganda, teraz pora na maltański zespół Valletta FC
Marcin Zając i jego koledzy z chorzowskiego Ruchu ograli kazachski Szachtior Karaganda, teraz pora na maltański zespół Valletta FC fot. arkadiusz ławrywianiec
Piłkarze Ruchu wczoraj w południe dotarli na Maltę i dziś o godz. 17 rozegrają tutaj pierwszy mecz II rundy kwalifikacji Ligi Europejskiej z Valletta FC. UEFA zgodziła się, żeby spotkanie odbyło się na boisku ze sztuczną nawierzchnią.

Chorzowian na lotnisku w Pyrzowicach żegnało wcześnie rano kilku kibiców, którzy po odprawie bagażowej robili sobie zdjęcia z zawodnikami i zbierali autografy. Valletta przywitała natomiast Niebieskich sporym upałem. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika z okien swojego hotelu widzą boisko do waterpolo.

Z miejscową drużyną przyjdzie im jednak rywalizować nie na błękitnych wodach Zatoki Balluta, ale na sztucznej murawie Stadionu Stulecia wybudowanego w 1998 roku z okazji jubileuszu założonego w 1900 r. Maltańskiego Związku Piłkarskiego. To mniejszy z dwóch obiektów sportowych TaQali, bo może pomieścić zaledwie 2,5 tysiąca widzów, a i ta liczba wydaje się w przypadku obiektu przypominającego stadion Pniówka Pawłowice być mocno przesadzona. Trybuna znajduje się tylko z jednej strony boiska, a pozostałe okala płot.

- Nasz położony tuż obok stadion narodowy o pojemności 17 tys. miejsc jest obecnie w remoncie. Wymieniana jest trawiasta murawa, ale jeśli awansujemy do I rundy Ligi Europejskiej, to na mecze w tej fazie rozgrywek będzie już gotowy - stwierdził jeden z pracowników obiektu wywołując uśmiech na twarzach chorzowian.

Polskie drużyny wygrały dotąd wszystkie 10 spotkań z Maltańczykami w europejskich pucharach i Ruch nie zamierza psuć dzisiaj tej statystyki. Być może na dobre samopoczucie gospodarzy wpłynęła wtorkowa wygrana mistrza Malty Birkirkara FC z MSK Żylina 1:0 w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Przegraną mistrza Słowacji najbardziej zaszokowany był Gabor Straka.

- Jestem bardzo zaskoczony, że Żylina przegrała na Malcie. To przecież dobra drużyna - stwierdził jedyny obecnie słowacki piłkarz w barwach Niebieskich. Relacji z historycznego sukcesu bardzo tu popularnej Birkirkary maltański The Times poświęcił wczoraj całą kolumnę, natomiast o dzisiejszym meczu Ruchu nie było w gazecie ani słowa.

Na czwartkowym spotkaniu nie należy spodziewać się tłumu kibiców wicemistrza Malty, bo Valletta FC nie cieszy się na wyspie zbyt wielką popularnością.To dlatego meczu nie pokaże żadna miejscowa telewizja. Na trybunach nie zabraknie za to fanów Ruchu, którzy po wyeliminowaniu przez chorzowian Szachtiora Karaganda natychmiast wynajęli tygodniowe wczasy na Malcie.
- Będzie nas ponad setka i to nie tylko ze Śląska, ale także z Irlandii, Anglii i Hiszpanii - powiedział popularny Hetman, szef kibiców Niebieskich.

Kibice Ruchu pojawili się już wczoraj na oficjalnym treningu swoich ulubieńców, ale gospodarze stadionu nie chcieli ich wpuścić na trybuny. Ulegli dopiero po długich namowach działaczy chorzowian i kilku telefonach do przedstawicieli służb porządkowych, dzięki czemu grupa około 30 sympatyków 14-krotnych mistrzów Polski mogła zobaczyć chociaż połowę zajęć.

Kazachowie, którzy byli poprzednim rywalem Niebieskich słynęli z gościnności. O Maltańczykach nie da się tego powiedzieć. Gracze Ruchu dostali na trening tylko siedem meczowych piłek, choć na piśmie wyraźnie prosili o 20.

- Więcej nie ma w magazynie - tłumaczył się pracownik rozkładając bezradnie ręce. Również wyznaczenie początku meczu na godz. 17 zakrawa na mały sabotaż, bo miejscowi liczą, że panujący wówczas ponad 30 stopniowy upał zmęczy Polaków.

Największy żal nasi mają jednak o to, że przyjdzie im grać na sztucznej trawie. - To jakaś paranoja. Na takich boiskach gramy zimą, a nie w środku lata - stwierdził trener Waldemar Fornalik.

Maltańska murawa miała podobno spełniać wszystkie wymogi, ale daleko jej do sztucznej trawy położonej na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni, na którym w tym roku chorzowianie pokonali w ekstraklasie Arkę. - Faktycznie nie jest tak dobra jak tamta, ale ważne, że jest miękka i ma dużo granulatu. Temperatura przy samym gruncie jest dość wysoka, a piłka specyficznie odbija się na tej trawie, ale nie ma co narzekać - powiedział doświadczony pomocnik Ruchu Wojciech Grzyb.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!