Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy imprezy masowe w Polsce są bezpieczne?

Ola Szatan, Sławomir Cichy
Masowe imprezy muzyczne są - zdaniem organizatorów- całkowicie bezpieczne
Masowe imprezy muzyczne są - zdaniem organizatorów- całkowicie bezpieczne FOT. MAREK ZAKRZEWSKI
Po tragicznych wydarzeniach w Duisburgu, gdzie podczas Love Parade w tunelu zostało stratowanych przez tłum 19 osób, a kilkaset zostało rannych, wraca pytanie, czy imprezy w naszym kraju są bezpieczne?

Za kilka dni rozpoczyna się kolejny Przystanek Woodstock, a w sierpniu Katowice przeżywać będą najazd miłośników muzyki podczas OFF Festivalu. Czy fani mogą się u nas czuć bezpiecznie?

Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego straży pożarnej, przekonuje, że do takiego wypadku, jak u zachodnich sąsiadów dojść w Polsce nie może.

- W naszym kraju nie ma możliwości uzyskania zgody na koncert, festyn czy festiwal bez spełnienia wymogów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych - mówi i jako przykład podaje ubiegłoroczny koncert Madonny na warszawskim Bemowie. - Organizator nie podał na przykład, ile osób będzie w poszczególnych sektorach. To dyskwalifikowało cały projekt, który w ostatniej chwili został poprawiony - dodaje Frątczak.

Po tragicznych doświadczeniach związanych z pożarem hali Stoczni Gdańskiej podczas koncertu Golden Life w listopadzie 1994 r., gdzie w wyniku obrażeń śmierć poniosło 7 osób, a także po katastrofie hali MTK w Chorzowie, gdzie w 2006 roku zginęło 65 osób, żadna impreza w Polsce nie odbywa się bez sprawnie działających wyjść awaryjnych.

Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego ratusza, przypomina, że organizatorzy imprez zawsze muszą podawać liczbę uczestników. - Do największej hali regionu, katowickiego Spodka, może jednorazowo wejść 11,5 tys. widzów. Gdyby organizatorzy przewidzieli imprezę na przykład na 12 tys. osób, nie otrzymaliby zgody - mówi. - Później kontrole uniemożliwiają sprzedaż większej ilości biletów niż wynika to ze zgody na organizację imprezy, a bramki "liczą" wchodzących i są zamykane w momencie wyczerpania się bezpiecznego limitu uczestników - przekonuje Bojarun.
Policja sprawdza, czy obiekt spełnia normy organizacji imprezy dla zgłoszonej liczby uczestników. Negatywna opinia dyskwalifikuje zgłoszenie.

Artur Rojek, dyrektor artystyczny i pomysłodawca Off Festivalu, który już 5-8 sierpnia odbędzie się w Katowicach, potwierdza, że organizatorzy co roku skrupulatnie przestrzegają przepisów dotyczących bezpieczeństwa uczestników imprezy.

- Off Festival dziennie może przyjąć 10 tysięcy ludzi. Pomieściłoby się więcej, ale właśnie ze względów bezpieczeństwa wyznaczyliśmy taką granicę. Do tej pory nie zdarzyła nam się sytuacja, która stanowiłaby jakiekolwiek zagrożenie - mówi Rojek.

Bardziej otwartą formułę ma Przystanek Woodstock w Kostrzynie nad Odrą, ale jego pomysłodawca i twórca, Jurek Owsiak, jest przekonany, że choć impreza nie jest biletowana i nigdy nie wiadomo, ilu widzów zgromadzi (przed rokiem było ich pół miliona), to jest to jedno ze spokojniejszych miejsc w Polsce. - Bezpieczeństwa pilnuje u nas Pokojowy Patrol - grupa wolontariuszy, która informuje, doradza i pomaga. Na Przystanku jest także profesjonalna ochrona (Niebieski Patrol) oraz policjanci, którzy zajmują się przypadkami łamania prawa.

Grałam dla 150 tysięcy ludzi

Z Marylą Rodowicz, popularną polską piosenkarką, rozmawia Ola Szatan

Pani zdaniem, imprezy masowe w Polsce są wystarczająco zabezpieczane?

Imprezy są zabezpieczane przez dobre firmy ochroniarskie. Od kilku lat obowiązują przepisy, które zwiększyły liczbę osób dbających o porządek podczas imprezy. To oznacza większe wydatki dla organizatorów, ale dzięki temu możemy czuć się pewnie, że jest bezpieczniej i nic nie grozi.

Zdarzyła się kiedyś pani nieprzewidziana sytuacja podczas koncertu?

Graliśmy koncert w Tallinie dla 150-tysięcznej publiczności. Organizacja nie była najlepsza. Scena została zrobiona dość amatorsko, miała taki długi wybieg w stronę publiczności. Szybko się na nim znalazłam, chcąc być jak najbliżej ludzi. I nagle ten wybieg zaczął się ruszać, zapadać pod wpływem naporu ludzi. Koncert został przerwany, aż wybieg został usunięty.

Nie czuła pani nigdy strachu przed dużą widownią pod sceną?
Nie miałam takich obaw. Nie gram koncertów klubowych, zazwyczaj są to albo hale przynajmniej na 10 tysięcy osób, albo imprezy plenerowe, gdzie ilość słuchaczy bywa jeszcze większa. Przedwczoraj wróciłam z serii trzech dużych koncertów na 20 tysięcy osób każdy. Zaś parę lat temu występowałam na Skwerze Kościuszki w Gdyni dla około 100 tysięcy ludzi.

A sama pani również chodzi na koncerty innych artystów i bawi się z innymi w tłumie?

Naturalnie. Rok temu wybrałam się na występ Tiny Turner w Pradze. Koncert odbywał się w ogromnej hali, było dużo wejść, dobrze oznaczone sektory. Znakomicie przygotowany był też koncert AC/DC w Belgradzie, na którym byłam dwa lata temu. Bawiło się na nim 80 tysięcy osób i jedyną nieprzewidzianą sytuacją byli pijani Serbowie, którzy wylewali na mnie piwo.

Co w takim razie doprowadziło do tragedii na sobotniej Love Parade?
Organizatorzy imprezy wykazali się brakiem wyobraźni. Zbyt duża liczba osób na takiej przestrzeni, jedno ciasne wejście.... I najbardziej dziwi, że stało się to w Niemczech, kraju, który słynie z profesjonalizmu i porządku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!