Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sposób na reformę zdrowia jest na Śląsku

Aldona Minorczyk-Cichy
Nasze karty pacjenta pozwalają kasie chorych rozsądniej rządzić funduszami
Nasze karty pacjenta pozwalają kasie chorych rozsądniej rządzić funduszami FOT. ARC
Zapowiada się rewolucja w służbie zdrowia. Według jednej z koncepcji jej podwaliną mogą być doświadczenia zlikwidowanej w 2003 roku przez rząd Leszka Millera Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych.

Dlaczego? Bo do tej pory nie wymyślono niczego lepszego, a Narodowy Fundusz Zdrowia okazał się kosztowną pomyłką.

Wprowadzenie kas może oznaczać powrót Sośnierza na polityczną scenę

- Gdyby nie zlikwidowano Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych mielibyśmy jeden z najnowocześniejszych systemów w Europie. A tak straciliśmy siedem lat i dopiero zaczynamy ruszać z miejsca - ubolewa Andrzej Sośnierz, były szef kasy i twórca jej sukcesu. NFZ skompromitował się w ostatnim czasie m.in. przez decyzje o ograniczeniu pieniędzy na onkologię, czy finansowanie znieczuleń u dzieci. Za każdym razem powodowało to medialny skandal, z którego tłumaczyła się minister zdrowia Ewa Kopacz.

Jak się dowiedzieliśmy projekt reformy systemu minister ma przedstawić podczas jesiennego spotkania medycznego okrągłego stołu. Jednym z rozważanych pomysłów jest likwidacja NFZ-u i powołanie w jego miejsce konkurujących ze sobą ubezpieczalni medycznych. Nad ich działaniem czuwałby Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych.

- Kopacz rozważa także wykorzystanie doświadczenia Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych, bo ten system powodował, że pieniądze na służbę zdrowia były pod kontrolą. Teraz mamy do czynienia z workiem, który przecieka z każdej strony - mówi Danuta Pietraszewska, posłanka PO.

Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz podkreśla jednak, że jeszcze nic w tej sprawie nie jest przesądzone. Koncepcji jest kilka, nie wiadomo, która z nich wygra.

O konieczności likwidacji NFZ-u mówi za to Bolesław Piecha, były wiceminister zdrowia w rządzie Jarosława Kaczyńskiego: - Fundusz to moloch, którym nie da się zarządzać. Decentralizacja i stworzenie czegoś na kształt dawnych kas chorych to konieczność - podkreśla Piecha.

Dodaje, że konieczne będzie jednak wyeliminowanie błędów, z jakimi w przypadku kas mieliśmy do czynienia. Chodzi m.in. to by kasy działały na terenie całego kraju, a nie wybranych regionów i by pacjenci chcąc się leczyć w innej części kraju, niż ta w której są zameldowani, nie musieli starać się o promesę swojej kasy.

Parlamentarzyści mają także nadzieję, że nowy system będzie dla województwa śląskiego bardziej sprawiedliwy. Obecnie dostajemy na leczenie dużo mniej, niż do systemu wpłacamy.
Narodowy Fundusz Zdrowia zostanie prawdopodobnie zlikwidowany, a na jego miejsce powstanie 5-6 ubezpieczalni wzorowanych na Śląskiej Regionalnej Kasie Chorych. Zmiany mają być wprowadzane stopniowo i poprzedzone rocznym programem pilotażowym, aby pacjent mógł sam wybrać ubezpieczyciela, do którego trafią pieniądze z jego składki zdrowotnej. Kontrolę nad działającymi ubezpieczycielami ma objąć Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych.

To jedna z koncepcji resortu zdrowia. Wybór "śląskiej ścieżki" ma sporo zalet. "Dziecko" Andrzeja Sośnierza (byłego szefa Śląskiej Kasy Chorych, a potem przez rok szefa NFZ), to system START, w którym zapisywane są dane pacjenta i informacje o wszystkich jego poradach, pobytach w szpitalach, zlecanych i wykonywanych badaniach czy wypisywanych receptach. Dzięki niemu w naszym województwie można kontrolować wydatki na służbę zdrowia i wyeliminować nadużycia, np. przy wypisywaniu leków.

Tymczasem NFZ - zdaniem jego przeciwników - ma więcej wad niż zalet. Do tych pierwszych należy m.in. kreowanie odgórnie ustalanych list cenowych zabiegów, co powoduje, że szpitale się zadłużają. Minister zdrowia Ewa Kopacz wielokrotnie podkreślała, że zbytnia centralizacja NFZ-u uniemożliwia realizowanie celów resortu zdrowia. Zamiast tego Fundusz realizuje swoje ambicje poza kontrolą rządu. Do tego dochodzi kosztowna i wybujała biurokracja oraz mało efektywne zarządzanie pieniędzmi.

- Funduszem naprawdę nie da się zarządzać. Nie unikniemy jego likwidacji - podkreśla poseł PiS Bolesław Piecha.
Tylko co w zamian? - Prace trwają. Ale Ministerstwo Zdrowia nie podjęło jeszcze wiążących decyzji - dodaje Danuta Pietraszewska, posłanka PO.

Jeśli "śląska ścieżka" w reformie finansowania systemu zdrowia wygra, to nie będzie pierwszym przykładem czerpania ze śląskich doświadczeń. Trzy lata po likwidacji kas chorych, gdy szefem NFZ (za rządów Jarosława Kaczyńskiego, od września 2006 do listopada 2007 roku) był Andrzej Sośnierz, próbował na krajowy grunt przeszczepić nasz Rejestr Usług Medycznych (RUM). Miało to umożliwić sprawdzanie wydawania pieniądze w systemie służby zdrowia. Karty, które mieszkańcy województwa śląskiego mają w portfelach od 1999 roku, miały trafić do wszystkich Polaków. Jak zapewniał wówczas Sośnierz, śląski system START miał zostać powielony, a nie skopiowany.

- Doświadczenia ze Śląska warto wykorzystać - to bardzo duża aglomeracja i system funkcjonuje już kilka lat. Będzie to już jednak nie karta pamięciowa, a procesorowa - lepiej szyfrowana. Wygląd nie będzie się bardzo różnił i z pewnością na jej odwrocie nie będziemy już próbowali umieszczać reklam - mówił wtedy Sośnierz.
System ostatecznie nie został wprowadzony, ale wspomniane przez Sośnierza reklamy stały się powodem jego ogromnych problemów. Z wnioskiem o jego ściganie wystąpił do prokuratury Michał Żemojda, prezes nieistniejącego już Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. Sośnierzowi wytoczono proces o niegospodarność. Chodziło o powierzchnię reklamową na kartach czipowych, jakie otrzymali wszyscy ubezpieczeni w województwie śląskim. Sośnierz odstąpił powierzchnię reklamową dostawcy kart, dzięki czemu zaoszczędzono 5,5 mln zł. Urząd nadzoru twierdził, że w ten sposób nie zys-kano, a wręcz stracono i to ponad 3 mln zł. Sąd jednak uniewinnił Sośnierza w pierwszej instancji, a wyrok podtrzymał też katowicki Sąd Apelacyjny.

Oficjalne stanowisko resortu zdrowia i plany reform finansowania służby zdrowia poznamy jesienią. Pewne jest tylko to, że zmiany są nieuniknione.

Zmarnowaliśmy siedem lat

Z Andrzejem Sośnierzem, byłym dyrektorem Śląskiej Kasy Chorych i szefem Narodowego Funduszu Zdrowia, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Rząd zastanawia się nad likwidacją Narodowego Funduszu Zdrowia i wprowadzeniem systemu, który wzorowany byłby na dawnej Śląskiej Kasy Chorych. Czy taka podróż w czasie i powrót do tamtych rozwiązań są możliwe? I czy mają sens, bo przecież od zlikwidowania kas minęły już lata?
Odtworzenie tego systemu jest nie tylko jak najbardziej możliwe, ale i wskazane. Lepszego pomysłu niż tamtejszy system po prostu na razie nie wymyślono. Pewnie niektóre sprawy można byłoby zmodyfikować, ale rozdzielenie Funduszu na regionalne kasy i cofnięcie kompetencji w dół, to najlepszy pomysł.

Ma pan satysfakcję, że to właśnie system, który pan stworzył na Śląsku, a który pochopnie zarzucono, teraz wraca jako wzór do reformy krajowego systemu zdrowia?
Oczywiście, mam satysfakcję, ale odczuwam także żal, bo nie da się ukryć, że zmarnowaliśmy dużo czasu.

Czy jako region, który w ostatnich latach był po macoszemu traktowany przy podziale pieniędzy na leczenie, możemy na tym zyskać?
Podział pieniędzy między poszczególne kasy regionalne też może być różny. Jednak filozofia funkcjonowania ubezpieczalni jest inna niż funduszu. Jestem dobrej myśli. Przede wszystkim należałoby pokazać, ile pieniędzy zbierają poszczególne regiony. Uświadomić ludziom, że np. dany region wpłaca 2 mld zł, a dostaje 3 mld zł. Ten miliard różnicy nie bierze się znikąd. To efekt dobrze pojmowanego solidaryzmu, za który wypada choćby powiedzieć "dziękuję".

A jak ten podział pieniędzy wygląda teraz?

Mamy wspólną pulę, z której każdy wydziera dla siebie, ile się da, po zbójnicku. Odwrót od tego systemu i powrót do koncepcji kas chorych byłby dla Śląska na pewno bezpieczniejszy.

Powiedział pan, że zmarnowaliśmy wiele lat. Gdzie bylibyśmy, gdyby nie zlikwidowano Śląskiej Kasy Chorych?
Mielibyśmy jeden z najnowocześniejszych systemów finansowania zdrowia w Europie. A tak straciliśmy siedem lat i dopiero zaczynamy ruszać z miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sposób na reformę zdrowia jest na Śląsku - Dziennik Zachodni