Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spokojna sielska metropolia

Michał Smolorz
Przez śląskie miasta niesie się lament, bo wraz z nastaniem lata na ulicach rozkwitły piwne i kawiarniane ogródki, a w nich do późna w noc siedzą ludzie, rozmawiają, wybuchają śmiechem, podśpiewują czasami - jak to w karczmie.

Telefony do straży miejskiej grzeją się, lud Boży spać nie może i domaga się ciszy. Miasto, owszem, niech tętni życiem, byle nie pod moim oknem.

Dylemat zdaje się nierozwiązywalny. Trudno się dziwić ludziom, którzy przez 50 lat przywykli, że o 18 miasto zamyka się na kłódkę, więc można w spokoju zasiąść przy serialu, podrzemać przy wiadomościach, potem jeszcze spełnić małżeńska powinność - i spokojnie zapaść sen. Centra naszych miast zamieszkuje ludność kwaterunkowa, którą po 1945 roku osadzano tam, aby burżuazyjne dzielnice "usocjalistycznić". Dwustumetrowe apartamenty po wygnanych mieszczanach grodziło się ściankami z papendekla na 3 mniejsze lokale i mieszkało jak leci: profesor, tokarz, referent, kolejarz, księgo-wy, rencista na "trójce", nauczycielka, górnik, milicjant, sprzątaczka - i tak dalej. A kiedy po 50 latach nieremontowane, zapuszczone, zagrzybione i cuchnące uryną kamienice zamieniły się w nory, doładowywano tam jeszcze lumpenproletariat wysiedlany z bardziej zadbanych miejsc.

Nasze miasta w sensie społecznym przestały być miastami, zamieniając się w osady plebejskie, wyzute z mieszczan, a więc i z mieszczańskich nawyków i z mieszczańskiej świadomości. Dekomunizacja śródmieścia - co pisałem w tym miejscu już 15 lat temu - powinna się zacząć od przebudowy społecznej. Kamienice miały zostać poddane generalnym remontom, dotychczasową ludność trzeba było przekwaterować do osiedli komunalnych oddalonych od cent-rum, ścianki z papendekla powywalać, a odtworzone apartamenty wystawić na przetargi - jako lokale mieszkalne (jak kto lubi śródmieście ze wszystkimi zaletami i wadami) albo biurowe. Dokładnie tak zrobiono we Wrocławiu, dzięki czemu centrum starego miasta żyje tam całą dobę, a gwardziści zapomnieli o lokatorskich interwencjach z powodu głośnej muzyki lub salw śmiechu.
Niestety, w górnośląskich i zagłębiowskich miastach kamienice albo dalej idą w ruinę, albo są remontowane tandetnie, z zachowaniem podziałów i dotychczasowych lokatorów. Chętnie oprowadzę po niektórych katowickich domach "wyremontowanych" wedle tej recepty: łysemu włos na głowie się zjeży. Byle jak najtaniej, byle szybko i bez marudzenia. Stiuki, parkiety, dębowe framugi, łazienki ? Cóż za fanaberie ! Wyłącznie plastik, płyta pilśniowa, panele z wyprzedaży, rurki prowadzone po podłodze (sic!), drzwi jakby wyjęte z osiedlowych bloków lat 80. A na-de wszystko wciąż ta sama kwaterunkowa społeczność, często już leciwa, rentowa, zubożała, na komunalnym czynszu za 150 złotych - głów-na klientela telefonów interwencyjnych do stra-ży miejskiej. Krzywdę zrobiono tym ludziom, pozostawiając ich w centrach miast, podobnie jak szynkarzom, namawiając do otwierania lokali w centrum. Ba! Całemu miastu zrobiono krzywdę, zapętlając błędne koło niemożności.

Taka "społeczna przebudowa centrum" jest równie ważna, a może nawet ważniejsza od rozwiązań architektonicznych i urbanistycznych w metropolii. Pod tym względem też zmarnowaliśmy ostatnich 20 lat.

PS. Pan Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności w obszernej polemice ("Fakty z kapelusza", "PDZ" z 26 lipca 2010) zarzuca mi niewiedzę w sprawie dopłat do górniczych emerytur. Wedle niego te dopłaty wynoszą nie 4 miliardy - jak napisałem - lecz góra 480 milionów. Manipulowanie danymi jest specjalnością górniczych propagandzistów, tak też się stało tym razem. Owe 480 milionów pana Kolorza, to tylko dotacja z budżetu państwa, zaś na opisane przeze mnie 4 miliardy składają się wszyscy pozostali klienci ZUS-u, uczciwie płacący składki, tyle bowiem wynosi różnica między roczną sumą wpłat branży węglowej do funduszu emerytalnego, a sumą świadczeń pobieranych przez górniczych emerytów. Jest to jedna z wielu ukrytych dotacji do węgla, o czym pisałem na tych łamach jasno i wielokrotnie. Nie trzeba być Jeremim Mordasewiczem ani Michałem Smolorzem (dwa dyżurne demony górniczych związkowców), aby to sprawdzić w ZUS-ie. Pan Dominik Kolorz też to wie, ale przecież nie za to mu płacą, by o tym mówił i pisał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!