Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rojek: Zagrają, aż buty spadną!

Redakcja
FOT. Mat. prasowe/Jacek Poremba
W kwestii artystycznej nie idę na żadne kompromisy. Chcę robić imprezę na światowym poziomie i dopóki będę mógł, tak będzie się działo - mówi Artur Rojek, pomysłodawca i dyrektor Off Festivalu w rozmowie z Olą Szatan

Czy wybór Katowic na nowe miejsce dla Off Festivalu było słuszną decyzją?
Na razie jestem bardzo zadowolony. Mam też w związku z tym dużo nadziei i optymizmu na przyszłość. Katowice, jak i cały region są przecież miejscem o ogromnych możliwościach. Od lat staramy się zmienić wizerunek Śląska. Teraz nastał czas na inwestycje w wysoką kulturę.

Dzięki kulturze Katowice mają szansę zaistnieć. Nic nie stanie się jednak od razu

To będzie inny festiwal niż w Mysłowicach? Zmieniła się infrastruktura, a Dolina Trzech Stawów daje dużo więcej możliwości do organizacji takiego przedsięwzięcia.
Opakowanie się zmieniło. Nowe miasto, nowe miejsce. Zawartość pozostanie jednak taka sama, co znaczy przede wszystkim dużo muzyki, a do tego elementy dodatkowe takie jak sztuka, film, poezja.

Od samego początku zapowiadałeś, że Off Festival będzie imprezą alternatywną, ale mam wrażenie, że od dwóch sezonów te słowa spełniają się w stu procentach. Wystawiasz swoich słuchaczy na dużą próbę, a oni - patrząc na frekwencję - dają ci duży kredyt zaufania. Osiągnąłeś już wymarzony pułap, czy wciąż jeszcze sporo jest do zrobienia?
Skład wykonawców na ubiegłorocznej edycji Off Festivalu rzeczywiście był ekstremalnie offowy i na moje możliwości zrealizowałem swój plan w stu procentach. W tym roku jest inaczej. Katowice dają mi o wiele większe pole do rozwoju. Stąd po raz pierwszy gwiazdy światowego formatu jak The Flaming Lips. Z roku na rok będzie ich więcej. Poza tym z założenia prezentuję to, co w muzyce najciekawsze, co nadaje jej kierunek rozwoju. Wybieram muzykę totalnie nową jak Toro Y Moi, Bear In Heaven, Joker, kontrowersyjną jak Shining czy Niwea, legendarną jak Tindersticks, Anti Pop Consortium czy Dinosaur Jr i modną jak The Horrors, który został okrzyknięty najlepszym brytyjskim zespołem według New Musical Express. Do tego dochodzi prezentacja wszystkich gatunków, jakie w muzyce istnieją.

W tym roku wachlarz stylistyczny jest ogromny.
Będzie alternative country, folk, punk, elektronika, metal, jazz, eksperyment, indie pop czy hip-hop. Takich festiwali jak Off na świecie jest kilka. Hiszpańska Primavera przyciąga 50 tysięcy widzów, niemiecki Melt - 25 tysięcy widzów norweska Oya - 40 tysięcy. Off Festival to jedyny tego typu festiwal w Europie Środkowo-Wschodniej. Ani Czesi, ani Węgrzy nie mają nic podobnego. Będą fani z Polski, Czech, Węgier, Niemiec, Finlandii, Austrii i Wielkiej Brytanii, gdzie w tym roku zaczęliśmy sprzedawać bilety.

Jakim kluczem dobierałeś tegoroczny skład wykonawców?

Tym, co zawsze. Głównym wyznacznikiem jest moja wiedza, jaką zdobywam przez lata. Obserwuję rynek. Wiem, co się dzieje w tym biznesie na świecie. Off staje się coraz bardziej rozpoznawalną marką. Kiedyś sukcesem był Mogwai, potem The National, a teraz mam The Flaming Lips. W kwestii artystycznej nie idę na żadne kompromisy. Chcę robić imprezę na światowym poziomie i dopóki będę mógł, tak będzie się działo.
Ten festiwal to również występ zespołu Lenny Valentino, którego jesteś założycielem. To jednorazowa sprawa, czy reaktywacja przewidziana na dłuższy czas? I co cię skłoniło, żeby odkurzyć ten projekt?
Mija dziewięć lat od ukazania się naszej jedynej płyty. Ta muzyka wytrzymała próbę czasu. Mijają lata, a Lenny Valentino wciąż ma mnóstwo fanów. Przede wszystkim to popchnęło mnie do jeszcze jednej reaktywacji. Poza tym graliśmy podczas pierwszej edycji festiwalu, teraz jest edycja piąta. Za każdym razem był to debiut. W 2006 roku debiut w ogóle, bo to był pierwszy Off, a teraz debiut w Katowicach. Mam też taką komfortową sytuację, że jestem dyrektorem festiwalu i liderem zespołu, dlatego też gra on tylko na Off Festivalu.

Nie zapominasz również o Roku Chopinowskim. Na Off Festivalu uczczony będzie koncertami awangardowych artystów, którzy zaprezentują się w twórczości Chopina. Skąd ten pomysł?

Bo to artyści, którzy nie boją się eksperymentować i dla których Chopin nie jest obciachem, tylko inspiracją. Poza tym proszę sobie wyobrazić, co może wyjść, kiedy Chopina będzie interpretować jazzowo-metalowy ZU, związany z wytwórnią Mika Pattona albo ambientowy guru - William Basinski. Do tego laptopowa legenda Fennesz czy plemienna Tune Yards. Mam nadzieję, że buty nam spadną...
Czy podobnie jak w Mysłowicach także w Katowicach odbywać się będą imprezy towarzyszące?
Wszystko starałem się skupić w Dolinie Trzech Stawów. Tam będzie muzyka, sztuka, film i poezja. Sztuka obecna jest na Offie od czterech lat. Tym razem przyjadą niemieccy performerzy, którzy z zastanych materiałów na miejscu zbudują np. Mokry Domek i zrobią akcje z kapiszonami. Do tego filmy i występy zespołów w ramach projektu "A Place where we could go". Poezja i proza to nowość na Offie. Zaprosiłem do tego projektu Wojtka Kuczoka, który jest stałym bywalcem imprezy od kilku lat. Wojtek zaprogramował scenę, na której wystąpią czołowi polscy poeci młodego i średniego pokolenia oraz prozaicy, m.in.: Dorota Masłowska.

Zapraszasz prezydenta Mysłowic, Grzegorza Osyrę na Off Festival do Katowic?

Tak. Nie widzę powodu, żeby tego nie robić.

Twoim zdaniem, czy przenosiny Off Festivalu do Katowic dają większe szanse temu miastu na tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku?
Zauważyłem bardzo niebezpieczną tendencję w myśleniu o Katowicach i Europejskiej Stolicy Kultury, co w efekcie końcowym może wszystkich mocno rozczarować i zablokować dalszy rozwój. To, że miasto zdecydowało się na coś takiego to znak, że zależy mu na inwestowaniu w kulturę. Zrozumiała rzecz. To dzięki kulturze Nowy Jork jest Nowym Jorkiem, a Berlin Berlinem. To dzięki kulturze wizerunek zadymionego Zagłębia Ruhry uległ zmianie i teraz tamtejsze miasta są najprężniej działającymi ośrodkami kulturalnymi w Niemczech.
Jestem pewny, że w Katowicach tkwi ogromny potencjał, ale nic nie stanie się od razu. Przez dziesiątki lat byliśmy postrzegani jako stolica górnictwa i innego przemysłu, co w ostatnich latach próbujemy zmienić. Z tego, co obserwuję z boku, nigdy na taką skalę jak teraz, miasto nie inwestowało w kulturę. To jednak początek długiej drogi, w której potrzebna jest mądrość decyzji i konsekwencja. Tylko wtedy do czegoś można dojść. Póki co został wykonany ważny krok.

Tym krokiem jest decyzja o podjęciu działań w związku z Europejską Stolicą Kultury 2016?
Przy okazji wszystkich działań związanych z ESK możemy wiele zapoczątkować, zmienić trend, sposób myślenia i nastawienie władz, co może kiedyś jeszcze bardziej rozpędzić kulturalną machinę. Obecność takich festiwali jak OFF, Ars Cameralis czy Festiwalu Nowa Muzyka zwraca już teraz dużą uwagę wszystkich interesujących się kulturą nie tylko w Polsce, ale na świecie. Uważam, że ESK to nie cel sam w sobie, ale motywacja do działania, którego brakowało przez wiele lat. Oczywiście jak wygramy, będzie miło, ale jeśli nie, to wszystko, co zostanie zrobione w drodze do tego tytułu będzie stanowiło fundament do dalszego rozwoju.

Otrzymałeś od prezydenta Katowic, Piotra Uszoka, gwarancję, że poziom finansowania festiwalu nie będzie mniejszy niż 2 miliony złotych, przynajmniej do 2016 roku. Czy za te pieniądze można jeszcze bardziej rozwinąć festiwal?

Propozycję, żeby OFF został w Katowicach otrzymaliśmy na tydzień przed ogłoszeniem, że festiwal będzie w innym mieście poza regionem, gdzie przyjęto nas po kilku tygodniach rozmów i negocjacji. Przez moment nie wiedzieliśmy, co mamy zrobić, chociaż organizacja w Katowicach była z wielu względów najlepszym rozwiązaniem.
Jakie inne miasto wchodziło w grę?
Wolałbym tego nie zdradzać. Determinacja stolicy Górnego Śląska była bardzo silna,
więc odmówiłem innym zainteresowanym i przyjąłem zaproszenie Katowic. Suma, jaką otrzymaliśmy na organizację festiwalu to duże, ale też standardowe pieniądze, jakie przekazuje się na imprezy o takim zasięgu w miastach, które takie imprezy posiadają, a więc we Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu
czy Gdańsku. Dofinansowanie miasta to część budżetu, ok. 40-50 procent. Reszta to pieniądze sponsorów i partnerów finansowych, których ja organizuję. Do tego dochodzi promocja festiwalu i miasta w mediach, opiewająca na ponad milion złotych. Festiwal stał się bodźcem do inwestycji w infrastrukturę Doliny Trzech Stawów. To wszystko, co tam powstało w postaci podciągnięcia prądu,
oświetlenia terenu, nowych dróg będzie służyć innym, z czego bardzo się cieszę. Mogę powiedzieć, że to była bardzo dobra decyzja władz, z której skorzystają mieszkańcy.

Miałeś czas na to, żeby się wyspać w tych ostatnich dniach przed festiwalem?

Nie trzeba mieć festiwalu, żeby się nie wysypiać. Można być pracownikiem korporacji albo prowadzić mały sklep, który dostarcza równie wielu stresów. Tudzież można wychowywać małe dzieci, które budzą się w nocy. Nie traktuję się wyjątkowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!