Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiczowate reklamy szpecą centrum Rybnika

Barbara Kubica
Bogumiła Kustra, Anna Wiśnicka i jej syn Daniel są przeciwni wielkim reklamom w centrum
Bogumiła Kustra, Anna Wiśnicka i jej syn Daniel są przeciwni wielkim reklamom w centrum Fot. Agnieszka Materna
Zabytkowe kamienice w centrum Rybnika szpecą tekturowe plakaty i plastikowe tablice. Na ulicach prowadzących do rynku można natknąć się na kiczowate banery reklamujące biura podróży, gabinety kosmetyczne czy salony gier.

Rybniczanom i przyjezdnym trudno skupić się na pięknych, architektonicznych detalach, bo coraz częściej przysłania je kicz. A w mieście nie ma osoby, która dbałaby o estetykę reklam.

- Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wieszania reklam, które zasłaniają całą ścianę budynku. Rozumiem niewielkie szyldy sklepu, czy kawiarni, która się w danej kamienicy znajduje. Ale na tym koniec - mówi Jerzy Stenclik, który przechadzał się wczoraj po centrum.

O ile sam Rynek jest jeszcze w miarę czysty od reklam, im dalej od niego, tym jest ich więcej. Ulice: Powstańców, Łony i Chrobrego aż toną w banerach, które wywieszane są na oknach i balkonach. - To jedyny sposób, żeby klient nas zauważył. Im dalej od Rynku, tym mniej osób chodzi - mówi nam właścicielka solarium, która klientów kusi wielką reklamą z półnagą dziewczyną. Takie plakaty mieszkańców denerwują najbardziej. - Wolałabym, żeby moje dzieci takich obrazków na ulicy nie oglądały. Ktoś musi trzymać pieczę nad tym, co jest prezentowane na reklamie. Plakat z dziewczyną reklamującą bieliznę na Rynku od razu powinien być zdjęty - mówi rybniczanka Dorota Kodbus.

Pod "ochroną" urzędników są jednak tylko te budynki, które znajdują się w granicach tak zwanego historycznego układu miasta. - Budynki na rynku i na sąsiadujących z nimi drogach wpisane są na listę zabytków lub też objęte opieką miejskiego konserwatora. Każda ingerencja w wygląd elewacji wymaga jego zgody. A wydaje ją rzadko - mówi Lucyna Tyl, rzeczniczka Urzędu Miasta.

W przypadku, gdy plakaty wiszą na prywatnych kamienicach, urzędnicy niewiele mogą zdziałać. - Przepisy nie mówią, że właściciel musi się starać o zgodę. W urzędzie działa komisja reklamy, ale sprawdza ona na przykład, czy ta nie narusza dobrych obyczajów oraz czy baner jest właściwie zamontowany i nie stwarza zagrożenia dla przechodniów. Jeśli tak się dzieje, to straż miejska może wlepić mandat - mówi Tyl.

Tego, czy reklama komponuje się z innymi elementami architektury, nie pilnuje nikt.

Sąsiedzi Rybnika bardziej dbają o estetyczny wygląd

Właściciele budynków, znajdujących się na żorskiej starówce, którzy chcą powiesić billboard, muszą uzyskać zgodę konserwatora zabytków. Nie ma znaczenia, czy jest to zabytkowa kamienica, czy też nowy budynek, bo obiekty znajdują się w obrębie średniowiecznego układu urbanistycznego Żor, który w całości został wpisany w rejestr zabytków w 1966 roku. Dzięki temu na starówce praktycznie nie ma szpecących banerów. Z kolei w Raciborzu reklamy opiniuje powołana przez prezydenta komisja urbanistyczno-architektoniczna. Gdy spełnione są wymogi, nie ma większych problemów z uzyskaniem zgody. Wówczas właściciele kamienic mogą powiesić reklamę nawet na rynku, jeśli nie jest to zabytek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!