Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą odbudować redutę

Violetta Gradek
podpis  podpispodpispodpispodpispodpis podpis podpis podpispodpis podpis
podpis podpispodpispodpispodpispodpis podpis podpis podpispodpis podpis fot.
Zespół fortyfikacji, stanowiących atrakcję turystyczną na wzór umocnień Wału Pomorskiego czy twierdzy Modlin, pragnie w Częstochowie odbudować grupa zapaleńców, miłośników historii oraz militariów.

Reduta częstochowska ma prowadzić szlakiem dwunastu bunkrów sprzed II wojny światowej.

Betonowy bunkier na terenie dawnego poligonu na Stradomiu trudno odnaleźć wśród zarośli. Wokół walają się śmieci, puszki, stłuczone szkło. Ale ze wzgórza roztacza się przepiękna panorama. Kiedy umocnienia budowano, liczyło się dogodne pole ostrzału.
- Idealne miejsce do urządzenia inscenizacji bitwy w rocznicę września 1939 roku. Zachowały się nawet okopy - zachwyca się Józef Andrzej Bossowski, szef Stowarzyszenia "Twierdza Częstochowa". To fascynaci historii, głównie okresu napoleońskiego, którzy ubierają się w mundury z tamtej epoki.
Spotykają się na inscenizacjach bitew czy piknikach rodzinnych.

- Wtedy używamy tylko przedmiotów metalowych i drewnianych. Wykluczamy plastik i aluminium. Eliminujemy papierosy na rzecz fajek i tabaki, zapalniczki zastępujemy krzesiwem. Śpimy na słomie w bawełnianych, nieimpregnowanych namiotach - opowiada Bossowski. Do stowarzyszenia należy też młodzież, którą bardziej pociąga dwudziestowieczna historia. Jej częścią są bunkry wojskowe, które pozostały w Częstochowie po II wojnie światowej.

- Wybudowano je w wielkim pośpiechu dopiero przed wybuchem wojny, kiedy Polska spodziewała się już niemieckiej ofensywy, po opracowaniu zachodniej linii obronnej - mówi Bossowski. - Wcześniej nikt nie pomyślał o takich umocnieniach, bo przez 20 lat bardziej obawiano się ataku zza wschodniej granicy i właśnie na wschodzie koncentrowano obronę.

Częstochowa przed wojną miała ważne położenie strategiczne. Znajdowała się w pobliżu granicy polsko-niemieckiej. Tu stacjonował sztab, wchodzącej w skład Armii "Kraków", 7. dywizji piechoty oraz 27 pułk piechoty. Zajmowały koszary przy obecnej ul. Dąbrowskiego, gdzie mieści się dziś Politechnika.

- Dla odcinka zaplanowanego dla częstochowskich wojsk przewidzianych było zaledwie 61 bunkrów, ale wybudowanie ich w tak krótkim czasie było i tak nierealne. Wybudowano więc tylko pierwszą linię umocnień betonowych. Według uczestników walk wokół Częstochowy było ich 19. Nazwano je "Reduta Częstochowska" - mówi Bossowski. Zbierając materiał do książki "Bunkry z roku 1939 w Częstochowie" znalazł ich jeszcze mniej, bo 12. - Przy budowie pracowały grupy saperów, ale i mieszkańcy, którzy przywozili furmankami żwir, kopali rowy przeciwczołgowe - dodaje.

Stowarzyszenie "Twierdza Częstochowa" pragnie, żeby pierścień bunkrów na obrzeżach miasta stał się atrakcją turystyczną. Zamierzają wysprzątać zaśmiecone umocnienia i pomóc utworzyć szlak historyczny pomiędzy nimi. Do udostępnienia bunkrów turystom zachęcają właścicieli posesji, na których stoją te budowle. Niektórzy nie kryją obaw, że po zwiedzających zostaną góry śmieci. Większość jednak zapaliła się do pomysłu, by "ożywić" bunkry. Właścicielka jednego z nich w Kiedrzynie, zrobiła nawet ścieżkę do umocnienia, choć wcześniej drogę zastawiały kojce dla zwierząt i kurniki. - Oniemiałem jak zobaczyłem tę dróżkę wyłożoną kawałkami bruku. Wcześniej trudno było tamtędy się przedrzeć, żeby choć zdjęcie zrobić - uśmiecha się Bossowski.

Andrzej Leks, który ma działkę z bunkrem przy ul. Łosiowej, po wizycie szefa stowarzyszenia "Twierdza Częstochowa" wysprzątał teren, wywiózł z niego ziemię, wyczyścił ściany, wykarczował zarośla przy budowli.

- Wcześniej wejść tam się nie dało - przyznaje. Chodził na spacery, zaglądał, ale nie bardzo wiedział, do czego ta betonowa konstrukcja służyła. Teraz nie tylko dba o bunkier, ale i rozpytuje sąsiadów w podeszłym wieku, którzy pamiętają jak budowano umocnienia i wspominają obronę tego miejsca. Po niemieckim ataku leżała tam cała hałda łusek.

- Przyjeżdżają tu całe rodziny oglądać bunkier. To dobrze - cieszy się Andrzej Leks. - Mogą tu dotknąć kawałka historii. Nie ma w tych słowach przesady, o czym świadczą ślady po kulach z niemieckich karabinów ostrzeliwujących bunkier. Leksowie chcą nawet wyrównać teren w pobliżu budowli, postawić ławki, żeby turyści mogli zrobić sobie piknik przy wojskowym bunkrze. Pomoc obiecała też Komisja Historyczna PTTK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!