Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory, czyli codzienne przecinanie wstęgi

Stanisław Bartosik
Urzędników zazwyczaj dzielimy na dwie grupy - tych pracujących w samorządach - z prezydentami, burmistrzami i wójtami na czele, oraz tych zatrudnionych na etatach państwowych.

Obydwie te - w powszechnej opinii zbyt liczne - grupy, opłacane są z naszych podatniczych kieszeni. I chociaż na co dzień działają podobnie, to raz na cztery lata widać, że różnią się i to diametralnie. Ci pierwsi muszą zabłysnąć, bo przecież przegrane wybory samorządowe oznaczają dla nich pogrążenie się w niebycie. Ci drudzy mogą spokojnie poczekać, bo na powyborczą wymianę kadr specjalnego wpływu nie mają. Nowi włodarze obsadzą swoimi ludźmi eksponowane stanowiska, bez względu na zasługi przedstawicieli starego nadania.

Większości urzędników nie zamierzam zazdrościć - udowodnić, że jest się potrzebnym, robiąc tak niewiele, nie jest łatwo

Zacznijmy więc od samorządowców, bo dla nich zaczął się właśnie okres wytężonej pracy. Wybory za pasem i wypada wreszcie pokazać się z dobrej, gospodarskiej - żeby nie napisać "prawdziwie ojcowskiej" - strony. Nie dziwcie się więc Czytelnicy - mieszkańcy miast, miasteczek, wsi i osiedli, że do listopada zobaczycie wiele cudów. To, co dotychczas było niemożliwe, nagle stanie się realne.

A to brudna i zaniedbana kamienica nagle zostanie pomalowana, albo popękane i chwiejące się płyty chodnikowe będą wymienione, albo i na dziurawe ulice wyjadą ekipy remontowe i wyrównają nawierzchnię. Dlaczego? Bo nadszedł czas przecinania wstęg i pokazywania, jaka to władza jest wspaniała. Przez ostatnie lata co prawda nie bardzo się przykładała, ale teraz udowodni, że potrafi wiele i jeszcze obieca, iż w następnej kadencji będzie intensywnie pracować cały czas.

Kto chce niech wierzy, ja nie zamierzam. Tym bardziej, że daleki jestem od wdzięczności za wykonywane remonty. Wszak finansowane są one również z moich pieniędzy, które w przedwyborczym pośpiechu nie zawsze wydaje się sensownie. Zaś urzędnicy po wzmożonym wysiłku udadzą się na zasłużony, ich zdaniem, odpoczynek i o wyborcach przypomną sobie znów dopiero pod koniec kadencji.

Na koniec wróćmy jeszcze do grupy drugiej, czyli urzędników państwowych. Ich powinni rozliczać zwierzchnicy, ale oni też są tylko (aż) urzędnikami, więc zazwyczaj kończy się na wzajemnym poklepywaniu się po ramionach i chwaleniu iluzorycznymi osiągnięciami. Dlatego wydanie najprostszej nawet decyzji, to już wyższa szkoła jazdy. Klinicznym tego przykładem jest budowa drogi Bielsko-Biała - Żywiec. Wszystko jest niby dawno przygotowane, ale brak decyzji o przykazaniu wykonawcy terenu budowy. Przyczyna jest zapewne prozaiczna - albo któryś z dyrektorów wyjechał na urlop, albo też - będąc na urlopie - zgubił ważną pieczątkę. Tylko co nas, stojących w korkach kierowców, może to obchodzić?
Nie zazdroszczę jednak większości urzędników, bez względu na to, z czyjego mandatu wykonują swój zawód. Udowodnić, że jest się potrzebnym, robiąc tak niewiele, naprawdę nie jest łatwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!