Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugie życie autobusu

Krzysztof P. Bąk
Jak szybko i tanio odmłodzić tabor miejskiej komunikacji? Wystarczy wziąć kilkunastoletni autobus, dokonać w nim kilku modyfikacji, przeprowadzić badania diagnostyczne i zarejestrować na nowo w urzędzie. Tak właśnie zrobiła prywatna firma, wożąca pasażerów za zamówienie Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP.

Od 1 września wiodącą z Piekar Śląskich do Katowic linię 860 obsługiwać ma firma Henzago z Rudy Śląskiej. Wygrała, bo zaoferowała najniższą cenę. A to było jednym z przetargowych kryteriów. Ze złożonej dokumentacji wynika, że oferowane przez nią autobusy SAM nie mają więcej niż pięć lat. Na papierze wszystko się zgadza.

Tyle że czteroletni SAM o numerze bocznym 77 to tak naprawdę ikarus 280 z 1989 roku. Inny przerobiony ikarus był o dwa lata młodszy. Oznaczony numerem 4 SAM z 2007 roku powstał... w 1983 roku w fabryce renault.

Jak to możliwe? Czy leciwe wozy przeszły kurację odmładzającą? Otóż wymienione autobusy zostały na nowo zarejestrowane na podstawie przepisu stworzonego dla konstruktorów. Mianem SAM określa się pojazd zbudowany przy wykorzystaniu nadwozia, podwozia lub własnej ramy konstrukcyjnej.

Właściciel firmy Henzago wyjaśnia, że modernizacja pojazdów nie była powierzchowna. - Zrobiliśmy je z zewnątrz, wewnątrz, wymieniliśmy silniki - tłumaczy Henryk Zagozda.

Według Jerzego Śliwińskiego, wojewódzkiego inspektora transportu drogowego, to jednak zbyt mało, by zmodernizowane autobusy uznać za pojazdy typu SAM. - To nie ma znaczenia. To jest dalej ten sam autobus, z tym samym rokiem produkcji - tłumaczy inspektor.

Według tej interpretacji, Henzago, mimo że zaproponowało najkorzystniejszą cenę, nie powinno wygrać przetargu i wozić pasażerów.

Gdy na początku lipca Komunikacyjny Związek Komunalny GOP przejmował organizowanie komunikacji miejskiej na terenie Piekar Śląskich, obiecywano znaczne odmłodzenie taboru. Wygląda na to, że po części tę obietnicę uda się zrealizować. Niestety, tylko na papierze.

Zwycięzca przetargu na obsługę wiodącej z centrum Katowic do Piekar linii 860, firma Henzago z Rudy Śląskiej, zgłosiła do jej obsługi cztery kilkuletnie autobusy nieznanej marki SAM. Z załączonej do oferty dokumentacji wynika, że najstarszy pojazd został wyprodukowany w 2004 roku.

Ale tak naprawdę, te autobusy są o kilka, a nawet kilkanaście lat starsze niż zadeklarował ich właściciel. Czteroletni SAM o numerze bocznym 005 to tak na prawdę ikarus 280 z 1991 roku. SAM oznaczony numerem 77 jeszcze w ubiegłym roku był wyprodukowanym w 1993 roku MAN-em NG 272. Dwa lata temu w SAM-a zmienił się również kolejny ikarus 280, który pierwszego pasażera przewiózł jeszcze w 1989 roku. Ale to nie wszystko. Oznaczony numerem 4 SAM z 2007 roku powstał... w 1983 roku w fabryce renault.

Wymienione autobusy zostały na nowo zarejestrowane na podstawie prawa o ruchu drogowym. - Pojęciem pojazdu marki SAM określa się pojazd zbudowany przy wykorzystaniu nadwozia, podwozia lub ramy konstrukcyjnej własnej - wyjaśnia Bożena Krzyżak, naczelniczka wydziału komunikacji Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej. To właśnie tam Henzago zarejestrował te cztery autobusy.
Właściciel firmy wyjaśnia, że modernizacja pojazdów nie była powierzchowna. - Wymieniliśmy nawet silniki - tłumaczy Henryk Zagozda.

Jerzy Śliwiński, wojewódzki inspektor transportu drogowego tłumaczy, że słowem kluczowym jest nadwozie. - W przypadku SAM-a musi być własnej konstrukcji. Polonez z silnikiem mercedesa, dalej jest polonezem. Wymianę silnika tylko odnotowuje się w dowodzie rejestracyjnym, a nie rejestruje na nowo samochodu - dodaje.

Według tej interpretacji Henzago, mimo że zaproponowało najkorzystniejszą cenę, nie powinno wygrać przetargu. W specyfikacji istotnych warunków zamówienia sprecyzowano bowiem, że autobusy nie mogą być wyprodukowane wcześniej niż w 1993 roku. Ten warunek spełnia tylko jeden pojazd - pochodzący właśnie z tego roku MAN.

Jednak KZK GOP nie unieważni postępowania, mimo że opisana przez nas sytuacja nie podoba się zarządzającemu Związkiem Romanowi Urbańczykowi. - Jeżeli to jest dopuszczone przez prawo, robione legalnie, to nie mam wyjścia i muszę to akceptować. Jeżeli jest zrobione źle, to trzeba to ścigać - mówi Urbańczyk. Według niego KZK GOP przy przetargu nie miał prawa podważać decyzji stacji diagnostycznej, która dopuściła autobus do ruchu, a jej opinia pozwoliła zarejestrować pojazd. - Sprawdzaliśmy samochody pod względem spełniania naszych wymogów, zgodności wszystkich numerów i oryginalności dokumentów - dodaje prezes KZK GOP.

Zapowiada, że wymienione autobusy zostaną skontrolowane. Ewentualne potwierdzenie zarzutów, że SAM-y nie mają własnej konstrukcji, może dać KZK GOP powód do ewentualnego zerwania umowy. - Niech zrobią kontrolę. Jestem za tym. Nikt nie zarejestruje pojazdów, jeżeli nie spełniają one wymogów - odpowiada Henryk Zagozda.

Fabrycznie nowe autobusy, zanim uzyskają świadectwo homologacji i zaczną wozić pasażerów, przechodzą ponad 30 specjalistycznych testów.

- Każdy egzemplarz przechodzi szczegółową kontrolę jakości obejmującą znacznie szerszy zakres niż badanie techniczne w stacji diagnostycznej - wyjaśnia Mateusz Figaszewski ze specjalizującej się w produkcji autobusów miejskich firmy Solaris.

Jak to było w przypadku autobusów firmy Henzago...
- Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo ludzi, to nie może być pobłażania. Tyle tragicznych wypadków autobusowych miało miejsce w ostatnim czasie - mówią Marta i Jacek Domachowscy, pasażerowie z Piekar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Drugie życie autobusu - Dziennik Zachodni