Byli przerażeni, bo cały czas liżą rany po majowej powodzi, a tu - jak na złość - w nocy z wtorku na środę zaczęło tak lać, że końca wody nie widać.
- Wpadłam w nerwicę po tamtej powodzi. Nie chodzę do pracy. Śledzimy pogodę, bo boimy się powtórki - mówi pani Teresa, która w maju dzielnie ratowała dobytek. Teraz Jarczokowie remontują dom, na parterze os-tro pracują robotnicy - tynkują ściany, wymieniają podłogi.
- Dostaliśmy 6 tysięcy rządowej pomocy. Później wyceniono nasze straty na 60 tysięcy, ale otrzymamy tylko 40 - wylicza Henryk Jarczok. Jego żona dodaje, że złego słowa nie da powiedzieć na panie pracujące w oś-rodku pomocy. Starały się jak mogły, by pomóc poszkodowanym. - Ale nie było żadnego zainteresowania czechowickiego Urzędu Miejskiego - mówi Jarczokowa. Jej mąż zaznacza, że najgorsze jest to, iż niewiele zrobiono, by naprawić pobliski wał.
- Syn chciał się obok nas budować, ale dał sobie z tym spokój - mówi pan Henryk.
Czechowiczanin Henryk Kwiatkowski krząta się po podwórku. Raz po raz spogląda w niebo, zerka na ogród, gdzie już przed południem zaczęła podchodzić woda.
- Przy każdym deszczu niepokoimy się, bo mieszkamy w trójkącie trzech rzek - Iłowiczanki, Wapieniczanki i Jasieniczanki. W maju mieliśmy ponad półtora metra wody - opowiada Kwiatkowski. Przyznaje, że otrzymał pomoc od Caritasu, parafii, strażaków, ale rządowej mu nie przyznano, choć woda zniszczyła piwnicę.
W strachu nie żyją już Roman i Jadwiga Potoccy. W maju wody mieli po pas, popękały im ściany budynku tak bardzo, że rzeczoznawca ocenił, iż nadaje się tylko do rozbiórki.
- Już chyba nic gorszego nie może nas spotkać - zwierza się Potocki, pokazując kolejne pęknięcia na murze. Dodaje, że dostali pomoc, a teraz codziennie z żoną ciężko pracują, by uratować to, co się oparło wodzie.
- Mam już dość mycia, sprzątania, wynoszenia zniszczonych rzeczy, ale gdzieś trzeba mieszkać - kwituje Jadwiga Potocka.
We wtorek w południe wojewoda śląski ogłosił alarm przeciwpowodziowy. Obowiązuje on na terenie powiatów: bielskiego, bieruńsko-lędzińskiego, cieszyńskiego, pszczyńskiego, żywieckiego oraz miasta Bielsko-Biała.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przestrzega, że na Śląsku spodziewany jest wzrost poziomu wody w zlewniach Małej Wisły, Przemszy i Soły. We wtorek bardzo szybko poziom wody rósł na Białej i Pszczynce.
Meteorolodzy zapowiadają, że intensywne opady potrwają jeszcze w środę. Od jutra sytuacja powinna się uspokoić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?