Trwały jeszcze starania o sfinalizowanie transferów obrońcy Wojciecha Szali (34 lata, ostatnio Legia Warszawa), pomocnika Bartosza Karwana (34 lata, ZET Tychy) i napastnika Janusza Dziedzica (30 lat, GKS Beł-chatów). W grę wchodził też jeszcze jeden piłkarz, podobno "liczący ponad 30 lat i nie związany dotychczas ze Śląskiem". Działaczy gonił jednak czas - okienko transferowe zamykało się formalnie o północy, a tak naprawdę w chwili, gdy pracę kończyła pani Bogusława w Śląskim Związku Piłki Nożnej.
- Na pewno zostanie w pracy tak długo, jak będzie to potrzebne. A ruch jest spory, bo niemal wszyscy zostawili transfery na ostatnią chwilę - mówił Teodor Wawoczny z Wydziału Gier ŚZPN.
- Podchorąży zawsze zdąży - rzucił jednak prezes GKS Jacek Krysiak, na pytanie, czy katowiczanie nie obawiają się, że formalności zajmą im zbyt dużo czasu.
Wbrew tej optymistycznej deklaracji na Bukowej panowała napięta atmosfera i z uwagą wypatrywano na korytarzu nowych twarzy. Nie wszystkie rozmowy dotyczyły jednak wzmocnień drużyny - w przypadku Krzysztofa Przytuły w grę wchodziło objęcie przez niego roli asystenta nowego szkoleniowca GieKSy, Wojciecha Stawowego. Rozbieżności pomiędzy jego oczekiwaniami finansowymi, a ofertą klubu wydawały się jednak niemożliwe do zniwelowania.
Szybko okazało się, że największe emocje szefów klubu i tak budziła nasza wczorajsza publikacja "Na Bukowej trzęsie się ziemia", w której m.in. ujawniliśmy kiepską kondycję finansową GKS i kwoty, jakie na konto klubu przelały miasto (2 mln), Energomontaż Południe (250 tys) i będący właścicielem GieKSy Centrozap (250 tys). Od rana trwało więc poszukiwania naszego informatora, którego finałem było wydrukowanie specjalnych "lojalek" dla pracowników klubu - podpisując je zobowiązywali się do unikania rozmów z mediami i do uzgadniania swoich wypowiedzi z rzecznikiem prasowym. Podobne ograniczenie objęło także samych zawodników, którzy wczoraj po raz pierwszy spotkali się z nowym szkoleniowcem i odbyli godzinny trening w ulewnym deszczu.
- Chciałem się im przyjrzeć i po tym, co zobaczyłem, uważam, że ten zespół ma spory potencjał - stwierdził po zakończeniu zajęć trener Stawowy.
Szkoleniowiec GKS zaprzeczył jednocześnie, że część piłkarzy dotkną sankcje związane ze słabą grą w ostatnich meczach.
- Karanie ich to byłby strzał samobójczy. Muszę poprawić atmosferę w zespole, odbudować wiarę zawodników we własne siły, to jest cel nadrzędny - zadeklarował stanowczo.
Dziś szkoleniowiec ma przedstawić swojego asystenta, w sztabie znajdzie się też trener bramkarzy i specjalista od przygotowania motorycznego.
- Na jak długo podpisałem kontrakt? Poproszono mnie o nieujawnianie tej informacji. Chętnie bym powiedział, ale zostawię to działaczom - dodał Stawowy, puentując w ten sposób politykę informacyjną klubu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?