Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złodzieje kradną w szpitalach RAPORT BEZPIECZEŃSTWA

Sławomir Cichy, RED
Szpital
Szpital Marzena Bugała
Sprawdziliśmy dla was, jak szpitale woj. śląskiego są zabezpieczone przed nieproszonymi gośćmi szpitale. Okazuje się, że od Bielska-Białej po Częstochowę można bezkarnie wprost z ulicy wałęsać się po oddziałach, a nawet gabinetach lekarskich. Nikt nie kontroluje wejść i wyjść. PRZECZYTAJ NASZ RAPORT BEZPIECZEŃSTWA W SZPITALACH

O czym powinien myśleć pacjent na łóżku szpitalnym? O szybkim powrocie do zdrowia, dzięki właściwej terapii i dobrodziejstwu spokojnego snu. W praktyce sen z powiek spędza mu strach przed utratą pieniędzy i rzeczy osobistych. Polskie placówki cierpią bowiem na plagę kradzieży. Ostatnie dość głośne dotyczyły przypadku mężczyzny, który przebrał się za lekarza i okradł pacjentów w Szpitalu Nr 2 Mysłowicach. W ciągu jednej nocy 48-letni mysłowiczanin skusił się na trzy komórki. Czy odrażający przypadek złodziejki, okradającej dzieci na oddziale onkologicznym, Górnośląskiego Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Katowicach Ligocie należy do wyjątkowych?

Nasi reporterzy sprawdzili jak zabezpieczone są przed nieproszonymi gośćmi szpitale. Wyniki są jednoznaczne. Potencjalny złodziej może chodzić po oddziałach, zaglądać do pomieszczeń gospodarczych, plądrować lodówki a przy odrobinie szczęścia być może bezkarnie skorzystać z pieczątek lekarzy, recept i druków szpitalnych. zaledwie w kilku przypadkach pacjenci mogą czuć się bezpiecznie. Oto relacje reporterów Dziennika Zachodniego. Wszyscy odwiedzili szpitale w tym samym czasie - w środowe przedpołudnie...

Będzin
Już po kilku minutach od wejścia na oddział położniczy pielęgniarki zapytały się mnie do kogo przyszłam i czemu w pierwszej kolejności nie byłam u nich powiedzieć, że wchodzę na sale. Nie mniej jednak udało mi się wejść na oddział mieszczący się na trzecim piętrze i przejść korytarzem mijając pokój pielęgniarek. Personel na oddziale położniczym zareagował po około 2 - 3 minutach. Panie powiedziały, że przed każdym wejściem na sale koniecznie trzeba je o tym powiadomić i widzę, że tego pilnują. Jednak sale na parterze, na których nie ma matek z maluchami, umieszczone zaraz przy wejściu z dworu, nie są już tak pilnowane. Tam przeszłam się korytarzem i bez problemu zaglądałam na sale. Nikt mnie nie zaczepił ani nie zapytał o cel wizyty. Zdziwione moim przechadzaniem się korytarzami były tylko pacjentki leżące w łóżkach. Katarzyna Domagała

Bielsko-Biała:
W Szpitalu Ogólnym im. Edmunda Wojtyły można wejść praktycznie na każdy oddział. Ja bez przeszkód wszedłem na Odział Neurologii, który znajduje się w budynku tuż przy bramie wjazdowej. Na pierwsze piętro dotarłem po schodach. Wszedłem na oddział przez przeszkolone drzwi które nie miały żadnych zabezpieczeń. Akurat trafiłem na moment, w którym dwóch gości pytało panią, pracującą prawdopodobnie w sekretariacie, o jakąś poradnię. Nie zatrzymywany dotarłem do pierwszej sali, a później do drugiej. Zajrzałem do tej drugiej, gdzie znajomi odwiedzali jakiegoś pacjenta. Trochę trwało nim się wycofałem, nadal nie zaczepiany przez nikogo, bo sekretarka nadal była zajęta tłumaczeniem panom, jak mają dotrzeć do poszukiwanej przez nich poradni (poskarżyła się przy okazji, że dzisiaj służy za informację). Musiałbym tam chyba popełnić harakiri, żeby zwróciła na mnie uwagę. Jacek Drost

Ruda Śląska
W szpitalu miejskim przy ul. Lipa w Goduli, za cel obrałam sobie oddziały, w rozbudowanym nie tak dawno pawilonie F. Są nowe, na każdym znajduje się recepcja. Zaczynam od oddziału okulistycznego. Akurat pielęgniarki spotkały się, być może na porannej kawie, w pokoju socjalnym, wiec nie zatrzymywana przez nikogo mogę wejść do sal chorych. Dyżurka lekarska jest zamknięta na klucz, z tym, że.. klucz pozostawiono w drzwiach.

Następny oddział - wewnętrzny. Sekretarka ordynatora wprawdzie podniosła na mnie wzrok, ale o nic nie pytała więc poszłam dalej. Zwiedziałam pomieszczenie gospodarcze, świetlicę, aż po sale chorych. Na oddziale kardiologicznym, też przeszłam nie pytana o nic koło recepcji do sal chorych, zaglądam do pustego akurat gabinetu zabiegowego. Przypominam, że jest przed godz. 8 rano, a na kartce umieszczonej na drzwiach stoi - że w związku z okresem infekcji dróg oddechowych, odwiedziny chorych tylko między godz. 15 a 18.
Nikt z personelu o nic nie zapytał mnie też na oddziale ortopedycznym mimo, że krążyłam po korytarzu i między salami. (znów klucze w drzwiach sekretariatu).

Wróciłam na II piętro, by sprawdzić jeszcze oddział chirurgiczny (tam odwiedziny są między godz. 14 a 17). Dopiero po dłuższym łazikowaniu od sekretarki medycznej usłyszałam pytanie: A czego pani szuka?. Wcześniej zdążyłam zajrzeć do sal chorych a nawet lodówki na korytarzu. Wizyta w szpitalu zajęła mi niecałe pół godziny. Agnieszka Widera

Blachownia, Częstochowa
Do szpitala w Blachowni można się dostać przez wejście główne, przez przychodnię jak również wejściem dla pracowników pogotowia ratunkowego. Przechodząc przez korytarze szpitala natrafiliśmy na gabinety lekarskie, pomieszczenia socjalne, różne pracownie takie jak: pracownia USG czy EKG, laboratorium itp. Wszystkie te pomieszczenia były zamknięte ewentualnie przebywał tam personel szpitala. Jedynym wyjątkiem był otwarty dostęp do oddziałów, gdzie znajdują się sale chorych. Z wejściem tam nie było żadnego problemu. Podobną sytuację zastaliśmy w szpitalu im. Rydygiera w Częstochowie. O ile pomieszczenia specjalistyczne były tam odpowiednio zabezpieczone, podobnie jak w szpitalu w Blachowni można było się bez trudu dostać na salę chorych. Paulina Nowicka

Zawiercie
Szpital Powiatowy. Bez problemu można wejść na oddział Chirurgii Ogólnej i Chirurgii Urazowo - Ortopedycznej. W godzinach odwiedzin nikt z personelu nie zwraca uwagi na pojawiające się tam osoby. Spokojnie można pozaglądać do sal chorych. Tam jednak pacjenci są czujni i dociekliwie pytają odwiedzających, kogo szukają. Po krótkim spacerze korytarzem i zaglądaniu do sal, zaczepiła mnie wreszcie pielęgniarka, która zapytała w czym może pomóc.
Na Oddziale Okulistycznym sytuacja wyglądała inaczej. Zaraz po wejściu, zainteresowała się mną pielęgniarka proponując pomoc. Podobnie było na Oddziale Noworodkowym i Połóżniczo - Ginekologicznym. Monika Ziółkowska-Wnuk
Kłobuck, Lubliniec
W szpitalu rejonowym w Kłobucku przy ul. Wyszyńskiego. nie ma zabezpieczeń, dlatego bez trudu można dostać się na oddziały. Co prawda gabinety lekarskie były pozamykane ale aż 10 minut zajęło pielęgniarkom zainteresowanie się moim dziwnym zachowaniem, choć wyraźnie prowokowałem je do tego. Wymijająca odpowiedź, że pomyliłem piętra zawsze wystarczała i uspokajała personel. Mogłem bez problemu zająć się zwiedzaniem kolejnego oddziału. Znacznie trudniej wejść niepostrzeżenie już nawet na teren Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublińcu. Jest on w całości monitorowany. Rafał Kuś

Żory
W szpitalu ul. Dąbrowskiego można bez problemu wejść na oddział ginekologiczno-położniczy i oddział wcześniaków-noworodków. W tym ostatnim gdy ma się obuwie i fartuch ochronny łatwo przejść obok pielęgniarek kierując się w stronę maluszków. Gdy nie ma się worków na butach, od razu zadają pytanie: dlaczego? Inaczej sytuacja wygląda na innych oddziałach np. na oddziale wewnętrznym. Większa kontrola osób wchodzących jest na oddziale pediatrycznym - chorych dzieci, na drugim piętrze. Tam wejście na oddział zabezpieczone jest specjalnym kodem do drzwi. Próba wejścia tam za pielęgniarką, od razu zakończyła się pytaniem o cel wizyty. Katarzyna Śleziona

Siemianowice Śląskie
Szpital Miejski, pracownik ochrony już przy wejściu wypytuje gości (jak się później dowiedziałem ochrona pracuje całą dobę), na jaki oddział i do kogo się wybierają. Na drzwiach wisi kartka z godzinami odwiedzin (16-20, wtorki i piątki 15-16, niedziele 14-16), rozmawiałem po nieudanej próbie dostania się na oddziały z dyrektorem Bolesławem Gębarskim. Wkrótce w szpitalu wprowadzone zostaną akredytacje dla odwiedzających, także pacjenci zostaną zaopatrzeni w identyfikatory na przegubie ręki, żeby wiadomo było z jakiego są oddziału i by nikt z ulicy nie podszywał się pod pacjenta. Cały personel jest ubrany na biało, wszyscy mają identyfikatory. Grzegorz Lisiecki
Jastrzębie-Zdrój
W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2 nie można wejść na oddział nie będąc zauważonym. Pielęgniarki widząc wchodzącą osobę pytają zaraz do kogo i po co się przyszło. Tak jest na przykład na oddziale kardiologiczno -wewnętrznym, położniczo-ginekologicznym i intensywnej terapii dziecięcej. Zwracają też uwagę na brak obuwia zmiennego. W tym szpitalu nie ma oddziałów zamykanych na zamek szyfrowy. Tylko blok operacyjny otwierany jest na podstawie linii papilarnych personelu. Nie ma możliwości wśliźnięcia się za kimkolwiek. Barbara Musiałek

Gliwice
W Szpitalu Miejskim nr 1 wchodzących lustrują zza potężnego kontuaru ochroniarz i pracownica punktu informacji. O cel wizyty nikogo nie pytają. Po szpitalu można się swobodnie przemieszczać, bez przeszkód wchodząc na każdy z oddziałów. Zarówno na oddziale ortopedycznym, jak i wewnętrznym złodzieje nie sforsują drzwi do pokojów lekarskich. Można je otworzyć tylko od środka. Z kolei aby się dostać do gabinetów zabiegowych trzeba wpisać kod na klawiaturze. Na oścież są za to otwarte drzwi do sal pacjentów. Przez około 5 minut, jakie potrzebujemy, by zajrzeć do każdej z nich, nikt z personelu, ani z pacjentów nie interesuje się obecnością obcej osoby. Przy wyjściu z oddziału ortopedycznego wchodząca akurat lekarka pyta, czy czegoś szukamy. Po uzyskaniu odpowiedzi kieruje nas na oddział urologiczny, gdzie rzekomo ma leżeć ktoś nam bliski. Również i jego korytarze pokonujemy bez przeszkód. Otworem stoją sale chorych. Pokoje lekarzy i zabiegowe są zabezpieczone przed wtargnięciem kogoś niepożądanego tak jak na innych oddziałach. Wyraźnie szukającego kogoś (lub czegoś!) osoba nie wzbudza też większego zainteresowania pielęgniarek przekładających dokumenty na stanowisku pełniącym rolę recepcji. Joanna Heler-Kończakowska
Tarnowskie Góry
Do budynku Wielospecjalistycznego Szpitala Powiatowego im. B. Hagera przy ul. Pyskowickiej w można dostać się przez dwa wejścia. Jedno z nich znajduje się przy izbie przyjęć Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Tutaj jednak została mi zwrócona uwaga przez pielęgniarki, aby wchodzić na teren szpitala drugim wejściem przez rejestrację przy przychodniach. Przy rejestracji spotkałem wynajętego przez szpital ochroniarza, ale nie zwrócił on na na mnie specjalnej uwagi. Przeszedłem w głąb budynku pod windy. Nimi dostałem się na kolejne pięć pięter budynku szpitala. Na oddziały można jednak się także dostać klatką schodową, do której wejście znajduje się na parterze przy windach. Drzwi główne na poszczególnych oddziałach szpitalnych nie były zamknięte. W niektórych miejscach wywieszono informację, że odwiedziny chorych są w godzinach popołudniowych. Na oddziale ginekologiczno-położniczym dyżurki lekarskie były zamknięte. Podobnie było na oddziale pediatrycznym. Pielęgniarki i położne zwróciły na mnie od razu uwagę, zapytały o cel wizyty i upomniały, że jeśli udaję się na odwiedziny, to muszę obrać buty ochronne. Oddział Anestezjologii i Intensywnej Opieki Medycznej był zamknięty. Podobnie, jak część porodowa ginekologii i położnictwa, czy szpitalnego laboratorium. Tam trzeba było wezwać personel dzwonkiem. Na oddziale internistycznym trwał obchód lekarski, na który natknąłem się wchodząc do jednej z sal pacjentów.

Generalnie w WSP im. Hagera jest możliwość swobodnego wejścia na oddziały. Dyżurki pielęgniarskie nie znajdują się na samym początku korytarza oddziału, ale w głębi. To umożliwia wejście do pierwszych sal chorych, ale trzeba przyznać, że na oddziałach panował duży ruch i zawsze dość szybko ktoś z personelu, głównie pielęgniarki, zwracał na mnie uwagę. Krzysztof Szendzielorz
Rybnik
Wchodzę na oddział wewnętrzny szpitala Wojewódzkiego numer 3. Z dyżurki przypominającej recepcję, która znajduje się na korytarzu, mniej więcej w połowie oddziału wychyla się pielęgniarka i mówi, że przed wejściem na oddział mam założyć obuwie ochronne. Zaraz potem pada pytanie o pacjenta, którego odwiedzam. - Powiem pani, w której jest sali, bo to szpital, tutaj się nie spaceruje - mówi pielęgniarka. Wycofuję się mówiąc, że chyba pomyliłam oddziały. Wychodząc z oddziału sprawdzam jeszcze pokój ordynatora oddziału, który znajduje się w osobnej części korytarza - ten, podobnie jak pokój pielęgniarek jest zamknięty. Jedyne co mogę wynieść z oddziału, to szklankę leżącą na stole w ogólnodostępnej kuchni, którą mijam w drodze do dyżurki pielęgniarek.
Drzwi zabezpieczone elektronicznym zamkiem znajdują się w rybnickim szpitalu na przykład przy wejściu na oddział ratunkowy. Staję przy drzwiach, po chwili od środka otwiera je pielęgniarka, która zagradza mi drogę mówiąc, że wstęp tylko dla personelu i woła kolejnego pacjenta. Barbara Kubica

Tychy
Bez problemu weszliśmy do Szpitala Miejskiego. Rodziny mogą w nim odwiedzać pacjentów do godziny 19, dlatego wchodzący do szpitala nie są indagowani o cel wizyty na portierni. Bez problemu trafiliśmy na trzecie piętro, gdzie mogliśmy wejść do sal oddziału wewnętrznego. Podobnie było na oddziale kariologicznym, piętro niżej. Obecnością naszego reportera zainteresowała się dopiero pielęgniarka w tzw. sali R, do której wejście jest zabronione, ponieważ przebywają tam pacjenci kardiologiczni w ciężkim stanie. Do jej obowiązków należy nadzór nad tym miejscem. W przeciwieństwie od innych sal w sali R pacjentów można odwiedzać tylko w godz. 14-15. Adrian Ołdak
Zabrze
Szpital położniczy, pl. Traugutta.
Odwiedziny na oddziale z noworodkami tylko w wyznaczonych godzinach (w tygodniu 14-17, weekend 13-17). Za drzwiami wejściowymi mały przedsionek, wejścia na teren szpitala pilnuje portier, drzwi może otworzyć tylko od swojej strony. Każdego pyta - gdzie i do kogo idzie. Przy nim trzeba ubrać workowe buty i fartuch, jeśli odwiedziny są na oddziale noworodków. Później po szpitalu można poruszać się swobodnie, drzwi i windy na oddziały nie są w żaden sposób zabezpieczone, ale jest sporo personelu, jeśli ktoś kręci się po korytarzu, pytają o cel wizyty.

Szpital kliniczny, oddział dziecięcy, 3 Maja
Portier nie zwraca uwagi na wchodzących. Chodzić można swobodnie po całym obiekcie, personel nie zwraca uwagi na osoby kręcące się po korytarzach. Olga Wiśniowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!