Robert Bluszcz wyhodował w swoim przydomowym ogródku gigantyczne dynie. Każda z nich waży około 300 kilogramów.
Mieszkaniec Czerwionki-Leszczyn podkreśla, że sukces zapewniła mu specjalna grzybnia, sprowadzona z USA, oraz to, że dynie każdego dnia podlewa źródlaną wodą.
Wszystkie noszą kobiece imiona. Jedną z nich nazwał na cześć mamy - Celinką. Jest też Lucynka, Dorotka i najcięższa, najbardziej okazała, dynia o imieniu Basia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!