Gosław Jedłownik to jednak nie GKS 1962 Jastrzębie

- To, że gramy na licencji Gosława, to fakt powszechnie znany - przyznaje prezes Jastrzębia Sergiusz Wójcik. - 6 sierpnia wysłaliśmy do Związku pismo, że klub w tym sezonie będzie występował pod nazwą GKS 1962 Jastrzębie. Dołączyliśmy również umowę o współpracy i sponsoringu. Dokumenty zostały przyjęte i nie spotkaliśmy się z pisemną odmową ze strony Związku. Dlatego naprawdę nie wiem, o co teraz chodzi - zastanawia się sternik Jastrzębia.

- To, że Gosław rozgrywa swe mecze w Jastrzębiu to jeszcze nie oznacza, że jest to GKS - stwierdza przewodniczący Wydziału Gier Śl. ZPN Teodor Wawoczny. - Umowa, o której mnie nic nie wiadomo, również nie rozwiązuje sprawy. Nie mogą istnieć dwa podmioty o tej samej nazwie. Zatem Gosław nie może grać jako GKS 1962 Jastrzębie, bo stowarzyszenie o tej nazwie już funkcjonuje. Zgłosiło nawet do rozgrywek prowadzonych przez Podokręg Rybnik dwie drużyny trampkarzy. Dlatego meczowe protokoły, gdzie widnieje nieprawidłowa nazwa klubu, nie są przyjmowane - wyjaśnia Wawoczny, który uważa, że jest to jedynie próba ucieczki klubu z Jastrzębia od zadłużenia.

Ze zdaniem Wawocznego nie zgadza się prezes Wójcik. - Klub może występować pod taką nazwą, pod jaką chce. Poza tym nawet w I lidze funkcjonują kluby z większym zadłużeniem. Dlaczego GKS Katowice mógł po degradacji zacząć rozgrywki od IV ligi? - pyta głośno Wójcik.

- Wtedy była to jednorazowa decyzja PZPN. Znany jest jeszcze przypadek Oderki Opole, ale to z kolei efekt decyzji Opolskiego ZPN. My podobnej nie podejmiemy - odpowiada Wawoczny.

Wygląda zatem na to, że dla związku Jastrzębie nadal będzie Gosławem. Dla jastrzębian naz-wa nie ma jednak znaczenia.

- Gramy na naszym stadionie, naszymi zawodnikami i w naszych barwach, zatem w lidze gra nasz klub. Nieważne pod jaką nazwą - przekonuje prezes Wójcik.