Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślązakowi zęby cierpną

Redakcja
Fot. Paweł Nowak
Z prof. Janem Miodkiem, polskim językoznawcą, członkiem Komitetu Językoznawstwa Polskiej Akademii Nauk i Rady Języka Polskiego, o śląskiej gwarze i rodzinnych Tarnowskich Górach rozmawia Grażyna Kuźnik

Urodził się pan w Tarnowskich Górach, a mieszka we Wrocławiu. W obu miastach mówi się nieco inaczej. Podoba się panu to, co słychać na górnośląskich ulicach?
To miód na moje serce. Kiedy tu wracam, czuję się szczęśliwy także dlatego, że słyszę język swojego dzieciństwa. Już wtedy fascynowała mnie mowa, której właściwie nie słyszałem w domu. Mama nie pochodziła ze Śląska, ojciec tak, ale rzadko mówił gwarą, mimo że z mamą bardzo nam się podobała. To był dom nauczycielski, używało się literackiej polszczyzny. Ale gdy na boisku grałem z chłopakami w piłkę nożną, to wszyscy mówili po śląsku. Szybko wchłonąłem słownictwo, które słyszałem wszędzie wokół.

Ale chyba nie w szkole?
Gwarą mówiliśmy z upodobaniem poza lekcjami i to najczęściej w podstawówce. Później, w liceum, jakoś nam z kolegami ta pasja przeszła. Jestem przekonany, że literacka polszczyzna to naturalne rozwinięcie śląszczyzny. Powinno znać się gwarę swojego regionu. Można tu zastosować słowa Goethego: "Kto nie zna obcego języka, ten nic nie wie o swoim własnym".

Nam urodzonym na Śląsku trudno zrozumieć, że są regiony, gdzie nie mówi się żadną gwarą.

Dziwnie się wtedy czuję. Na przykład w Szczecinie, Zielonej Górze, Wrocławiu wszędzie rozmawia się czystą, literacką polszczyzną. No i co z tego? Mówię swoim słuchaczom, że wcale nie mają się z czego tak cieszyć, bo są ubożsi o znajomość barwnej, czasem zabawnej, ekspresyjnej mowy i tracą szansę, żeby się w niej wypowiedzieć.

Są też przeciwnicy nobilitowania gwary. W antryju na byfyju stoła szolka tyju - gwara śląska naszpikowana jest germanizmami. Dla niektórych to byle jaka niemczyzna.

Ostatnio nastąpiło ciekawe zjawisko; tych niemieckich wyrażeń w dzisiejszej gwarze jest coraz mniej. Zauważyłem to na własnym przykładzie. Jako dziecko często używałem takich słówek, których już nikt nie zna. Kto dzisiaj wie, kto to był haderlok? A to był handlarz szmatami. Szmata to hadra, teraz całkiem zapomniana. Na motyla nie mówi się już szmaterlok, a dla mnie to było naturalne określenie. Bo to jest słówko sugestywne; ta szmata na początku kojarzy się przecież z barwnym materiałem. Na boisku z kolegami wilowaliśmy, to znaczy wybieraliśmy chłopaków do drużyn. Albo krzyczeliśmy "dekuj!", czyli "kryj go!". I tego już nie ma. Pytam niedawno córkę znajomych z Tarnowskich Gór, dwudziestolatkę, czy widziała na spacerze hazoka. A ona nie ma pojęcia, o co mi chodzi. Po niemiecku zając to "Hase", zaadaptowany na hazoka.

Mogła odpowiedzieć, sorki, ale nie wiem?

Tak, sorry, sorki czy sorewicz. W dzisiejszej mowie, także w śląskiej gwarze, zaczyna przybywać angielszczyzny. To zresztą typowe dla młodego pokolenia. Opowiadał mi znajomy profesor filozofii, że pyta studenta o hedonizm. A ten myśli, czy chodzi o głowę, bo po angielsku "head" to głowa. Angielski jest bardzo dynamiczny. Niektórzy profesorowie z politechniki przekonywali mnie, że dzisiaj wszystkie wykłady na wyższych uczelniach powinny być po angielsku. Na to nie mogę się zgodzić, nie tylko dlatego, że jestem polonistą. Mamy swój język ojczysty.

No to szlus i fertig z germanizmami w gwarze śląskiej?
Nie do końca, gwara jak każda mowa wchłania obce słowa. Kiedyś na zakończenie roboty mówiło się fertig, ale gdy przyjaźniliśmy się ze Związkiem Radzieckim, to niejednemu Ślązakowi wyrwało się "no to wsio" albo "chwatit". Mówiliśmy też "taki prikaz" i dostałem "bumagę", czyli pismo urzędowe. Na Śląsku gwara zawsze była różnorodna. W dużych miastach roiło się od germanizmów. Wiadomo, był sztygar, gruba, Giesche i Nickisch; ciężka robota. W takich miastach jak Chorzów, Bytom, Radzionków, Ruda Śląska, wymowa była twardsza. Tę najpiękniejszą gwarę, melodyjną, bez większych obcych naleciałości, można usłyszeć w okolicy Cieszyna, Rybnika i na Opolszczyźnie. Na terenach rolniczych. Ale teraz w przemysłowych miastach słyszę jednak inną mowę niż kiedyś.

Niestety, gdy ktoś mówi gwarą na ulicy, to często używa wiązanek, od których więdną uszy.
Ekspansja wulgaryzmów to zjawisko ogólnopolskie. Ale gwara śląska wcale nie jest brutalna. Gdy ktoś publicznie przeklina, to tylko jego sprawa. Mój ojciec, który dożył 90 lat, nigdy nie używał tzw. brzydkich wyrazów. Najgorsze wyzwisko, jakie padło z jego ust, to był "sodomski pieron". Musiał być bardzo zdenerwowany, żeby tak paskudnie zakląć.

Śląska gwara podoba się reklamodawcom. Pan też się cieszy, gdy ją słyszy w telewizorze?

Powiedzmy, że to śląska gwara. Ślązacy mogą sądzić, że to jakaś parodia, naigrywanie się z ich mówienia. A mnie denerwuje to, że autorom nie chciało się sprawdzić u źródła, jak ta wymowa powinna brzmieć prawidłowo. Wystarczyłoby trochę staranności, żebym z przyjemnością reklamę obejrzał, uśmiechnął się. A tu słyszę "godoć" zamiast "godać" albo "porodze sobie" zamiast "poradza", "czosy" zamiast "czasy" i po dobrym humorze. To partactwo.

Bo nie można takich słówek sprawdzić w słowniku, nie ma reguł gwary śląskiej.
Nie ma i jestem za tym, żeby nie było. Jest tyle lokalnych odmian tej gwary, że trudno sobie wyobrazić jakieś z góry narzucone zasady. Tu narażę się wielu zwolennikom kodyfikowania śląszczyzny, ale jestem przeciwko takim działaniom.

Ale pewne zasady obowiązują, dlatego gdy ktoś ich nie przestrzega, to Ślązakowi zęby cierpną.

Mnie się to zdarzyło, gdy czytałem interesującą skądinąd książkę Małgorzaty Szejnert "Czarny ogród". Autorka opisuje w nim dzieje mieszkańców Giszowca, ale czasem nie potrafi oddać ich prawdziwej mowy. Cytując gwarę, robi błędy. To w książce reporterskiej niepotrzebnie razi, A przecież z chęcią bym jej pomógł. Żałuję, że tak wytrawna dziennikarka nie skorzystała z rad Ślązaka.
Nie każdy musi posługiwać się gwarą, ale wszyscy powinni szanować wysiłek ludzi, dzięki którym ta stara mowa przetrwała.

Prof. Jan Miodek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!