Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Bratko król dopalaczy: Dopalacze kupują debile

Edward Mazurkow,
Dawid Bratko kontroluje  większość sklepów z dopalaczami
Dawid Bratko kontroluje większość sklepów z dopalaczami Fot. Edward Mazukow
Nie było dnia, aby media nie donosiły w ostatnich miesiącach o przypadkach poważnych zatruć po zażyciu dopalaczy wśród młodych ludzi. Dopalacze brali niemal masowo, bo... były legalne.

Do niedzieli. Premier Donald Tusk zapowiedział na niedzielnej konferencji w Gdańsku przełom w walce z dopalaczami.

- W sobotę zniknęły sklepy z dopalaczami w Polsce raz na zawsze - powiedział Donald Tusk. Podsumował tym samym sobotni, pierwszy etap zmasowanej akcji kontroli punktów sprzedaży i produkcji środków psychoaktywnych określanych jako produkty kolekcjonerskie.

Trudno uwierzyć, że główną postacią, która stoi za dopalaczami w Polsce jest jedna osoba. To zaledwie 23-letni Dawid Bratko z Łodzi, który zyskał już miano króla dopalaczy.

Nie dość że zarządza największą krajową siecią stukilkudziesięciu sklepami z tzw. produktami kolekcjonerskimi, to dodatkowo zaopatruje w dopalacze większość innych punktów w Polsce. I zarabia na tym miliony w ubiegłym roku miał ponoć 5,5 mln zł czystego zysku.

Wysoki, o twarzy niewinnego amorka, nie kryje się z wystawnym stylem życia: kłuje w oczy zegarkiem za kilkanaście tysięcy zł i sportowymi autami: porsche cayenne i porsche 911 turbo. Mieszka w apartamencie na łódzkich Bałutach, ale chwali się też mieszkaniami nad Bałtykiem i Lazurowym Wybrzeżu.

O sobie mówi, że urodził się ze smykałką do biznesu. Wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Tam po raz pierwszy zetknął się z dopalaczami. Takie sklepy działają w Anglii od kilkunastu lat. Wrócił do Polski i założył taki sklep. Interes szedł świetnie. Bratko poczuł wiatr w żagle i zarzucił swoimi produktami całą Polskę.
Nie robi też tajemnicy z tego, że zatrudnia dobrych prawników. No i świetnych specjalistów, którzy odpowiadają za skład wytwarzanych dopalaczy. O tych, którzy kupują jego środki z rozbrajającą szczerością, w programie TVN powiedział: - To debile. Zaznacza też, że sam ich nie używa, i, co dość znamienne, argumentuje to tym, że narkotykowi dilerzy również tego nie robią.

Rozmowa z Dawidem Bratką

Ile pana sklepów zostało zamkniętych?
W całym kraju 127. Moment akcji nie został wybrany przypadkowo. Wiadomo, że w weekend moi prawnicy nie pracują. A w ogóle to totalne bezprawie. Jakby ZOMO wróciło do Polski.

Pewnie znaleziono w pana sklepach substancje zakazane. Albo dopalacz tajfun.
Ależ skąd. Nie było takiego przypadku.

Kontrola była przeprowadzona w związku z licznymi ostatnio przypadkami zatruć.
Tak oficjalnie się mówi. Ale to nieprawda. Nie ma bowiem żadnego udowodnionego zgonu. Chodzi o wyeliminowanie mnie z rynku. Sprzedawcy twierdzą, że kontrolerzy już wchodząc do sklepu, mówili, że są po to, by go zamknąć.

Rząd już jutro ma przyjąć projekt nowego prawa. Nie obawia się pan, że to może położyć kres pana działalności?
To jest niemożliwe. Jesteśmy w Unii. Rząd może robić, co chce, ale w granicach prawa. Na Zachodzie nie mówi się o zamykaniu sklepów.

Co pan zamierza zrobić?
Dzisiaj będę rozmawiał na temat akcji z prawnikami. Na podstawie dokumentów udowodnimy, że sklepy zostały zamknięte bezprawnie. Zapewniam, że dalej będę rozwijał swoją sieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dawid Bratko król dopalaczy: Dopalacze kupują debile - Dziennik Zachodni