Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mysłowice, Jaworzno: Rzeka nie chce oddać Justyny

Monika Chruścińska
Tragedią Justyny żyje cała szkoła.  Tyle że po cichu
Tragedią Justyny żyje cała szkoła. Tyle że po cichu Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Najgorsza jest niepewność - mówią nauczycielki Justyny Litwińskiej, która tydzień temu w poniedziałek wpadła do Czarnej Przemszy i ślad po niej zaginął.

Do minionego wtorku straż pożarna zdążyła przeczesać całą długość rzeki (30 km) i jej brzegów i nic nie znalazła. Wczoraj zakończyła już poszukiwania. Nad wodą zjawił się też wynajęty przez rodziców dziewczyny jasnowidz, ale także niewiele pomógł. Wszyscy zadają sobie pytanie, co się stało z 17-latką z Jaworzna?

- Przecież to nie Amazonka - dziwi się dyrektorka Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4, Danuta Skrzydłowska. Tragedią Justyny żyje obecnie cała placówka. Tyle że po cichu. Na korytarzach nie ma szeptów czy wymiany poglądów na temat tego, co mogło się stać. - Wszyscy czekamy na informacje. Każdy przeżywa tę tragedię na swój sposób. Niektórzy mają jeszcze nadzieję, że Justyna żyje. W końcu nadzieja zawsze umiera ostatnia - opowiada dyrektorka.

Nauczyciele i rodzice uczniów z klasy Justyny przeszli specjalne warsztaty z psychologiem, na których nauczyli się, jak mają postępować ze swoimi podopiecznymi. Sama młodzież też miała z nim zajęcia. Pod stałą kontrolą są koleżanki Justyny, które były świadkami wypadku nad rzeką.

- Nie wiemy tylko, co dzieje się z dziewczyną, która przebywa w domu z powodu kontuzji nogi. Te, które chodzą do szkoły są przez nas wnikliwie obserwowane, a wszelkie ich zachowania odbiegające od normy są natychmiast wyłapywane. Jeśli uczennica nie pojawia się w szkole, natychmiast powiadamiamy o tym jej rodziców - zapewnia dyrektorka. - To wagary, które chyba wszyscy zapamiętamy do końca życia - mówi.

Zdaniem ratowników, rzeka musiała ponieść dziewczynę do województwa małopolskiego. Policja nie wyklucza też, że ciało mogło zakleszczyć się w niedostępnych dla ludzi i sprzętu jamach pod brzegami rzeki.
Rozmowa z mł. asp. Danielem Sadowskim z Komendy Miejskiej Policji w Mysłowicach

Czy jest szansa, że dziewczyna żyje?

Nie. Opierając się na relacjach zebranych od dziewczyn, które były bezpośrednimi świadkami zdarzenia, wykluczyliśmy możliwość poszukiwania żywej osoby.

Za zmarłą uznać jej także nie można...
Dokładnie. Obecnie Justyna Litwińska ma status osoby zaginionej i zgodnie z przepisami, służby będą prowadzić poszukiwania jej ciała przez najbliższe 15 lat, choć już nie w tak szerokim zakresie.

Na czym zatem będą one teraz polegać?

Jesteśmy w stałym kontakcie z Regionalnymi Zarządami Gospodarki Wodnej w Gliwicach i Krakowie, które stale monitorują, czy w nadzorowanych przez nich odcinkach Przemszy i Wisły na sztucznych przeszkodach - typu zapory, progi wodne - nie znajduje się ciało zaginionej. Not. MCH

Akcja w liczbach

W trwającej 8 dni akcji poszukiwań dziewczyny brało udział ponad 200 strażaków, 67 samochodów, 4 łodzie i pontony, 12 nurków oraz pies tropiący i sonar. Nikt nie natrafił nawet naubranie zaginionej. W czwartek pies wskazał, że w rzece na wysokości Promenady w Mysłowicach może znajdować się ciało. Choć ten fragment rzeki i brzegu przeszukano 3 razy, nic nie znaleziono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mysłowice, Jaworzno: Rzeka nie chce oddać Justyny - Dziennik Zachodni