Sprawa toczyła się od blisko roku przed sądami dyscyplinarnymi, a kara złożenia sędziego z urzędu jest w tym wypadku najsurowsza. Sędzia Tomasz Grzegorczyk uzasadniał ją tym, że Grzegorz W. naruszył zasady etyki i Prawo o ustroju sądów powszechnych. Prawo to mówi, że sędzia powinien strzec powagi swojego zawodu i unikać wszystkiego, co mogłoby przynieść ujmę godności sędziego lub osłabiać zaufanie do jego bezstronności.
Grzegorz W. rozpoznawał sprawę oskarżonej o liczne oszustwa i wymierzył jej karę zaledwie roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata (wyrok ten został potem uchylony). Przed sądem dyscyplinarnym jak dżentelmen mówił przede wszystkim o głębokim uczuciu do kobiety.
- W takim razie powinien pan wyłączyć się od rozpoznawania tej sprawy. Nie czyniąc tego, złamał pan prawo - argumentowała Mariola Kornaszewska, sędziowski rzecznik dyscyplinarny.
Sprawa wyszła na jaw w czasie śledztwa dotyczącego korupcji w bielskim wymiarze sprawiedliwości. Grzegorz W. nie tylko przyznał się w nim do brania łapówek, ale złożył zeznania obciążające także innych sędziów i prokuratorów.
Najpierw zaprzeczał, że utrzymywał intymne kontakty z podsądną i niewinnie przedstawiał te relacje prokuratorowi. Tłumaczył, że tylko udzielał jej porad prawnych. Potem jednak wyznał wszystko, ale zapewniał, że ta zażyłość nie wpłynęła na jego bezstronność orzekania.
Sąd dyscyplinarny w katowickiej apelacji potraktował go po koleżeńsku, wymierzając za to karę dyscyplinarną - przeniesienie na inne stanowisko służbowe. Katowiccy sędziowie uznali, że Grzegorz W. może dalej zakładać togę i sądzić innych, byle nie w Sądzie Rejonowym w Bielsku-Białej. Zareagowali minister sprawiedliwości, Zbigniew Ćwiąkalski oraz Krajowa Rada Sądownictwa, żądając jednak usunięcia Grzegorza W. z zawodu.
- Utracił on zaufanie potrzebne do wykonywania tego zawodu - wyjaśniał sędzia Marek Celej z KRS.
Niezadowolony z orzeczenia był także Grzegorz W. Skoro się przyznał i pomógł w wyjaśnieniu zdarzenia, zażądał dla siebie nagany. Od marca sprawą zajmował się Sąd Najwyższy.
- Wiem, że zrobiłem źle - kajał się wczoraj w Warszawie Grzegorz W. Prosił o szansę pozostania w zawodzie.
Grzegorz W. jest głównym świadkiem korupcji w bielskim wymiarze sprawiedliwości. Skruszony miesięcznym aresztowaniem przedstawił kilkanaście sytuacji, w których brał łapówkę, pośredniczył w jej przekazaniu lub był świadkiem korupcji. Na razie zarzuty przedstawiono dwóm sędziom, w tym Grzegorzowi W.
- Skoro nie jest już sędzią, nie będziemy musieli występować o uchylenie jego immunitetu, by przedstawić mu kolejne zarzuty - mówi Marek Wełna z Biura Prokuratury Krajowej w Krakowie. - Musimy jednak dokładnie przeanalizować składane przez niego zeznania, zanim podejmiemy kolejne decyzje procesowe.
Niektórzy pomawiani przez niego sędziowie zostali oczyszczeni z podejrzeń i teraz domagają się od niego satysfakcji na drodze prawnej.
Jeśli tylko cząstka jest prawdy w tym, co wcześniej opowiadał o korupcji Grzegorz W., to i tak wieje grozą. Twierdzi bowiem, że co najmniej kilkunastu bielskich sędziów i prokuratorów za pieniądze rozwiązywało problemy przestępców. W sądzie urządzali libacje i spotykali się z gangsterami. "W wielu aspektach sytuacja w bielskim sądzie była patologiczna" - zauważył Andrzej Deptuła, sędzia Sądu Najwyższego, który również zajmował się tą sprawą.
Od maja 2006 roku Grzegorz W. nie świadczył pracy, bo po aresztowaniu został zawieszony w czynnościach służbowych. Stale jednak pobiera część sędziowskiego wynagrodzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?