- Takiej nerwowej końcówki nie braliśmy w ogóle pod uwagę. Przed sezonem planem minimum dla nas było szóste miejsce, ale powinniśmy się i tak cieszyć z tego co mamy, bo zostajemy w I lidze. Ja osobiście, mimo ogromnej radości i ulgi, jaką odczuwam, mam jednak spory niedosyt - podkreślał po spotkaniu Michał Pawlaszczyk, prezes rybnickiego klubu.
ROW Rybnik to jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w kraju, w którym ścigali się reprezentanci Polski, medaliści mistrzostw świata. Nie może więc dziwić fakt, że myśli o możliwości spadku do najniższej ligi nie dopuszczali do siebie przed spotkaniem ani kibice, ani działacze, a zwłaszcza byli i obecni zawodnicy.
- Wizja, że moja dawna, ukochana drużyna może spaść do II ligi była straszna. Starałem się nie dopuszczać do siebie w ogóle takiej myśli. Teraz bardzo się cieszę, że naszym zawodnikom udało się zmobilizować i pojechać na miarę ich możliwości - mówi Piotr Pyszny, reprezentant ROW w latach 1971-1987, czterokrotny medalista drużynowych mistrzostw Polski. - Już teraz można jednak powiedzieć, że cały zespół czeka sporo pracy przed kolejnym sezonem. Nie można przecież dopuścić do tego, by ten scenariusz się powtórzył - dodaje.
Do starcia z Koziołkami z Lublina podopieczni menadżera Dariusza Momota przystąpili niezwykle skoncentrowani. W parku maszyn panowało swoiste pospolite ruszenie. Z pomocą Rekinom pospieszyli między innymi byli zawodnicy rybnickiego zespołu. Jeżdżący obecnie w Włókniarzu Częstochowa Rafał Szombierski użyczył swojego motocykla Sławkowi Pysznemu, a Ronnie Jamroży ścigał się na silnikach Szweda Antonio Lindbaecka. Na miejscu pracowali także mechanicy byłego zawodnika ROW Rosjanina Denisa Gizatulina.
O zwycięstwie rybniczan zdecydowało przede wszystkim dobre wyjście ze startów. Przyjezdni, którzy w całym spotkaniu nie wygrali ani jednego wyścigu i zdołali wywalczyć tylko pięć remisów, stanowili jedynie tło dla walczących na każdym centymetrze toru gospodarzy.
Utrzymanie I ligi stało się faktem po 13. wyścigu, w którym goście z Lublina do boju wysłali walecznego Amerykanina Ryana Fishera. Ten jednak, nieatakowany przez nikogo, upadł na trzecim okrążeniu, a sędzia zdecydował o jego wykluczeniu. W powtórce drugi z zawodników gości Karol Baran spowodował upadek Joonasa Kylmaekorpiego i arbiter zdecydował, że rybniczanie ściganie dokończą w dwójkę. W efekcie ROW mógł dopisać do swojego dorobku kolejnych pięć oczek. W obu wyścigach nominowanych nie było już emocji, a drużyny podzieliły się punktami.
- Zapowiadałem przed tym spotkaniem, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby uratować I ligę dla Rybnika i udało się. Nie zawsze mi to wychodziło, ale starałem się jak mogłem. Dzisiaj w końcu wszystko zaskoczyło i pojechałem tak jak powinienem jeździć przez cały sezon - podkreślał po zakończeniu meczu Jamroży, który wywalczył wczoraj dla ROW 13 punktów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?