Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz W. - spokojny, dobrze ułożony synek

Barbara Kubica, Aleksander Król
Fot. Barbara Kubica
30-letni Grzegorz W., który przyznał się do zabójstwa ojca - Eugeniusza Wróbla jest z wykształcenia informatykiem. Studiował na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. W branży uchodzi za dobrego specjalistę.

Od kilku lat mieszkał w Katowicach, gdzie do niedawna był programistą w banku.
- Pracę u nas zakończył kilka miesięcy temu. Nie zamierzamy bliżej komentować, dlaczego rozstał się z nami. Potem nie mieliśmy z nim kontaktu - mówi Piotr Utrata, rzecznik prasowy ING Banku Śląskiego.
Grzegorz W. nie miał żony. W przeszłości wyjeżdżał do pracy do Stanów Zjednoczonych (wciąż ma aktualną wizę wyjazdową, dlatego z obawy, że może uciec do USA, policjanci zatrzymali go już w sobotę).

Jak podkreślają znajomi Grzegorza W., podróże są jego wielką pasją. - Niedawno wrócił z Indii. Opowiadał o tej wyprawie, pokazywał zdjęcia. Lubi poznawać odległe kraje. Zimą jeździł na snowboardzie - mówi nam jedna z koleżanek z czasów nauki w II Liceum Ogólnokształcącym w Rybniku.

Koledzy i przyjaciele określają go raczej jako osobę skrytą i małomówną.
- Jest lubiany, ale to nie jest typ duszy towarzystwa, która potrafi wszystkich rozbawić - mówi nam były kolega z pracy.

Grzegorz W. kocha żeglarstwo. Miłością do tego sportu i do harcerstwa zaraził go ojciec, założyciel 6. Harcerskiej Drużyny Żeglarskiej z Rybnika.

- Pamiętam Grześka z czasów, gdy regularnie odwiedzał nasz hufiec. Nie był typem odważnego, bezczelnego małolata. Zawsze dobrze ułożony, grzeczny i sympatyczny. Mówił "proszę", "dziękuję", kłaniał się z daleka - mówi Teresa Knura, z 6. Harcerskiej Drużyny Żeglarskiej w Rybniku. - Od kilku lat nie był już u nas tak częstym gościem, ale wiem, że dalej utrzymywał kontakt z członkami drużyny - dodaje.

Choć Grzegorz W. w ostatnich latach rzadziej bywał nad Zalewem Rybnickim, od czasu do czasu prowadził tam zajęcia w ramach kursu żeglarskiego.
- Miał klucze do hangarów i do samej przystani nad zalewem. Mógł tam wejść w każdej chwili i zabrać łódkę - mówią rybniccy wodniacy.

Jak udało nam się ustalić, Grzegorz W. był skonfliktowany z ojcem od dawna. Kłócili się o wszystko, zwłaszcza o pieniądze. Z relacji sąsiadów rodziny Wróblów wynika, że w rodzinnym domu przy ulicy Hibnera nie był częstym gościem.

- Do tej pory nawet nie wiedziałem, że Wróblowie mają syna. Pana Eugeniusza i jego żonę często widywałem, gdy w towarzystwie córek i zięciów spacerowali, albo szli w niedzielę na godzinę 11 do kościoła. Syna nigdy z nimi nie było - mówi nam jedna z sąsiadek. - To była przykładna rodzina. W ich domu nigdy nie było słychać krzyków czy odgłosów kłótni - dodaje.

Coraz częściej pojawiają się także informacje, że 30-letni Grzegorz W. leczył się w przeszłości psychiatrycznie. Prokuratura póki co nie potwierdza tego faktu, choć nie wyklucza, że w najbliższych dniach syn Eugeniusza Wróbla zostanie przebadany przez biegłego psychiatrę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Grzegorz W. - spokojny, dobrze ułożony synek - Dziennik Zachodni