Z pikietującymi nie spotkał się nikt z dyrekcji firmy. Dyrektor MZK, Krzysztof Knapik, był poza zakładem.
Spór w bielskim MZK trwa już od kilku miesięcy.
Związkowcy domagają się podwyżki o 300 złotych dla wszystkich pracowników, rekompensat utraconych dochodów przez część kierowców oraz poprawienia warunków pracy szoferów, bo - według nich - rozkłady jazdy autobusów miejskich są tak fatalnie poukładane, że kierowcom nie starcza czasu na przerwę śniadaniową czy skorzystanie z toalety.
Związkowcy weszli w spór zbiorowy z pracodawcą, bo trwające od kwietnia rozmowy stanęły w martwym punkcie. W ostatnich tygodniach przedstawiciele Solidarności i dyrekcji usiedli do rozmów, ale nie doszli do porozumienia. Na przeszkodzie stanęły żądania płacowe.
Dyrekcja MZK i władze Bielska-Białej (MZK jest jednostką budżetową miasta) twierdzą, że w tym roku nie ma pieniędzy na podwyżki dla kierowców, bo budżet jest uchwalony, do końca roku zostały dwa miesiące i gdyby chcieli dać pieniądze kierowcom, to musieliby zrezygnować z jakichś inwestycji lub komuś innemu obciąć pieniądze.
Związkowcy zapowiadają, że jeśli nie dojdzie do porozumienia, to nie wykluczają strajku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?