Kamery, co przyznaje administrator nekropolii, nie nakręcą jednak złodziei plądrujących nagrobki.
Dlaczego? Bo są w stanie objąć tylko niewielki fragment 22-hektarowego cmentarza. Tymczasem handlujący pod cmentarzem twierdzą, że kamery to pierwszy krok, by przepędzić ich z tego miejsca.
Miejski Zarząd Usług Komunalnych za montaż i podłączenie kamer do miejskiej sieci monitoringu zapłacił 59 tys. złotych. To pierwsza z czynnych gliwickich nekropolii wyposażona w tę techniczną nowinkę. MZUK obecność kamer tłumaczy m.in. chęcią zapewnienia bezpieczeństwa wchodzącym na cmentarz.
- Zamontowaliśmy je też po to, by pewniej czuli się handlujący przy bramie. Chcemy ponadto wiedzieć, kto wjeżdża na teren nekropolii. Firm pogrzebowych jest dużo i trzeba nad tym zapanować. Nie ma natomiast technicznej możliwości, by kamery objęły swoim zasięgiem cały cmentarz. Pilnowanie grobów to prywatna, a nie nasza sprawa - mówi Iwona Kokowicz, rzecznik MZUK.
Handlujący zniczami i kwiatami pod cmentarną bramą twierdzą tymczasem, że MZUK to właśnie ich chce mieć na oku. - Chcą śledzić na jak długo zostawiamy auta. Jakiś czas temu stanął tu znak informujący, że nie można pod cmentarzem zostawiać aut na dłużej niż cztery godziny. Tymczasem co mam zrobić z samochodem jak wyładuję towar? Zaprogramować, by sam odjechał do domu? - denerwuje się jedna ze sprzedawczyń.
Od czterech lat kamerami jest też monitorowana historyczna nekropolia przy ul. Robotniczej, którą opiekuje się stowarzyszenie Gliwickie Metamorfozy. Znajdują się tu nagrobki rzeźbiarzy i przemysłowców związanych z dawną hutą Gliwice, w tym Theodora Kalidego czy Johna Baildona.
Jak jednak podkreśla Małgorzata Malanowicz, szefowa stowarzyszenia, do tej pory ich obecność na nic się nie zdała.
- Może dlatego, że złomiarze co mieli, to rozkradli przed montażem kamer? - zastanawia się Malanowicz.
Kradli rzeźby
Do zuchwałej kradzieży doszło sześć lat temu w Bytomiu. Z cmentarza Mater Dolorosa zniknęła półtorametrowa, zabytkowa rzeźba, przedstawiająca płaczącą kobietę. Odnalazła się na złomowisku, porąbana na 35 kawałków. Nie było szans na to, aby ją odtworzyć. Złodzieje w składnicy złomu dostali za nią 680 zł. Tymczasem jako całość XIX-wieczna płaczka warta była co najmniej 12 tys. zł. Rok wcześniej z tego samego cmentarza zniknęła płacząca kobieta z białego marmuru. Odnalazła się na podwórku jednej z kamienic. DN
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?