Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruch Radzionków: Strajk, zadyma i profanacja piłki

Tomasz Kuczyński
Pomocnik Piasta Mariusz Muszalik (z prawej) opuścił boisko z bolesną kontuzją stopy
Pomocnik Piasta Mariusz Muszalik (z prawej) opuścił boisko z bolesną kontuzją stopy fot. arkadiusz ławrywianiec
Piast Gliwice przegrał pierwszy mecz w sezonie, a jego kibice z rozpaczy zdemolowali swój sektor na stadionie Ruchu Radzionków.

GKS Katowice uczył lidera z Łodzi piłki nożnej, aby potem zostać srogo za to ukaranym. Podbeskidzie wygrało bardzo ważny mecz w Nowym Sączu, a Odra Wodzisław pokazała, że mimo kłopotów w klubie można zdobywać kolejne punkty w I lidze.

Prezes chce rezygnować?
W poniedziałek zbierze się zarząd radzionkowskiego klubu, do którego dyspozycji oddał się prezes "Cidrów", Tomasz Baran. Wszystko przez to, że piłkarze Ruchu opóźnili swe wyjście na boisko przed derbami z Piastem.

- Dzień przed meczem prosiłem, żeby tego nie robili, jednak nie udało się im przemówić do rozsądku - mówił prezes Baran. - Nie jest tajemnicą, że mamy zaległości w wypłatach, ale przygotowujemy się do założenia spółki, która ma też wejść na giełdę. To rozwiąże nasze kłopoty. Jednak takie incydenty nam nie pomagają. Oddaję się więc do dyspozycji zarządu - dodał Baran.

Kibice Ruchu byli źli na swych piłkarzy. Gdy drużyna wbiegała na boisko z 10-minutowym opóźnieniem, zawodnicy usłyszeli pod swym adresem okrzyki: " Poje... wam się w głowach", "Ruch to my, a nie wy""Co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie".

Gospodarze pozostali niepokonani na swym stadionie, odprawiając jednego z kandydatów do awansu. Miejscowi fani wyglądali na udobruchanych takim wynikiem, choć od rozmów dotyczących protestu nie sposób było uciec.

- Kibice do końca nas chyba nie zrozumieli. Przecież każdy z piłkarzy ma rodzinę, trzeba z czegoś żyć. Dostajemy tylko część wypłat - przekonywał Piotr Rocki. - Mamy nadzieję, że ktoś pomoże temu klubowi, bo warto postawić na tych chłopaków.

Dawid Jarka, nie chciał mówić wprost o jakie poślizgi w wypłatach chodzi, ale przyznał: - Nie są to zaległości tylko 2-3 miesięczne. Dostajemy pieniądze jedynie na drobne wydatki. Nie może być tak, że jeden z młodszych kolegów jadł tylko chipsy na obiad - kręcił głową strzelec jednej z bramek.

W stosunku do "Cidrów", Piast to kraina mlekiem i miodem płynąca, jednak na boisku górą był Ruch. Gliwiczanie mieli dobre okazje w pierwszej części, ale po przerwie oddali inicjatywę. Dwie bramki stracili, gdy na boisku nie było już Rockiego ukaranego dwoma żółtymi kartkami.
Kiedy padł drugi gol dla gospodarzy, kilku kibiców Piasta przeskoczyło przez płot i próbowało biec w kierunku boiska. Szybko zareagowała ochrona, wyposażona w pałki, kaski i gaz. Kibole z Gliwic zaczęli wyrywać krzesełka i rzucać w ochroniarzy. Wyrwano 55 krzesełek (pochodzących zresztą ze Stadionu Śląskiego), w sumie 96 siedzisk zostało uszkodzonych. Ucierpiał też wewnętrzny płot, odgradzający trybuny od boiska i wejście na sektor. Po podsumowaniu strat Ruch wyśle za nie rachunek do Piasta.

Na Bukowej tylko połowa
Mecz GieKSy rozegrano dzień przed Wszystkim Świętymi, a kibice na pustej części "Blaszoka" ułożyli krzyż z palących się zniczy. Po pierwszej połowie wydawało się, że liderujący ŁKS Łódź otrzyma krzyż na drogę. GKS grał z rozmachem, prowadził 1:0 i wydawało się, że jest w stanie sprawić niespodziankę. Nic z tych rzeczy!

- Wróciły nasze stare grzechy - przyznał trener Wojciech Stawowy. - Nie da się wygrać meczu, grając tylko 45 minut. Obu goli ze stałych fragmentów można było uniknąć. Szkoda, że nie wystawiłem Wojciecha Szali od początku drugiej części, bo wprowadził wiele spokoju w nasze poczynania. Tego brakowało.

Fantastyczny wolej Jakuba Koseckiego (syna Romana, byłego reprezentanta Polski) doprowadził do remisu, a potem po dwóch rzutach wolnych z bocznych sektorów boiska, katowiczanie znaleźli się na łopatkach. Trzy ciosy padły między 49 a 58 minutą!

- Trzeciego gola biorę na siebie, nie ma co kryć, że popełniłem błąd - mówił zmartwiony bramkarz Maciej Wierzbicki. - Przy drugiej bramce było ogromne zamieszanie, choć w sumie też mogłem się lepiej zachować - dodał.

- Początek drugiej połowy, to była z naszej strony profanacja futbolu - złościł się strzelec honorowej bramki dla GKS-u, Janusz Dziedzic.
- Mieliśmy szczęście, że oglądaliśmy transmisje z meczów GKS-u. Dzięki temu wiedzieliśmy, że katowicki zespół popełnia błędy. W szatni padły ostre słowa, które przyniosły oczekiwany efekt - oceniał trener gości Andrzej Pyrdoł.

Brawo Podbeskidzie i Odra
Podbeskidzie pokonało na wyjeździe inną drużynę z czołówki - Sandecję po golu Sylwestra Patejuka, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. Gospodarze od 80 minuty grali w dziesiątkę, kiedy Słowak Jan Froehlich zobaczył czerwoną kartkę (po drugiej żółtej). Bohaterem Wodzisławia był strzelec dwóch goli - Andrzej Rybski. Odra po 22 minutach prowadziła z KSZO 3:0 i było praktycznie po meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!