Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Goczałkowice leżą na ciepłych źródłach?

Sylwia Plucińska
Edmund i Barbara Maćkowiakowie przy tajemniczej studni
Edmund i Barbara Maćkowiakowie przy tajemniczej studni Mikołaj Suchan
Goczałkowicka geotermia albo źródła termalne w Goczałkowicach-Zdroju - to brzmi zachęcająco. Zwłaszcza dla mieszkańców Śląska, którzy zagustowali w gorących basenach Bukowiny Tatrzańskiej, Szaflar, czy słowackiej Beszanowej, mimo że drogo i daleko.

Do Goczałkowic byłoby bliżej, a więc i taniej. Geotermalne baseny pomogłyby też temu śląskiemu uzdrowisku, które ma kłopoty finansowe. Ale nie pomogą, choć gorąca woda już jest.

Na razie faktem jest, że w studni państwa Maćkowiaków, o której jako pierwsi pisaliśmy w lutym tego roku, woda cały czas jest ciepła.

Przypomnijmy. Maćkowiakowie w Goczałkowicach mieszkają od 10 lat. Kupili tu starszy dom z ogrodem i studnią na podwórku, z której czerpią wodę do podlewania ogrodu i pojenia kur. Zeszłego lata pani Barbara zauważyła, że woda jest cieplejsza niż zwykle, mimo że nic w okolicy się nie zmieniło. Dlaczego? Tego jako pierwszy próbował się dowiedzieć Czesław Gruszka, właściciel firmy geologiczno-wiertniczej z Kobióra. Kiedy w grudniu 2009 r. zmierzył temperaturę wody w parującej studni, miała 51 stopni. Próbki wody dał do zbadania w tyskim Sanepidzie. Pod względem fizykochemicznym były bez zarzutu.

Aby się przekonać, czy podwyższona temperatura nie jest przypadkiem efektem rozpadu pierwiastków promieniotwórczych, wodę zbadano także pod tym kątem na Politechnice Śląskiej. I tu wszystko było w porządku. Gorąca studnia na kilka tygodni stała się celem dziennikarzy z całej Polski.

- Byliśmy już tym wszystkim zmęczeni. Tym bardziej,że oprócz szumu medialnego nic się nie działo. Nikt nie podjął żadnych badań. Jak były opady i woda gruntowa się podnosiła, temperatura w studni spadała do 27-30 stopni. Potem wszystko wracało do normy, czyli tych 46-50 - mówi Barbara Maćkowiak. - Będziemy ze studnią mieszkać i obserwować. Na razie nie wykorzystujemy tego ciepła. A dla drobiu wodę studzę.

Kto się tym w końcu zajmie?

Andrzej Pacholewski z Instytutu Geologii w Sosnowcu mówi, że temat nie wszedł na żadną listę badań. Na odwierty i analizy potrzeba 30-50 tys. zł.

Geolog wojewódzki Ilona Pałucha o goczałkowickiej studni słyszała, ale traktowała ją jako ciekawostkę, która wkrótce się wyjaśni. Obiecuje jednak się nią zainteresować. Czesław Gruszka próbował dobić się do Ministerstwa Ochrony Środowiska, ale skończyło się na obietnicach.

Dr inż. Mariusz Czop z Katedry Górnictwa Odkrywkowego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie twierdzi, że szanse na to, aby uczelnia przeprowadziła badania z własnej inicjatywy są niewielkie. Musiałaby je zlecić np. gmina czy starostwo. Dla niego sprawa wydaje się być interesująca i niewykluczone, że na gorącą studnię zwróci uwagę studentów. PLUS, KS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!