Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Brak nadzoru w głowach, sorry...

Jan Dziadul
Jan Dziadul
Jan Dziadul arc.
Nie trzeba zaglądać do kalendarza, żeby zorientować się, iż nadciągają wybory. Wymownie świadczą o tym rzeki politycznej głupoty, demagogii i populizmu wyciekające z gadających głów, mediów, magli i kolejek przy sklepowych kasach. Zza każdych drzwi i z kątów. Zamrażarki nie otwieram, sorry, bo wiem, że siedzi w niej wściekła wicepremier Bieńkowska. Niech siedzi i zgrzyta zębami, bo jak wyjdzie, to niechybnie szeroka opinia publiczna, czyli opozycja - zażąda jej głowy. Za co? Nie za mrozy i lodowaty śnieg przecież - tylko za dosadne: sorry. No i za brak nadzoru nad tymi, którzy powinni przewidzieć mróz i opady. A ci z kolei za tych, co winni dbać o tory i trakcje na kolei właśnie. A ci z kolei….

I tak krok po kroczku, krok po kroczku - do całego oblodzonego sznureczka odpowiedzialności za słowa i czyny. "Brak nadzoru" to istotny argument i instrument przy decyzjach personalnych. Świetnie znany policji i innym zhierarchizowanym służbom.

Kiedy "policyjny krawężnik" wysika się publicznie w trakcie patrolu, albo wyjdzie z siebie i przyłoży pałką agresywnemu elementowi - to głowę za incydent może dać komendant miejski lub wojewódzki - choć krewkiego podwładnego z nizin służbowych szczebli nie widzieli na oczy. To dyndający ostrzegawczo na haku kadrowy biczyk, którym w każdej chwili można wychłostać - bo nie dopilnowali, źle dobrali zastępców, ci z kolei swoich podwładnych itd. - jednym słowem: brak nadzoru!

W cywilnych układach też się go ściąga - o czym mogliby opowiedzieć choćby Marek Kempski, były wojewoda, czy Adam Matusiewicz, były marszałek. Źle dobrali, pochopnie mianowali, naiwnie zaufali, nie dopilnowali - no i głowy pod topór. Brak nadzoru.

Jeżeli onegdaj po ten biczyk sięgano z umiarem, to aura wyborcza zmieniła proporcje. Za samobójstwo chłopaka w Suwałkach - odpowiada premier Tusk, jak również za pijanego kierowcę w Kamieniu Pomors-kim, za śmierć bliźniąt w łonie matki i za huczne wyjście Mariusza T. z niespodziewanie zakończonej odsiadki. I za setki podobnych tragicznych zdarzeń. Nitki przytroczone do ofiar niechybnie zawiodą Sherloka Holmesa do kłębka. Czyli do Tuska.

Ruszyły śledztwa, dochodzenia resortowe i wewnętrzne - ale opozycja już wie, a opinia - wie jeszcze lepiej. A jeśli zawinił konkretny lekarz, konkretny sędzia, konkretny człowiek - to nie ze mną te numery, Brunner! Winny jest system, a więc rząd (najgorszy z możliwych, wiadomo) - czyli premier. Smoleńska nie tykam, żeby nie grzebać w bombie. Powiecie: zawsze tak było, a rozliczanie rządu to obowiązek, mało - psie prawo opozycji. Czyżby?

W tym roku powinny zapaść sądowe rozstrzygnięcia w sprawie dwóch katastrof sprzed lat: 28 stycznia 2006 r. zawaliła się hala MTK, a 21 listopada tegoż roku śmierć zbierała żniwo w kopalni Halemba. Pod MTK był prezydent Kaczyński, premier Marcinkiewicz, minister budo-wnictwa Polaczek… W Halem-bie - premier Kaczyński, szef gospodarki Woźniak, wiceminister odpowiedzialny za górnictwo - Poncyliusz… I jakoś nie przypominam sobie, żeby po tych tragediach nici odpowiedzialności prowadziły do ich gabinetów? Pamięć moja krótka? Poprawcie, jeżeli błądzę.
Hala MTK była źle zaprojektowana, źle zbudowana i źle zarządzana. W Halembie, zgodnie z górniczą sztuką, pracowników nie powinno być w tym czasie w tym miejscu. A przecież dyndający na haku biczyk aż się prosił, żeby go zdjąć! Brak nadzoru! Ale od tamtego czasu polityka mocno się skurwiła, jak twierdzi reżyser, senator i przyszły europoseł z Twojego Ruchu. Politycy także.

Do pierwszych, drugich, trzecich i czwartych wyborów - śmierć będzie robić swoje. Na drogach, w szpitalach, w domach, na budowach; wszędzie. Rzutki reporter podsunie mikrofon pod nos zrozpaczonemu rodzicowi i zapyta niewinnie - "Co pan teraz czuje?" Bo przecież wszyscy chcemy to wiedzieć. Zaraz. Natychmiast.

Brakiem nadzoru i odpowiedzialnością rządzących będziemy bombardowani w dzień i w nocy. Modlić się trzeba, żeby żadnemu chłopakowi w Afganistanie nic się nie stało, bo dopiero zacznie się jazgot!

Śmierć, która u Hitchcocka na wstępie rządziła akcją - u nas rządzi akcją wyborczą. Zima też jeszcze da się nam we znaki - Bieńkowska niech więc lepiej siedzi cicho, żeby nie pogarszać sytuacji swojej i partii.

Nie wszyscy, oczywiście, przed wyborami mają dostęp do tego haka. To przywilej chwackiej opozycji. Co robić, jeżeli nie ma się swoich mediów do rozgłosu?

Trzeba, choćby, dekomunizować, co jeszcze zostało do zdekomunizowania. Wygumkować wredną historię. Tu pomniczek, tam uliczkę jakąś niepoprawną… Naprawdę - wszystko da się zrobić i powiedzieć - gwarantuje to nam brak nadzoru. W głowach.

Jan Dziadul,
publicysta


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dziadul: Brak nadzoru w głowach, sorry... - Dziennik Zachodni