Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat o szansach Polaków w Soczi: Piąte koło (olimpijskie) u wozu

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat arc.
Rosną aspiracje i nadzieje związane z występami polskich sportowców na igrzyskach w Soczi. Optymiści wierzą nawet w 10 medali. Byłoby dobrze i rekordowo, gdybyśmy przywieźli choć połowę. To nie będzie łatwe, bo nigdy nie byliśmy potęgą w sportach zimowych, choć rzeczywiście, tak wielu indywidualności jak w ostatnich latach - i to w różnych dyscyplinach - dotąd nie mieliśmy.

Przez dekady sukcesami nazywaliśmy miejsca w pierwszej dziesiątce, a i te nie zdarzały się często. Nie odnosiliśmy też seryjnych zwycięstw w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym, a to ono jest najbardziej atrakcyjne i przyciąga najczęściej uwagę kibiców.

Jednak nie tylko dlatego tak rzadko federacje sportowe powierzają Polsce organizację imprez tej rangi. Zakopane było "światową stolicą nart" z górą pół wieku temu. Kto to jeszcze pamięta? Późniejsze starania na nic się zdały. W minionej dekadzie z kretesem przepadła olimpijska kandydatura Zakopanego, mimo że forsowano ją jeszcze w latach 90. i mocno wspierał ją prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Skąd zatem wzięły się te nagłe ambicje, by nasz kraj ponownie aspirował do roli organizatora igrzysk?

W roku 2022 gospodarzem miałby być Kraków, zaś Słowacja partnerem i pomagierem, bo w tym przypadku - inaczej niż podczas piłkarskich czempionatów - ciężar organizacyjny i odpowiedzialność musi spoczywać na jednych barkach. Do niewielu z nas dotarło, że znicz olimpijski miałby za osiem lat zapłonąć także w Katowicach, nieopodal Spodka, bo tam zostałby ulokowany turniej hokejowy.

Dzisiaj wydaje się to nierealne. Apetyty jednak na pewno wzrosną, gdy nasi sportowcy przywiozą z Rosji jakieś krążki. Na razie politycy zachowują wstrzemięźliwość.

Rządząca partia wysyła na front tylko dawnych sportowców, a dziś parlamentarzystów. Opozycja milczy, czekając na rozwój wypadków, bo jeszcze nie wie, jak się zachować. Nie jest bowiem jasne, co na ten temat myśli większość Polaków. Jedno jest pewne: entuzjazmu nie widać, choć administratorzy gmin małopolskich deklarują ostrożne "tak". Zachowują chłodny dystans od razu zastrzegając, że nie mają pieniędzy na inwestycje, a o dotacjach z budżetu państwa nikt nie chce mówić.

Katowice na pewno zyskałyby i chyba aż tak dużo nie musiałyby do tego interesu dopłacać. Hokej pozostaje sportem popularnym, choć akurat w polskim wydaniu prezentuje się mizernie i od lat biją nas prawie wszyscy. Na pewno przyjechałoby wielu gości z Czech, Słowacji, Niemiec i Skandynawii.
Warto przypomnieć, że dwukrotnie organizowaliśmy hokejowe mistrzostwa świata - raz nawet pierwszej dywizji, okraszone historycznym zwycięstwem z ZSRR. W obu jednak przypadkach - generalnie rzecz biorąc - sportowo polegliśmy, a czym jest kac po takich klęskach, pamiętamy z Euro 2012.

Ale coraz częściej słyszymy, że w wielkim sporcie wcale nie chodzi o sport. Tylko o promocję, marketing, wizerunek i - ewentualnie - pieniądze. Zyski finansowe w tym przypadku rzeczywiście byłyby problematyczne, bo nie mamy infrastruktury.
Czy naprawdę potrzebne są nam kosztowne areny do uprawiania sportów, których w Polsce prawie nikt nie uprawia? Bobsleje, saneczkarstwo na sztucznym torze, curling, short-track i parę jeszcze innych dyscyplin pozostają poza uwagą kibiców i na dodatek należą do sportów niedostępnych dla amatorów (polska "specjalność", czyli skoki narciarskie, też mieszczą się w tej grupie, ale przynajmniej są widowiskowe).

Właśnie brak społecznej bazy dla sportów zimowych hamuje działaczy w innych częściach świata i każe im patrzeć na nasz kraj, tak jak on wygląda... na mapach. Prawie wszędzie "zielono", czyli geograficzna nizina. Zielono także na zewnątrz, bo w naszym klimacie i na tej wysokości, którą gwarantują skrawki polskich Tatr, nie ma żadnej pewności, że przynajmniej śnieg spadnie. O wiele lepsze warunki panują w krajach uchodzących za południowe, takich jak Francja i Włochy, a nawet Hiszpania, Chorwacja czy Bułgaria. Tej prawdy nie da się odwrócić.

Jestem więc sceptyczny, bo pojawiają się pomysły ingerowania w delikatną tkankę ekologiczną polskich gór, które i bez tego już są zadeptane. Pamiętam, jak w późnych latach 80. zeszłego wieku pojawił się pomysł sportowego "ucywilizowania" Bieszczad. Na szczęście przyszedł kryzys gospodarczy i zamknął ten temat.

Krzysztof Karwat,
publicysta


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!