Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZUS, czyli 80 lat romansu z przymusu. Pierwszy był ZUS w Chorzowie

Grażyna Kuźnik
Na Górnym Śląsku ZUS  województwa śląskiego, z siedzibą w obecnym Chorzowie, powstał już w 1922 roku
Na Górnym Śląsku ZUS województwa śląskiego, z siedzibą w obecnym Chorzowie, powstał już w 1922 roku ARC
Nudno nigdy nie było. Narzekanie na Zakład Ubezpieczeń Społecznych to polska tradycja. Zaczęła się 80 lat temu i trwa do dzisiaj. Bo ZUS dostarcza nam emocji jak żadna inna firma. Czym naprawde jest ZUS? To najlepiej wiedzą ludzie, którzy od lat toczą z nim bitwy.

W 1958 r. laureat Nagrody Nobla z ekonomii, Paul Samuelson, zresztą pochodzenia polskiego, ogłasza, że Bismarck znalazł genialne rozwiązanie. Emerytury będą z każdym pokoleniem rosnąć, emeryci będą sobie żyli jak pączki w maśle. Noblista dożył 94 lat, zmarł w 2009 r. i chyba zmienił zdanie. Ale nic lepszego dla Europy nie wymyślił.

Bolesław Król z Woźnik skarży się, że ZUS w Chorzowie nagle wstrzymał mu wypłatę renty inwalidzkiej, którą dostaje od dwóch lat. Król ledwo chodzi, słabo słyszy, wysyła więc najpierw uprzejmy list do ZUS-u z pytaniem, co się stało. Czy może jakieś zaświadczenie dosłać? Nie otrzymuje odpowiedzi, na kolejne listy również. Po trzech miesiącach życia o suchym chlebie Król atakuje pismami wszystkich naczelników i dyrektorów ZUS-u w województwie śląskim; bez skutku. W końcu wybiera się osobiście do milczącej jak skała instytucji.

Byłem w ZUS-ie, o Jezusie!

W Chorzowie słyszy, że jego akt nie ma. Niech odejdzie, głowy nie zawraca. Ludzie są tutaj zarobieni. Jak akta się znajdą, to rentę dostanie. Kiedy? A co taki ciekawy? Do domu! Król odejść nie chce; raz że zasłabł, dwa - że żąda swojej renty.

Oświadcza, że nie opuści pokoju referenta, dopóki nie otrzyma jakiejś ściślejszej odpowiedzi. Cóż robić, urzędnik ponuro zabiera się do przerzucania sterty papierów na biurku; widzisz pan, że nic nie ma! A tu nagle spod dokumentów wyciąga akta Bolesława Króla z Woźnik. Nie wierzy własnym oczom. No jakim cudem się tu zawieruszyły? Czary jakieś?

Uszczęśliwiony Król odchodzi, żeby w Woźnikach czekać na swoją rentę. I dostaje ją, ale dopiero po siedmiu miesiącach. Dlatego tę historię postanowił opowiedzieć lokalnej prasie.

Maszynista kolejowy Jerzy Dratwa z Sosnowca czeka kilka miesięcy na decyzję ZUS-u w sprawie swojej emerytury. Odszedł z pracy z fasonem, a teraz przejada oszczędności, bo emerytury jak nie ma, tak nie ma. Sprawdził, że pracodawca wysłał wszystkie potrzebne dokumenty. Co się dzieje? ZUS się nie wypiera; tłumaczy, że ludzie są zarobieni, niech obywatel głowy nie zawraca, czeka. Dratwa stale nachodzi sosnowiecki ZUS, ale bez rezultatu. Słyszy, że zamiast gadać, ma pisać pisma i czekać na odpowiedź.

Mijają miesiące, emerytura nie nadchodzi, maszynista zniknął z ewidencji. Dopiero interwencja rzecznika prasowego powoduje, że w końcu zapada decyzja o przyznaniu emerytury Dratwie. Rzecznik tłumaczy, że to sytuacja w ZUS niespotykana, i można ją wytłumaczyć jedynie wielkim zapracowaniem urzędników.

Bolesław Król i Jerzy Dratwa nie mogą założyć Stowarzyszenia Obrażonych na ZUS, bo chociaż ich sprawy są bardzo podobne, pochodzą z innych czasów. Król pisze swoje skargi 80 lat temu, a jego historię publikuje "Polonia" Wojciecha Korfantego.
Właśnie w 1934 roku w Polsce powstaje scalony z pięciu instytucji Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Siedziba mieści się w Warszawie, a pięć oddziałów terenowych ulokowano w: Chorzowie, Krakowie, Lwowie, Łodzi i Poznaniu.

Jerzy Dratwa o swoją zapomnianą emeryturę walczył niedawno. Między skargami Króla i Dratwy toczyła się zakolami niełatwa historia ZUS. Nie byli jedyni ani ostatni. Naród o takich jak oni układa piosenki:

"Byłem dziś w ZUS-ie.
O Jezusie!
Pół dnia tam byłem.
Cud, że przeżyłem.
Proszę pana, w tej deklaracji
W kodzie pocztowym nie mamy spacji.
Więc wypisuję jeszcze raz.
Nic się nie stało. Ja mam czas".
Jak radzono sobie, gdy nie było rent ani emerytur?

Andrzej Mleczko rysuje chłopczyka, który ukradkiem przebija szpilką prezerwatywy ojca. Wybiega matka i krzyczy: "Co ty robisz?!" A dzieciak na to: "Mamo, ja sam nie dam rady utrzymać was na emeryturze".

Jak radzili sobie ludzie, kiedy nie było rent i emerytur? Można poczytać o tym u Orzeszkowej albo w "Chłopach" Reymonta. Starcy bez majątku siedzą kątem u rodziny albo czeka ich nędza i cudza litość, czasem zapomoga od filantropów. Zmienia to dopiero XIX wiek.

Sytuacja na Górnym Śląsku jest jednak lepsza niż w innych regionach pod zaborami. Nieporównana od tej w Rosji. W 1880 roku kanclerz Rzeszy Otto von Bismarck wprowadza emeryturę dla wszystkich ubezpieczonych pracowników, którzy mają 70 lat. To przełomowa zmiana; wypłatę gwarantuje autorytet państwa.

Na Górnym Śląsku radzono sobie już wcześniej przez sprawne organizacje górnicze; działa Spółka Bracka w Tarnowskich Górach czy Pszczyńskie Bractwo Górnicze z siedzibą w Katowicach.

Ale ludzie żyją wtedy niezbyt długo, a zaczynają pracę bardzo wcześnie. Za czasów Bismarcka średnia życia mężczyzny to 45 lat. Rodzi się wiele dzieci. Jest komu płacić składki; tłum młodych pracuje na nielicznych emerytów. Składkowiczów przybywa, bo synowie nie muszą już martwić się o utrzymanie starych rodziców; opuszczają wsie czy marne warsztaty i zatrudniają się w zakładach przemysłowych. Gospodarka kwitnie.

Dzisiaj nadmiar długożyjących emerytów to największy problem Europy i Polski. Co to jest ZUS? Zakład Utylizacji Staruszków? Żarty żartami, ale jak im zapewnić godziwą starość? Rzecznik ZUS w Warszawie Jacek Dziekan informuje, że emeryturę w kraju pobiera 3 tys. stulatków. Anna Sobańska-Waćko z chorzowskiego ZUS-u dodaje, że 63 stulatków w naszym regionie jest na emeryturze. Rekordzista ma 107 lat i mieszka w Katowicach.

Jak pączki w maśle?

Na jednego emeryta powinny pracować cztery, trzy osoby. Więcej osób na emeryturze niż w pracy? To kłopot dotąd nieznany w historii tego świadczenia. Może pomogą emigranci? Też niepewne rozwiązanie. Polski ZUS radził sobie ze scaleniem praw trzech różnych państw, powojennym chaosem i biedą, zmianami prawa i statusu. Szło mu jako tako; afer nigdy nie brakowało, w odróżnieniu od pieniędzy, ale co miesiąc renty i emerytury były. Czasem, dla wielu uprzywilejowanych, wysokie. Emerytura, choć już byle jaka, nadal kusi. Dzisiaj u nas, tak jak w Hiszpanii, ponad 60 proc. osób w wieku 54-60 lat zamierza uciec na emeryturę jak najszybciej. Powód: zmęczenie i dyskryminacja w firmie.

W 1958 r. laureat Nagrody Nobla z ekonomii, Paul Samuelson, zresztą pochodzenia polskiego, ogłasza, że Bismarck znalazł genialne rozwiązanie. Emerytury będą z każdym pokoleniem rosnąć, emeryci będą sobie żyli jak pączki w maśle. Noblista dożył 94 lat, zmarł w 2009 r. i chyba zmienił zdanie. Ale nic lepszego dla Europy nie wymyślił.


*Najlepsze prezenty na Walentynki DLA NIEGO I DLA NIEJ***Rodzice małej Lilki mówią o błędach lekarskich [WIDEO + KOMENTARZE]*Jaki akumulator wybrać? Który najlepszy i najtańszy? ZOBACZ TUTAJ*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]**

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!