Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy położny w regionie: Empatia i delikatność budzą kobiece zaufanie

Justyna Toros
Ma w sobie więcej cierpliwości i empatii do pacjentek niż niejedna kobieta
Ma w sobie więcej cierpliwości i empatii do pacjentek niż niejedna kobieta Arkadiusz Ławrywianiec
Andrzej Baran jest jedynym położnym w naszym województwie. Jak sobie radzi z odbieraniem porodów i kontaktem z pacjentkami?

Z Andrzejem Baranem spotykam się o ósmej rano, jest po 12-godzinnym dyżurze. Zmęczony, ale szczęśliwy: przyjął w nocy dwa porody. W ciągu prawie dwóch lat, od kiedy pracuje w Szpitalu Powiatowym w Pyskowicach, przyjął ich już ok. 200.
Pan Andrzej, który kilka dni temu skończył 25 lat, jest jedynym w naszym województwie położnym, pracującym na sali porodowej. Praca stała się dla niego ogromną satysfakcją.

- Zawsze chciałem pracować w zawodzie medycznym, zastanawiałem się nad ratownictwem i zdrowiem publicznym, ale w pewnym momencie pomyślałem o położnictwie - wspomina. - Nauczyciele powtarzali mi, że to nie jest zawód dla mężczyzny, że nie dam rady na studiach, więc postanowiłem pokazać wszystkim, że jednak się da.

Początki były trudne

Na Śląskim Uniwersytecie Medycznym starsze położne nie dawały taryfy ulgowej. - Wręcz przeciwnie, bardzo się starały pokazać, że mężczyzna nie nadaje się do tego zawodu - wspomina pan Andrzej.

Później przyszły praktyki, na których również łatwo nie było. Po 3,5 roku studiów licencjackich postanowił poszukać pracy - kolejne wyzwanie, bo okazało się, że w szpitalach na Śląsku nikt nie chce zatrudnić mężczyzny. To były dwa miesiące, podczas których po raz pierwszy zastanawiał się, czy jego wybór był dobry.

- Już myślałem, że to bez sensu i będę musiał zmienić zawód - przyznaje pan Andrzej. Aż w końcu doradzono mu, żeby spróbował swoich sił w Pyskowicach.

- Zgłosił się do nas. Wiedziałam, że nikt go nie chce zatrudnić, ale postanowiłam dać mu szansę - opowiada Wiesława Domin, położna oddziałowa szpitala w Pyskowicach. - Oczywiście, że były obawy: czy da sobie radę? Dlatego postanowiłam najpierw sprawdzić, czy nadaje się do tego zawodu i zaproponowaliśmy mu staż.

I to był strzał w dziesiątkę, bo okazało się, że często kobiety nie mają w sobie tyle empatii i delikatności, co pan Andrzej. A dodatkowy atut? Uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Dlatego pacjentki go tak lubią.

- Na początku, gdy zobaczyłam, że położna to... mężczyzna, byłam zaskoczona i czułam się zawstydzona - przyznaje Natalia Woźniak, która urodziła córeczkę Zosię w pyskowickim szpitalu. - Ale teraz mogę z ręką na sercu powiedzieć, że pan Andrzej jest bardzo sympatyczny i budzi zaufanie. Ostatecznie przy porodzie nie jest ważne, kto się opiekuje, ale jak - dodaje.
Praca daje satysfakcję

Praca położnika nie jest łatwa, a do tego odpowiedzialna. Najlepszy moment? Zawsze, gdy rodzice cieszą się z narodzonego potomka. Ale przyjmowanie porodu to niejedyny jego obowiązek. Każdego miesiąca znajduje się na innej części oddziału. Raz jest na ginekologii, gdzie przebywają pacjentki przed porodem oraz te, które mają problemy ginekologiczne, w następnym miesiącu pracuje na położnictwie, czyli zajmuje się kobietami, które urodziły dzieci, m.in. uczy je karmić, pielęgnować czy kąpać niemowlaki. Najbardziej lubi jednak być na sali porodowej i cieszyć się razem z rodzicami ich szczęściem. Oczywiście zdarzają się również najtrudniejsze chwile w jego pracy - gdy rodzi się martwe albo chore dziecko.

Trudne nocne dyżury

Andrzej Baran potrafi zyskać zaufanie również zestresowanych ojców. - Mam takie wrażenie, że przy mężczyźnie ojcowie nie mają oporów, żeby o coś zapytać - przyznaje.

Kiedyś, w środku nocy, przyjmował poród dalekiej kuzynki. Amelka urodziła się zdrowa, a pan Andrzej został jej ojcem chrzestnym. W styczniu skończyła rok, a jej przyjście na świat zostanie w pamięci położnego do końca życia.

Pan Andrzej w tym roku kończy uzupełniające studia magisterskie (kierunek: położnictwo). Cieszy się, ponieważ w jego zawodzie o pracę nie jest łatwo, a on już od dwóch lat robi to, czego się uczył.

Mieszka w Mikołowie. Jest zawsze uśmiechnięty, chociaż dojazd do pracy, zajęcia w Katowicach-Ligocie zajmują mu dużo czasu, a 12-godzinne dyżury nigdy nie są łatwe. I przyznaje, że nie przepada tylko za dyżurami nocnymi - są wyjątkowo męczące...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pierwszy położny w regionie: Empatia i delikatność budzą kobiece zaufanie - Dziennik Zachodni