Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Superszpieg Jack Strong był w Katowicach w 1998 roku

Agata Pustułka
Pułkownik Kukliński był zaskoczony temperaturą powitania w Katowicach. Traktowano go z honorami godnymi głowy państwa
Pułkownik Kukliński był zaskoczony temperaturą powitania w Katowicach. Traktowano go z honorami godnymi głowy państwa Archiwum Marka Kempskiego
Ryszard Kukliński odwiedził Katowice, bo bardzo chciał przyjechać pod kopalnię Wujek i złożyć kwiaty. Dziś premiera filmu Jack Strong w reżyserii Władysława Pasikowskiego poświęcona losom superszpiega

JACK STRONG - RECENZJA NA DZIENNIKZACHODNI.PL [CZYTAJ]

Oficerowie Biura Ochrony Rządu na ochotnika zgłaszali się, by ochraniać pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, który wiosną 1998 roku, pierwszy raz po swojej ucieczce z kraju, odwiedzał Polskę. W ciągu dziesięciu dni odwiedził dziesięć miast. W Warszawie witał go premier Jerzy Buzek i tłum z liliami, bo Kukliński w jednym z wywiadów powiedział, że to jego ulubione polskie kwiaty.

Ze łzami w oczach

Właśnie wtedy pułkownik był m.in. w Katowicach. Śląsk był mu bliski z jeszcze jednego powodu. W Mysłowicach w 1932 roku urodziła się jego żona, Joanna, z domu Christ. Górnicza orkiestra kopalni Centrum Szombierki powitała go dźwiękami "Pierwszej Brygady". Miał łzy w oczach.

O przyjeździe na Śląsk, przede wszystkim pod kopalnię Wujek, gdzie w czasie stanu wojennego zginęło dziewięciu górników, pułkownik marzył od dawna. Właśnie dlatego, by stanąć pod kopalnianym krzyżem.

- Jeszcze jako szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" byłem w Waszyngtonie, gdzie w 1995 roku miałem okazję poznać pułkownika Kuklińskiego. Nasza rozmowa była oczywiście zaplanowana. Raz podczas kolacji, a raz spaceru. Wtedy, a była jesień 1996 roku, zaprosiłem go do nas - wyjaśnia Marek Kempski, który już jako wojewoda katowicki witał Kuklińskiego w wolnej Polsce.

Najpierw Kempski pojechał do Krakowa na spotkanie w wąskim gronie, w domu dawnego kolegi superszpiega. Wtedy zawiózł mu cegłę z muru kopalni Wujek.

Śląski epizod w tej podróży był szczególnie emocjonalny. Kuklińskiego został potraktowany jak mąż stanu, był przyjęty z wielkimi honorami, chlebem i solą. Dostał górniczą szablę i prezent szczególny: złoty sygnet z orłem w koronie, zakupiony ze składek opozycjonistów. Kukliński nie zdejmował go z palca do końca pobytu w Polsce. Wszyscy, którzy na żywo zobaczyli zohydzonego przez PRL-owską propagandą szpiega, byli zaskoczeni jego skromnością.

- Kukliński nie przypominał Jamesa Bonda. Był bardzo spokojny, wręcz cichy, może trochę oszołomiony i onieśmielony - ocenia Kempski.

Jack Strong, historia pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w kinach już w piątek [ZDJĘCIA, WIDEO]
Taki, jakim widzieli go przełożeni z CIA, opisując "drobnego mężczyznę o zmierzwionych blond włosach, przeszywającym spojrzeniu błękitnych oczu oraz gestach i nawykach człowieka o niewyczerpanej, ale wciaż tłumionej energii". Prawie wcale się nie uśmiechał. To przystojny Marcin Dorociński, odtwórca roli pułkownika w filmie"Jack Strong", bardziej przypomina jednak agenta 007.

Miły twardziel

Jak wspomina Kempski, przyjazdowi Kuklińskiemu towarzyszyły takie zasady ochrony jak w przypadku wizyty prezydenta. Na kilka tygodni wcześniej został opracowany drobiazgowo plan jego pobytu wraz z drogami przejazdu. Uczestniczyły w tym służby polskie i amerykańskie.

- Gdy jeden jedyny raz w gmachu Urzędu Wojewódzkiego skorzystał z innego wyjścia, BOR wpadł w panikę. Funkcjonariusze niezwykle szczerze deklarowali, że gdyby zaszła taka potrzeba, to oddaliby za niego życie bez chwili wahania. Tą deklaracją Kukliński był bardzo wzruszony - wyjaśnia były wojewoda.

Ściśle dobrani zostali dzien- niarze, którzy mogli rozmawiać z pułkownikiem. Wszystkim rządził jego przedstawiciel w Polsce, pisarz, historyk i opozycjonista, nieżyjący już Józef Szaniawski. Był podejrzliwy i nie opuszczał pułkownika na krok. W Katowicach dziennikarze zbuntowali się, gdy do rozmowy z Kuklińskim została wybrana tylko Jadwiga Chmielowska z telewizji publicznej, która miała opozycyjną przeszłość i należała do bardziej zaufanych.

- Do nagrania doszło w mieszkaniu Grażyńskiego w Urzędzie Wojewódzkim. Dostaliśmy specjalne przepustki. Mogłam stanąć za jego plecami, co obrazuje, że naprawdę mieliśmy do niego bliski dostęp, niemożliwy dla innych - opowiada dziennikarka. - Cała ekipa była bardzo dumna, że ma szansę uczestniczyć w tym wydarzeniu. Kukliński okazał się bardzo ciepłym, miłym facetem, ale czuć było, że to twardziel. Dla mnie jest wzorem patrioty. Mówił szczerze, że chciał uratować Polskę przed skutkami ataku nuklearnego, który był możliwy w chwili wybuchu światowego konfliktu - wspomina.
Działalność Kuklińskiego budzi wciąż wiele kontrowersji. Ten zaczytany w Josephie Conradzie oficer Ludowego Wojska Polskiego, wciąż od początku czytał conradowską "Smugę cienia". Jako szpieg był bardzo wydajny. CIA otrzymało od niego 30 tysięcy stron różnych dokumentów. Dostało na tacy cały Układ Warszawski. Kukliński posługiwał się pseudonimem "Mewa".

- Jestem gotów zapłacić najwyższą cenę, jednak możemy coś osiągnąć jedynie przez działanie, a nie martyrologię - pisał w jednym z meldunków.

Jak przekazuję jego biograf, Beniamin Weiser, pułkownik rozważał połnięcie trucizny. Atmosfera wokół niego zaczynała się zagęszczać. Przekazał Amerykanom plany wprowadzenia stanu wojennego.

Nie wiedział jednak, kiedy będzie przeprowadzony. Wraz z rodziną, żoną i synami, w listopadzie 1981 roku został wywieziony z kraju i przetransportowany do USA. W Polsce został ich pies, suka Zula. Po ucieczce Kuklińskich trafiła do schroniska, gdzie wkrótce została uśpiona. Pułkownik zaocznie został skazany na karę śmierci za zdradę, którą potem zamieniono na 25 lat pozbawienia wolności.

Gorąco w sejmiku

W sali sejmu śląskiego doszło do otwartego spotkania pułkownika z przedstawicielami opozycji. Sala była nabita po brzegi. Wszyscy chcieli go zobaczyć. Podać mu rękę. Podniosłą atmosferę zakłócił głos Kazimierza Świtonia, twórcy pierwszych wolnych, związków zawodowych, który krzyknął:

- Jest pan zdrajcą!

Ten głos zniknął we wrzasku pełnych oburzenia okrzyków.

- O mały włos, a doszłoby do rękoczynów. Kukliński wyjątkowo spokojnie zareagował na incydent. Zresztą to był tylko jeden głos - kończy Kempski.


*Najlepsze prezenty na Walentynki DLA NIEGO I DLA NIEJ
*Rodzice małej Lilki mówią o błędach lekarskich [WIDEO + KOMENTARZE]
*Jaki akumulator wybrać? Który najlepszy i najtańszy? ZOBACZ TUTAJ
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Superszpieg Jack Strong był w Katowicach w 1998 roku - Dziennik Zachodni