18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Smolorz o dwujęzycznych tablicach na Górnym Śląsku: Koszmary radnych

Paweł Smolorz
Na Górnym Śląsku dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości padają ofiarą chuliganów - co jakiś czas ktoś je zerwie, skopie albo zamaże farbą. Jeśli to tylko sprawka zwykłych obszczymurów, to trzeba przyznać, że i oni bardzo dobrze znają lokalne animozje. Trudno się dziwić. Niechęć do niemieckiej mniejszości nie jest tu specjalną tajemnicą.

A mowa przecież o niechęci do ludności autochtonicznej (!), do tego ustawowo chronionej przez RP. Nie dociera to jednak do wszystkich. Śni im się po nocach Wielki Friedrich Hohenzollern - pędzący przez miasta i wsie na swoim pruskim koniu, zdobywający jednym ruchem miecza od zawsze polski Śląsk.

Niektórzy radni Strzelec Opolskich zdaje się też mają problemy ze snem. Ponieważ w ich gminie Niemcy nie stanowią 20 procent, aby wprowadzić dwujęzyczne (polsko-niemieckie) tablice z nazwami miejscowości, konieczne są konsultacje społeczne. Konsultacje jednak się nie odbędą, bo większość rady miasta uznała, że... to zbędne. W ten oto sposób ani radni, ani mieszkańcy, ani burmistrz, ani som Ponboczek - ten polski i ten niemiecki, nie dowiedzą się, czy w ogóle trzeba wywieszać podwójne tablice.

Udałem się z kolegą do Strzelec Opolskich, by bliżej poznać tą oryginalną "demokrację aprioryczną". Spotkaliśmy się z pewnym radnym, by spytać, dlaczego głosował "przeciw". Oficjalnie - konsultacje są zbę-dnym obciążeniem finansowym. Miasta na to nie stać, bo ma ważniejsze wydatki.

Mniej oficjalnie - i tu pan radny rozkleił się w swoich żalach i fobiach - usłyszeliśmy opowieść od Hermanna Göringa do genotypu śląskości. Skarżył się, że Niemcy uzurpują sobie prawo do "prawdziwej śląskości", a on - choć rodzina pochodzi ze wschodniej Polski - jest też Ślązakiem, bo się tu urodził - i też jest u siebie. Pewnie ma swoje racje, ale gorzkie żale radnego nie dały jasnej odpowiedzi, dlaczego głosował przeciw - nie dwujęzycznym tablicom, ale konsultacjom mającym dać odpowiedź na pytanie: czy Strzelce Opolskie mają w tym temacie jakiś problem?

Faktycznie, wspomnianych konsultacji dziś już robić nie trzeba. Bez tego widać, że Strzelce problem mają. Nie tylko zresztą one. To koszt górnośląskiej wielobarwności. Aby dobrze ją zrozumieć, polecam na chwilę zapomnieć o "wyznaniu wiary dziecięcia polskiego". Łatwiej jest. Ale... W drodze powrotnej niespodziewanie poszerzył się horyzont. Przejeżdżając przez miejscowość "Gaj" przywitała nas tablica, na której ktoś skreślił "a" i dopisał "e". Widać to nie tylko problem mniejszości narodowych - innych także.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Paweł Smolorz o dwujęzycznych tablicach na Górnym Śląsku: Koszmary radnych - Dziennik Zachodni