Dzisiaj na wolność wyjdzie Bernard E., pedofil z Raciborza, który został skazany za seksualne molestowanie 8-latki i posiadanie treści pornograficznych. Dostał w dwa wyroki, przesiedział w sumie 3,5 roku w więzieniu w Oleśnicy, w województwie dolnośląskim. Dyrektor oleśnickiego więzienia zwrócił się do Sądu Okręgowego we Wrocławiu o uznanie Bernarda E. za "osobę stwarzającą zagrożenie" - mógł to zrobić na podstawie tej samej ustawy o nadzorze nad groźnymi przestępcami, o której mówi się w związku z głośną sprawą Mariusza T.
CZYTAJ KONIECZNIE:
KOLEJNY TRYNKIEWICZ WYCHODZI NA WOLNOŚĆ. TO PEDOFIL Z RACIBORZA
Sąd cywilny rozstrzygnie teraz, czy pedofil z Raciborza po wyjściu na wolność może być niebezpieczny. Jednak lekarze muszą najpierw orzec, że ma psychiczne zaburzenia. Na tyle poważne, że jest "wysokie prawdopodobieństwo", że może popełnić kolejne przestępstwo, na przykład na tle seksualnym. Jednak zanim sąd wyda prawomocną decyzję, Bernard E. będzie na wolności. Podobnie jak inni przestępcy.
CZYTAJ KOMENTARZ:
Kasprzyk: Pedofil musi być izolowany
Bernard E. z Raciborza, skazany za molestowanie 8-letniej dziewczynki, dziś wychodzi na wolność. Sąd będzie rozpatrywał wniosek o uznanie go za "osobę stwarzającą zagrożenie", ale to potrwa
Mariusz T. nie jest jedynym groźnym pedofilem, o którym głośno w ostatnich tygodniach. Dziś na wolność wyjdzie Bernard E., pedofil z Raciborza, który w więzieniu w Oleśnicy w woj. dolnośląskim odsiadywał wyrok za seksualne molestowanie ośmioletniej dziewczynki. Raciborzanin spędził w więzieniu 3,5 roku (plus areszt). Został zatrzymany przez policję 12 sierpnia 2010 roku. 50-letni wówczas mężczyzna molestował dziecko.
Dwa wyroki, 3,5 roku odsiadki
- Został skazany 23 lutego 2011 roku, za czyny, których dopuścił się 10 sierpnia 2010 roku. Usłyszał wówczas dwa zarzuty - pierwszy dotyczył obcowania z 8-letnią dziewczynką (dopuścił się tzw. innych czynności seksualnych), a drugi - posiadania treści pornograficznych z udziałem osób poniżej 15. roku życia. Mężczyzna przyznał się do winy - przypomina sędzia Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach. Za pierwszy czyn Bernard E. dostał 2 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności, a za drugi rok i 6 miesięcy. Karę połączono.
- Orzeczono także zakaz kontaktu z nieletnimi przez 8 lat - dodaje sędzia Pawlik. We wtorek Bernard E. odsiadywał ostatni dzień wyroku. Dyrektor oleśnickiego więzienia poprosił jednak wrocławski Sąd Okręgowy o uznanie go za "osobę stwarzającą zagrożenie". Na podstawie tej samej ustawy o nadzorze nad groźnymi przestępcami, o której tak dziś głośno w związku z przypadkiem Mariusza T., kończącego 25-letni wyrok za zabójstwo czterech chłopców. Zgodnie z ustawą, sąd cywilny musi teraz rozstrzygnąć, czy pedofil z Raciborza rzeczywiście po wyjściu na wolność mógłby być na tyle niebezpieczny, że trzeba objąć go jakąś formą państwowego nadzoru. Żeby do tego doszło, lekarze muszą orzec, że ma psychiczne zaburzenia. I to na tyle poważne, że jest "wysokie prawdopodobieństwo" popełnienia przez niego przestępstwa. Na przykład na tle seksualnym. Ale zanim sąd wyda prawomocną decyzję, Bernard E. będzie na wolności.
Czas na badania. Przez psychologa i seksuologa
We wrocławskim sądzie tego typu wnioskami zajmować się ma Wydział XIII Cywilny, na co dzień prowadzący sprawy rozwodowe, a także badający wnioski o ubezwłasnowolnienie. Sąd zaraz po tym, jak wpłynął wniosek od dyrektora więzienia w Oleśnicy, powołał biegłych psychiatrów, psychologów i seksuologów. Mają oni zbadać mężczyznę i ustalić, czy jest niebezpieczny i jak poważnie. A dlaczego odsiadywał wyrok akurat w Oleśnicy? Bo tutaj znajduje się specjalny oddział terapeutyczny dla osób z zaburzeniami popędu seksualnego.
Do ośrodka albo... do domu
Zgodnie z prawem, wrocławski sąd ma trzy możliwości. Może po prostu odrzucić wniosek dyrektora i uznać, że pedofil z Raciborza niebezpieczny nie jest. Jeśli uzna jednak mężczyznę za "osobę stwarzającą zagrożenie", może umieścić go przymusowo w specjalnym ośrodku terapeutycznym w Gostyninie albo orzec wobec niego "nadzór prewencyjny". Wtedy Bernard E. pozostanie na wolności, ale będzie poddany szczególnej - usankcjonowanej decyzją sądu - policyjnej inwigilacji.
Mężczyzna będzie musiał meldować komendantowi policji, gdzie mieszka. Policja będzie mogła go śledzić, werbować agentów wśród jego sąsiadów i znajomych. Dużo łatwiej będzie mu też założyć policyjny podsłuch. Wystarczy bowiem, że policja przekona sąd, że ma kłopoty ze zbieraniem informacji o swoim "podopiecznym".
Dla kogo jest ta ustawa? No właśnie
Czy Bernard E. powinien trafić do ośrodka terapeutycznego albo być objęty szczególnym nadzorem, skoro odbył już karę? Zdania są podzielone. - Ustawa z założenia miała dotyczyć najgroźniejszych przestępców. Czy jednym z nich jest facet, który dostał wyrok 3,5 roku? Jeśli dałoby się zastosować do tego przypadku, da się do każdego - pisze jeden z internautów na portalu dziennikzachodni.pl. W zakładach karnych osób, które pasowałyby do ustawowej definicji "osoby stwarzającej zagrożenie" jest wiele. Bernard E. to pierwsza osoba, wobec której wszczęto ustawową procedurę.
*Najlepsze prezenty na Walentynki DLA NIEGO I DLA NIEJ
*SOCZI 2014 - IGRZYSKA OLIMPIJSKIE - RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*Poseł Pawłowicz: Europa jest domem publicznym, w którym wszystko wolno
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?