Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnictwo: Aparaty ucieczkowe firmy Faser do naprawy, musi być bezpiecznie

Aldona Minorczyk-Cichy
Arkadiusz Gola
Tylko w Kompanii Węglowej do naprawy w ramach gwarancji odesłano ich ok. 2000. Pełną skalę wad zna tylko producent - firma Faser z Tarnowskich Gór.

Kilka dni temu dostaliśmy e-maila od górnika. Poinformował nas o awaryjnych aparatach ucieczkowych KA-60.

"W każdym teście wychodzą nieprawidłowości: wyrwany worek oddechowy, zerwany ustnik, brak noska, skrócony czas działania. Te testy powinny być wykonane przed wprowadzeniem do sprzedaży, a nie na aparatach, które są w ruchu i które załoga kopalń zabiera na dół, myśląc, że w razie niebezpieczeństwa pomogą. (…) Trwa to już ponad 2 lata i żadnej poprawy".

NAJNOWSZE INFORMACJE Z KOPALŃ I SPÓŁEK WĘGLOWYCH - SERWIS GÓRNICTWO DZIENNIKA ZACHODNIEGO

Sprawdziliśmy. Problem z aparatami to fakt. Takich aparatów w użyciu jest obecnie ponad 70 tysięcy. Jacek Świątek, prezes firmy Faser z Tarnowskich Gór, producenta aparatów ucieczkowych KA-60, obiecał się z nami dzisiaj spotkać. Rozmowę z nim opublikujemy więc w jutrzejszym wydaniu DZ.

W Jastrzębskiej Spółce Węglowej prowadzony jest właśnie przegląd aparatów ucieczko-wych. - Odbywa się to zgodnie z zaleceniami WUG-u. Rozpoczęliśmy kontrolę natychmiast po pojawieniu się informacji o potencjalnym wadach. Zajmuje się tym producent. Prowadzi przegląd urządzeń wyprodukowanych w 2009 roku i w kolejnych latach - informuje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka spółki.

Kontrola trwa także w zakładach Katowickiego Holdingu Węglowego. - O tym, że są problemy z aparatami, wiedzieliśmy już w ubiegłym roku. Przegląd tych urządzeń jest wykonywany od kilku miesięcy dwutorowo: przez producenta i przez nas. Sprawdzamy, czy aparaty nie mają uszkodzeń zewnętrznych, które mogłyby mieć wpływ na ich sprawność i działanie. Wyrywkowo poddajemy je kontroli szczelności -¬informuje Wojciech Jaros, rzecznik KHW.

Ile urządzeń miało wady? - Tego jeszcze nie wiemy. Dane ma producent. Czekamy, aż nam je udostępni - dodaje rzecznik.
W Kompanii Węglowej sygnały o nieprawidłowościach pojawiły się też w ubiegłym roku. Zlecono kontrolę. Wadliwe aparaty, w sumie ok. 2000, znaleziono w 7 z 15 kopalń.

- Powiadomiliśmy WUG i Centralny Instytut Ochrony Pracy. Ta sprawa jest priorytetowa, bo chodzi o bezpieczeństwo ludzi. Aparat w sytuacji ekstremalnej ma przez godzinę zapewnić górnikowi oddech, pozwolić mu przeżyć. Wadliwy może oznaczać wyrok śmierci - podkreśla Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.

W spółce używanych jest 36 tys. takich aparatów. W styczniu w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu przeprowadzono badania pięciu z nich, wybranych przypadkowo. Jeden okazał się wadliwy.
Do 2011 roku na polskim rynku był tylko jeden certyfikowany dostawca aparatów ucieczkowych, właśnie Faser. Potem pojawiła się firma niemiecka. Przymierza się do tego kolejna, ale nie uzyskała wszystkich pozwoleń. Mirosław Krzystolik, wiceszef Departamentu Energo-mechanicznego WUG, podkreśla, że wprowadzenie tego typu aparatów to nie jest łatwa sprawa. Producent i produkt muszą spełnić wiele wymagań. Urządzenia muszą być certyfikowane, atestowane. Ściśle kontrolowana jest ich produkcja.

- Za samo użytkowanie odpowiada już użytkownik. Musi to robić zgodnie z instrukcją. Aparaty mają 5 lat gwarancji na użytkowanie i 10 lat na przechowywanie - mówi Krzystolik. Dodaje, że o problemach z aparatami WUG został poinformowany przez JSW i KW: - Wiele wskazuje na to, że okresowo producent nie dochowuje standardów jakości. Faser poinformował nas, że na zasadach gwarancji do naprawy przyjął około 3800 urządzeń. Część napraw wynikała z użytkowania, pokazów, szkoleń.

Mirosław Krzystolik podkreśla, że w grudniu zbadano sześć aparatów. Jeden z nich działał na granicy parametrów przyjętych przez producenta.

- Nie, że w ogóle nie działał. Te aparaty zwykle wystarczają na 60 minut. Pod koniec tego okresu oddychanie za pomocą tego konkretnego urządzenia mogło być uciążliwe. Proszę wziąć pod uwagę, że sześć urządzeń to bardzo niewielka próba, a jednak i tak pojawiły się problemy - mówi wicedyrektor Krzystolik.

Podkreśla, że WUG planuje pewne działania: - Skontrolujemy m.in. system jakości - mówi.

Wcześniej z tymi aparatami też były problemy. Słabym ogniwem okazały się "węże". Zostało to dokładnie skontrolowane. Teraz są sygnały, że w aparatach brakuje niektórych części, np. okularów. Faser do gorszej jakości swoich produktów się nie przyznaje.

Przede wszystkim BHP

Z danych Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że wypadków pod ziemią ubywa.
W 2013 roku w kopalniach węgla kamiennego było ich łącznie 1936. Wśród nich śmiertelnych 14. Dla porównania w najbardziej tragicznym dla śląskiego górnictwa 2006 roku pod ziemią zginęło 49 osób, w tym 23 w katastrofie w kopalni Halemba.

2014 rok zaczął się dwoma śmiertelnymi wypadkami. Do obu doszło w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni "Murcki-Staszic" na ruchu Boże Dary. 13 stycznia górnik z 7-letnim stażem zmarł od uderzenia w głowę fragmentem łuku ociosowego, oderwanego od obudowy. 16 stycznia ślusarz z 16-letnim stażem, jadąc na taśmie do transportu węgla, wpadł do zbiornika retencyjnego. Został zasypany.

Nad bezpieczeństwem w naszych kopalniach czuwa Wyższy Urząd Górniczy oraz okręgowe urzędy górnicze. Nie tylko kontrolują i wyciągają konsekwencje, ale i doradzają w zakresie bezpieczeństwa.

*SOCZI 2014 - IGRZYSKA OLIMPIJSKIE - RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*Najlepsze studniówki 2014 w woj. śląskim ZDJĘCIA + GŁOSOWANIE
*TVP ABC I TV TRWAM NA MULTIPLEKSIE. Jak odbierać, jak przeprogramować dekoder?
*Tak kochają tylko Ślązacy ŚLĄSKI SŁOWNIK MIŁOSNY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Górnictwo: Aparaty ucieczkowe firmy Faser do naprawy, musi być bezpiecznie - Dziennik Zachodni