Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy warto być uczciwym

Marek S. Szczepański
Śląsk przez dziesięciolecia był opatrywany etykietami uczciwości, solidności, pracowitości

Nie wiem, czy łatwo jest być Bogiem, lecz świadczę, że bardzo trudno jest być człowiekiem" - zwierzał się król Dawid, bohater tomu Carlo Coccioliego, wybitnego pisarza włoskiego zmarłego przed siedmiu laty. Istotnie, niezwykle opornie przychodzi dochowanie standardów ludzkiej przyzwoitości, i to zarówno w życiu codziennym, jak i odświętnym. Uczciwość jest bowiem stanem ducha i umysłu wzmacnianym indywidualnym poczuciem smaku i honoru. Nie ma uczciwości powszechnej czy planetarnej. Nawet zapisy dziesięciu przykazań u wie-lu ludów świata nie znajdują respektu i posłuchu.

Czasami naruszają ich poczucie godności i burzą utrwalone historycznie tradycje kulturowe. Na przykład dekalogowy nakaz: nie kradnij odrzucają liczne plemiona Afryki Czarnej. Młody Masaj z Kenii czy Tanzanii może założyć rodzinę wtedy, gdy sprytnie i bezkarnie okradnie sąsiada. To szczególny znak jego dojrzałości i gwarancja udanego małżeństwa. Śląski złodziej węgla bywa rozgrzeszany przez lokalną społeczność biedą, niedostatkiem czy upadkiem kopal-ni lub huty żywicielki. Jego codzienny łup staje się dowodem życiowej zaradności, przewrotnego sprytu i umiejętności dostosowawczych. Co gorsza, bezwzględna uczciwość może być źródłem cierpień i poważnie je pomnażać.

Do takich należy prosta informacja lekarska o śmiertelnej chorobie najbliższej nam osoby, oczekującej na zgoła inny typ doniesień, nawet z gruntu fałszywych. Wówczas sięgamy do biblijnego usprawiedliwienia i przypominamy, że "sprawiedliwe wargi podobają się królowi, kocha on tego, kto mówi szczerze".

A jednak cnota uczciwości i prawości warta jest najwyższej pochwały czy wręcz pieśni. Nawet jeśli przyszło nam żyć w otoczeniu dwuznacznym moralnie, skorumpowanym czy wręcz zdemoralizowanym. Ryba nie tylko psuje się od głowy, ale od ogona również. I my sami w tym procesie uczestniczymy, często go przyśpieszając. Społecznej nikczemności nie powiększają przecież jedynie osoby bezwyznaniowe, ale mają w niej udział deklarujący bogobojność katolicy, protestanci czy Żydzi. Warto zatem zacząć od uderzenia się we własne, również w moje, a nie cudze, piersi, od naszej przyzwoitości, opartej na kilku przynajmniej przejrzystych zasadach moralnych.
Trudno przejść do porządku dziennego wobec zdarzeń w bliskim mi środowisku akademickim. Oto bowiem rektor poważnej uczelni medycznej staje pod zarzutem plagiatu rozprawy habilitacyjnej, czyli kradzieży dokonań innych akademików; poważny profesor pisze sam sobie recenzję podręcznika, a adiunkt warunkuje pozytywne złożenie egzaminu od otrzymania - nazwijmy to miłosiernie - daru. Mam pełną świadomość, że przygniatająca część kadry naukowej pracuje uczciwie, dobrze i skutecznie, ale nawet te pojedyncze zdarzenia o nagannym charakterze winny być jednoznacznie ocenione.

W przeddzień Niepodległości Rzeczpospolitej kolejny raz byliśmy świadkami zawstydzających zdarzeń politycznych. Każda partia ma prawo przyjmować i relegować jej członków, ale zastanawiać muszą w tym kontekście doniesienia czołowych polityków o propozycjach "kablowania" na innych aktorów politycznej sceny. Pomijając język takich wypowiedzi, warto pamiętać przy okazji o najprostszej przyzwoitości.

Trzeba to zrobić także w ojczyznach prywatnych ulokowanych na Śląsku, regionie przez dziesięciolecia czy wręcz stulecia opatrywanym - pewnie na wyrost - etykietami uczciwości, solidności i wreszcie pracowitości. Dzisiaj i tutaj deficyt tych wartości jest nader oczywisty i w żadnym przypadku nie zmienią tego oglądu zaklęcia sentymentalnych regionalistów.

Poruszające spektakle nieuczciwości, zaniku prawości, godności i honoru znaleźć można w wielu śląskich miastach, a głównymi w nich aktorami bywają i gorole, i hanysy. Region nie jest wyizolowaną, a przy tym zdrową enklawą w chorym państwie Starego Kontynentu. W poszukiwaniu uczciwości przestańmy być źródłem niepotrzebnych przykrości i cierpień innych, w tym naszych najbliższych. Niektórzy już to zrobili lub usiłują robić, budując życiorys wart naśladowania. "To wcale nie wymagało wielkiego charakteru" - pisał Zbigniew Herbert, sam przecież niedoskonały / mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi / lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku / Tak smaku / który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo / choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała / głowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!