18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oj, niełatwo zagrać Ślązaka

Michał Smolorz
Pani senator Maria Pańczyk, nieoceniona propagatorka ślonskij godk zrobiła regionalnym elitom smacznego psikusa. Do tegorocznej, dwudziestej już edycji swojego konkursu Po naszymu, czyli po śląsku, dołączyła towarzyszący turniej Po naszymu dla VIP-ów, do którego zostałem i ja zaproszony.

Bóg zapłać za zaliczenie do Very Important Persons, zawsze to miło łechce ludzką próżność. Jednak cena, jaką przyszło za tę przyjemność zapłacić, okazała się wysoka, co stwierdzam bez kokieterii. A przecież zadanie było na pozór banalne: wygłosić pięciominutową "opowieść na dowolny temat w znanym sobie śląskim dialekcie". Myśli sobie człowiek: cóż prostszego, małoż to napisało się opowieści po śląsku, małoż to wygłosiło się napuszonych referatów ? Wystarczy po prostu stanąć i publicznie pogodać.

A jednak wysiłek okazał się heroiczny. Oto niczym uczniak staje się przed prof. Janem Miodkiem i jego współjurorami (ks. prof. Jerzy Szymik i sama pani Maria Pańczyk), a to grono precyzyjnie wyłapie każdy fałsz brzmienia, każdą obcą śląszczyźnie melodię. Znam to belferskie uczucie, sam zasiadałem w rozmaitych jury; jakże to łatwo i przyjemnie łowić obce nuty w cudzym "łosprawianiu". Aż tu nagle stajesz po drugiej stronie stołu.

Najgorsze jest przekroczenie bariery mentalnej. Co tu kryć, nasze pokolenie (dominowali ludzie po pięćdziesiątce) wyrosło już w kręgu literackiego języka i nie myśli ani nie czuje po śląsku. Owszem, znamy tajniki "godki", potrafimy opowiedzieć smaczny witz, w kręgu rodzinnym nieraz sypie się ausdrukami. Ale tu trzeba wejść w zupełnie inną skórę i stojąc na scenie, wygłosić po śląsku przemowę od siebie, myśląc w tym języku i pilnując każdej zgłoski. Wystarczy chwila nieuwagi, by obnażyć sztuczność sytuacji. Nie można nawet potraktować zadania jak prelekcji w obcym języku. Zdarzało się wygłaszać referaty na cudzoziemskich forach, ale wówczas wszyscy wiedzą kim jesteś, więc darują ci zauważalne obce brzmienia i akcenty. Tam wszystkie niedoskonałości wliczone są w ryzyko wystąpienia - bylebyś mówił zrozumiale. Tu nie masz takiego komfortu, musisz udowodnić, że to twój "język duszy".
Trudność jest podwójna, również dlatego, że istotą gwary jest jej ludyczność, plebejskość. Z takich zabaw wychodzi jak na dłoni, że język śląski nie ma dotąd swojej wersji literackiej - gdyby tak było, pewnie wygrywalibyśmy podobne zadania bez trudu. Teraz już nie mam argumentów wobec prof. Miodka, gdy ten powtarza, że jedyną literacką wersją śląszczyzny jest literacki język polski.

Niewykluczone, że w jakimś przewidywalnym okresie taka literacka postać śląskiego zaistnieje, ale do tego niezbędne jest stokroć bogatsze słownictwo i zasób form gramatycznych. Na razie jednak, aby mówić "czysto po śląsku", trzeba do bólu zwalczać pokusę mówienia wyrafinowanym językiem i kokietowania słowną ekwilibrystyką, trzeba uprościć własną mentalność, zubożyć zasób pojęć i wszystko sprowadzać do 5 tysięcy słów, jakie zgromadzili twórcy śląskich słowników.

Dlatego nie dziwię się, że pointując całą zabawę, przewodniczący jury bez ogródek stwierdził: "Wychodziła z państwa wasza inteligenckość, która czasami aż biła po uszach". Bo nie da się tak - na chwilę - przestać być inteligentem, zresetować mentalności i przejściowo stać się kimś innym. By taki stan osiągnąć, trzeba być genialnym aktorem, i to z gatunku tych, którzy nie ubierają postaci scenicznych we własną osobowość, ale sami starają się wchodzić w ducha granej osoby. Właśnie dlatego większość konkursów "Po naszymu, czyli po śląsku" wygrali ludzie, którzy zachowali w sobie tę pierwotną prostolinijność, z rzadka tylko - na zasadzie wyjątku - byli to utrwaleni inteligenci.

Dziś widzę, że z tej - na pozór niewinnej zabawy - trzeba wyciągnąć daleko idące wnioski dla form propagowania "ślonskij godki". Bardzo łatwo jest - z pozycji znawcy - pouczać innych, wygłaszać napuszone lub ckliwe deklaracje, jak to "u nos w doma zawsze sie godało". Polecam wszystkim mądralom, aby wzięli udział w takim konkursie, a rychło ostudzą swoje zapały. Dla mnie to było bezcenne i uczące pokory doświadczenie. Uczy się człowiek całe życie, a własną ignorancję odkrywa akurat wtedy, gdy mu się wydawało, że już zjadł wszystkie rozumy. Pani Mario - za tę bezcenną naukę - z serca dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!