Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pół wieku GieKSy to gotowy scenariusz na film sensacyjny

Rafał Musioł
Jan Furtok to ikona klubu z Bukowej, który grał w finałach MŚ' 86. W barwach GKS  występowało w sumie aż 26 reprezentantów Polski
Jan Furtok to ikona klubu z Bukowej, który grał w finałach MŚ' 86. W barwach GKS występowało w sumie aż 26 reprezentantów Polski arc./Władysław Morawski
Cztery wicemistrzostwa Polski, trzykrotny triumf w Pucharze Polski i wielkie mecze w europejskich pucharach, ale także kontrowersyjne narodziny, finansowe krachy, sportowa korupcja i kilka innych afer

Pięćdziesiąt lat ma się raz w życiu - tak zainagurował prezes Wojciech Cygan obchody półwiecza GKS-u Katowice. W minionym tygodniu działo się sporo: odbywały się konferencje i debaty, w intencji klubu celebrowano mszę, gieksiarskie gadżety otrzymywali pasażerowi na lotnisku w Pyrzowicach, na przechodniów na słynnej ulicy Mariackiej czekały słodkości, a dziś w Akademii Muzycznej odbędzie się uroczysta gala. Przy okazji pierwszoligowiec z Bukowej otrzymał donację w bitcoinach, czyli walucie wirtualnej, dzięki czemu przeszedł do historii, jako pierwszy piłkarski klub na świecie z taką opcją. P

Przez pół wieku podobnie pamiętnych wydarzeń uzbierało się jednak sporo i nie zawsze były powodem do chluby.

Rodem z Tolkiena - jeden, by rządzić wszystkimi

Górniczy Klub Sportowy powstał w listopadzie 1963 roku (27 luty 1964 to data uprawomocnienia decyzji) z połączenia wielu klubów, m.in. Górnika 20 Katowice, Rapidu-Orła Wełnowiec, Koszut-ki, Katowickiego Klubu Łyżwiarskiego, Klubu Żeglarskiego Szkwał oraz Katowickiego Klubu Sportowego Górnik przy wsparciu 32 zakładów pracy i instytucji, których pracownicy - dobrowolnie rzecz jasna - mieli oddawać część swoich zarobków na funkcjonowanie GKS-u. Decyzja została podjęta na wysokich szczeblach partyjnych: nowy twór miał stanowić równowagę dla potężnych konkurentów z okolicznych miast.

Dla sportowych założycieli decyzja ta, prędzej czy później, okazała się gwoździem do trumny, gdy oczkiem w głowie stała się piłka nożna, co oznaczało poświęcenie i de facto zagładę innych sekcji. Także dopiero po wielu latach okazało się, jak wielkim problemem jest sama lokalizacja stadionu, częściowo leżącego w granicach administracyjnych Chorzowa.

Magnat z Bukowej, czyli wolność na zagrodzie

Marian Dziurowicz pojawił się w GKS-ie w 1976 roku. Świetnie poruszający się w partyjno-górniczym światku działacz stał się ojcem największych sportowych sukcesów klubu - pod jego twardą ręką GKS zdobył czterokrotnie wicemistrzostwo Polski, dwukrotnie trzecie miejsce, dwa razy sięgał po Puchar Polski i raz po Superpuchar. Rządy absolutne nazywanego Magnatem Dziu-rowicza przyniosły też modernizację Bukowej, która mogła stać się najnowocześniejszym stadionem w Polsce. Mogła, ale nie stała, bo ambitny prezes sięgnął po władzę w PZPN i utonął w warszawskich gierkach i intrygach, a więc właściwie zginął od własnej broni. Odłożonych ad acta planów dokończenia stadionu nigdy nie udało się zrealizować.

Do pełni szczęścia zabrakło mu tytułu mistrzowskiego dla GieKSy. Cel był jednak nieosiągalny: wszystkie najważniejsze decyzje zapadały nie na murawie, a poza nią. I chociaż także w tym labiryncie Dziurowicz poruszał się swobodnie, to jednak pewnych układów przeskoczyć nie był w stanie: złoto było przeznaczone dla innych.

Europejskie puchary i gwiazdy na Bukowej

Za kadencji Dziurowicza GKS przez 10 lat z rzędu grał w europejskich pucharach i z reguły nie przynosił w nich polskiej piłce wstydu. Na Bukową przyjeżdżały takie uznane firmy jak Bayer Leverkusen, Glasgow Rangers, Benfica Lizbona, Galatasaray Stambuł, Club Brugge czy Girondins Bordeaux.

Właśnie wyeliminowanie Francuzów w II rundzie Pucharu UEFA sezonu 1994/95 uchodzi za największy sukces katowiczan na międzynarodowej arenie. W ekipie Bordeaux grały wówczas takie gwiazdy jak Zinedine Zidane, Christophe Dugarry i Bixente Lizarazu, którzy później zdobywali z Francją tytuły mistrzów świata i Europy, a jednak musieli uznać wyższość Zdzisława Strojka i Krzysztofa Walczaka, którzy strzelali bramki dla GKS w tym dwumeczu.

Koło zapasowe, które rozjechało polską piłkę

Marian Dziurowicz był zwolennikiem władzy dynastycznej. Dlatego szybko wciągnął do klubu swoich synów: Marka i Piotra. Ten pierwszy zniechęcił się do piłki, ten drugi w nią wsiąknął i w 2001 r., w wieku 25 lat, został najmłodszym prezesem w historii ekstraklasy. Dwa lata później GKS świętował brązowy medal.

Atmosfera wokół klubu jednak gęstniała - długi sprawiły, że biuro GieKSy zostało przeniesione do prywatnego mieszkania w bloku. Wierzyciele stali w kolejkach, a w gabinetach panoszyli się podejrzani osobnicy, ostatni, którzy byli jeszcze skłonni pożyczyć Juniorowi pieniądze.

Bomba wybuchła 3 sierpnia 2005 roku. Piotr Dziurowicz, nie ukrywając, że boi się o swoje życie i zdrowie, udzielił Gazecie Wyborczej wywiadu ujawniającego wszechobecną w polskie piłce korupcję. Sam przyznał się do kupienia kilkudziesięciu meczów, także tych decydujących o brązowym medalu sprzed dwóch lat. Symbolem jego zeznań było pamiętne koło zapasowe, w którym schowano pieniądze dla prowadzących mecz sędziów.

GKS wtedy już właściwie nie istniał: pozbawiony licencji na grę w II lidze został reaktywowany przez kibiców - dzięki przychylności Śląskiego Związku Piłki Nożnej, który stworzył w ten sposób precedens - nie w klasie B, a w czwartej lidze. Sam Piotr Dziurowicz wrócił na studia i zerwał z futbolem.

Telefony, kafelki, fuzje i marzenia w drodze

Prowadzony przez kibiców klub gładko pokonywał kolejne szczeble, aż wrócił na zaplecze ekstraklasy. Marsz był jednak zbyt szybki - ekonomia została daleko z tyłu i w kasie, jak za czasów młodego Dziurowicza, dno było widać już od spodu. GieKSę, nie po raz pierwszy i jak się okazało nie po raz ostatni, uratowało miasto. W ostatnich latach Bukowa znów jednak stała się areną niezwykłych wydarzeń: rządów prezesa, który - już jako szef kolei śląskich - okazał się niepoczytalny, a po którym pozostały nie tylko olbrzymie długi, ale i m.in. karty SIM bez zaginionych po dziś aparatów telefonicznych, przedstawiania jako zbawcy jednego z największych śląskich aferzystów, którego pomoc ograniczyła się do zaproponowaniu GieKSie pośrednictwa w handlu kafelkami czy atak kiboli na prezesa i wiceprezesa klubu podczas meczu sparingowego.

Najniezwyklejsze rzeczy działy się jednak tuż przed przejęciem przez miasto pełni władzy - właściciel Ireneusz Król próbował doprowadzić do fuzji GKS-u z Polonią Warszawa. Z pomysłu nic nie wyszło, więc obrażony biznesmen przeniósł się do stolicy i wkrótce potem Czarne Koszule zbankrutowały opuszczając z hukiem ekstraklasę.

A GKS? Pomimo wszystkich tych wirów przetrwał i do rundy wiosennej wystartuje z marzeniami o awansie!

*PREZENTY NA DZIEŃ KOBIET 2014 - NAJLEPSZE POMYSŁY
*PIĘKNE DZIEWCZYNY CHCĄ BYĆ MISS POLONIA - ZDJĘCIA Z CASTINGU W KATOWICACH
*TVP ABC I TV TRWAM NA MULTIPLEKSIE. Jak odbierać, jak przeprogramować dekoder?
*GALA NIEGRZECZNI - DODA POBIŁA SIĘ Z SZULIM - NOWE FAKTY i ZDJĘCIA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!