Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joseph von Eichendorff: Z miłości do natury, ziemi i Boga [WIERSZE]

Redakcja
Wiersze Josepha von Eichendorffa w tłumaczeniu księdza profesora Jerzego Szymika. Publikujemy je z okazji przypadającej dziś 226. rocznicy urodzin poety.

Abp Alfons Nossol, miłośnik twórczości wielkiego romantyka, określa go mianem "największego i najbardziej godnego miłości syna ziemi śląskiej", ukształtowanego miłością do natury, heimatu, czyli stron rodzinnych, oraz chrześcijaństwa. "Jego poetyckie dzieło należy bezsprzecznie do literatury światowej" - podkreśla duchowny w jednym ze swoich tekstów.
Pod każdym wierszem znajdziecie krótkie komentarze ks. prof. Szymika.

Przekłady wierszy ukazały się w książce pt. "Joseph von Eichendorff Dwanaście wierszy" w 2007 roku nakładem wydawnictwa Księgarnia św. Jacka.

WIERSZE, oryg/przekład:

Wünschelrute
Schläft ein Lied in allen Dingen,
Die da träumen fort und fort,
Und die Welt hebt an zu singen,
Triffst du nur das Zauberwort

Czarodziejska różdżka
W rzeczach wszystkich pieśń uśpiona
Śni o śpiewie w ciszy snów.
Świat czarowną pieśń wykona,
Gdy go zbudzisz magią snów


Mondnacht
Es war, als hätt der Himmel
Die Erde still geküsst,
Dass sie im Blütenschimmer
Von ihm nun träumen müsst'.

Die Luft ging durch die Felder,
Die Ähren wogten sacht,
Es rauschten leis' die Wälder,
So sternklar war die Nacht.

Und meine Seele spannte
Weit ihre Flügel aus,
Flog durch die stillen Lande,
Als flöge sie nach Haus.

Księżycowa noc
Jak pocałunek nieba
Na ustach ziemi blask.
Więcej jej snom nie trzeba
nadziei, światła, łask.

Wiatr muskał pola senne,
Drżał ciężki zboża kłos.
Szumiały lasy srebrne,
Gwiaździsta była noc.

Rozpięła skrzydła dusza,
Tęsknotę sycąc swą.
Nad cichą płynie głuszą,
Tam leci, gdzie jej dom.


Die Heimat
An meinen Bruder

Denkst du des Schlosses noch auf stiller Höh?
Das Hörn lockt nächtlich dort, als obs dich riefe,
Am Abgrund grast das Reh,
Es rauscht der Wald verwirrend aus der Tiefe. --
O stille, wecke nicht! es war, als schliefe
Da drunten ein unnennbar Weh.

Kennst du den Garten? -- Wenn sich Lenz erneut,
Geht dort ein Mädchen auf den kühlen Gängen
Still durch die Einsamkeit
Und weckt den leisen Strom von Zauberklängen,
Als ob die Bäume und die Blumen sängen
Rings von der alten schönen Zeit.

Ihr Wipfel und ihr Bronnen, rauscht nur zu!
Wohin du auch in wilder Lust magst dringen,
Du findest nirgends Ruh,
Erreichen wird dich das geheime Singen;
Ach, dieses Bannes zauberischen Ringen
Entfliehn wir nimmer, ich und du!

Strony rodzinne
Mojemu bratu

Pamiętasz tam, na wzgórzu, zamek ów?
Łkał nocą róg, jak gdyby wołał ciebie,
I sarna szła na łów,
I szumiał las i srebrniał sierp na niebie -
Tak cicho… Abyś mógł usłyszeć siebie
I boleść swych dziecięcych snów.

Pamiętasz ogród? - Wiosną, świtem, wczas,
Tam dziewczę w chłodnej rosie ścieżek chodzi
Samotność siejąc w nas…
I jak kto pieśnią swą tęsknotę budzi,
Tak w śpiewie kwiatów, drzew, nas wiecznie łudzi
Nasz dawny, przepłakany los.
Korony drzew, niech brzmi wasz szumny jęk!
Ucieczka na nic - wszędy wspomnień sploty.
Jak wierny pies ten dźwięk…
Dosięgną cię ojczystej pieśni groty,
A w niej zaklęty ból nasz szczerozłoty.
Twój los jak mój: tęsknota, lęk.
Przekłady wierszy ukazały się w książce pt. "Joseph von Eichendorff Dwanaście wierszy" w 2007 roku nakładem wydawnictwa Księgarnia św. Jacka.

Waldesgespräch
Es ist schon spät, es ist schon kalt,
Was reit'st du einsam durch den Wald?
Der Wald ist groß, du bist allein,
Du schöne Braut, ich führ' dich heim!
"Groß ist der Männer Trug und List,
Vor Schmerz mein Herz gebrochen ist,
Wohl irrt das Waldhorn her und hin,
O flieh, Du weißt nicht wer ich bin!"
So reich geschmückt ist Roß und Weib,
So wunderschön der junge Leib,
Jetzt kenn' ich dich - Gott steh mir bei!
Du bist die Hexe Lorelay.
"Du kennst mich wohl - vom hohen Stein
Schaut still mein Schloß in tiefen Rhein;
Es ist schon spät, es wird schon kalt,
Kommst nimmermehr aus diesem Wald!"

Leśna rozmowa
Nadciąga mrok, chłód spływa z gór,
Tyś konno, sama? Wokół bór.
Tu pustka straszna, ciemny las.
Prześliczna panno! Wracać czas!

"Przewrotność męska… Jak od kul
Przeszyte serce. Został ból.
Waltornię słyszysz? Tu i tam?
Uciekaj, boś jest w lesie sam".

Kobieta strojna, świetny koń…
Rozkoszne ciało, cudna woń…
Poznaję - Boże, siłę daj!
Zaklęta jesteś, Lorelei!

"Poznajesz mnie. Mój zamek stał
Nad smutkiem Renu, pośród skał.
Nadciąga mrok, chłód spływa z gór.
Ten będzie twoim grobem bór!"


Schneeglöckchen
's war doch wie ein leises Singen
in dem Garten heute Nacht,
Wie wenn laue Lüfte gingen:
"Süße Glöcklein, nun erwacht,
denn die warme Zeit wir bringen,
eh's noch jemand hat gedacht."-
's war kein Singen, 's war ein Küssen,
rührt' die stillen Glöcklein sacht,
dass sie alle tönen müssen
von der künft'gen bunten Pracht.
Ach, sie konnten's nicht erwarten,
aber weiß vom letzten Schnee
war noch immer Feld und Garten,
und sie sanken um vor Weh.
So schon manche Dichter streckten
sangesmüde sich hinab,
und der Frühling, den sie weckten,
rauschet über ihrem Grab.

Przebiśniegi
Jakby cicha płynie piosnka
Przez ogrody w taką noc,
Gdzieś z powietrza, tuż przed wiosną:
"Słodkie dzwonki, wstańcie, hoc,
Ciepły idzie czas, niech rosną
Zieleń, światło, marzeń moc". -
To nie śpiew był. Pocałunek
Przebiśnieżnych dotknął warg.
Więc śpiewają: precz frasunek,
Wnet nastanie przepych barw!
Ale czekać nie umieją…
Śnieg dziś spadł ostatni raz,
Jego bielą już goreją,
Ginąc pod resztkami zasp.
Jak poeci. Ci odchodzą
W męce gorzkich śpiewu prób.
Wiosna, którą śpiewem zbudzą,
Sypnie kwiatem na ich grób.


Frau Venus
Was weckst du, Frühling, mich von neuem wieder?
Daß all die alten Wünsche auferstehen,
Geht übers Land ein wunderbares Wehen;
Das schauert mir so lieblich durch die Glieder.
Die schöne Mutter grüßen tausend Lieder,
Die, wieder jung, im Brautkranz süß zu sehen;
Der Wald will sprechen, rauschend Ströme gehen,
Najaden tauchen singend auf und nieder.
Die Rose seh ich gehn aus grüner Klause
Und, wie so buhlerisch die Lüfte fächeln,
Errötend in die laue Flut sich dehnen.
So mich auch ruft ihr aus dem stillen Hause -
Und schmerzlich nun muß ich im Frühling lächeln,
Versinkend zwischen Duft und Klang vor Sehnen

Pani Wenus
Cóż to za siła drzemie w tobie jeszcze?
Że dawnych tęsknot ciała zmartwychwstają,
A nad polami ptaków skrzypce grają?
Wiosno! Przez duszę płyną marzeń dreszcze.

Ją - jako matkę - wielbią tęskne pieśni,
Jej - wiecznie młodej - słodycz, barwy, wianek;
Las z kimś rozmawia, szemrząc wita ranek,
W strumieniach nimfy, jak kwiaty czereśni.

I jak gdy róże w zielonej pustelni
Zarumienione, w cieple wiosny stoją,
I ruszą krwistym płatkiem jak wachlarzem…

Tak ja. Albowiem zdarza się śmiertelnym,
Że pośród udręk usta śmiechem stroją…
Wiosenne szepty, wonie i miraże.
Przekłady wierszy ukazały się w książce pt. "Joseph von Eichendorff Dwanaście wierszy" w 2007 roku nakładem wydawnictwa Księgarnia św. Jacka.

Abschied
O Täler weit, o Höhen,
O schöner, grüner Wald,
Du meiner Lust und Wehen
Andächtger Aufenthalt!
Da draußen, stets betrogen,
Saust die geschäft'ge Welt,
Schlag noch einmal die Bogen
Um mich, du grünes Zelt!

Wenn es beginnt zu tagen,
Die Erde dampft und blinkt,
Die Vögel lustig schlagen,
Daß dir dein Herz erklingt:
Da mag vergehn, verwehen
Das trübe Erdenleid,
Da sollst du auferstehen
In junger Herrlichkeit!

Da steht im Wald geschrieben
Ein stilles, ernstes Wort
Von rechtem Tun und Lieben,
Und was des Menschen Hort.
Ich habe treu gelesen
Die Worte, schlicht und wahr,
Und durch mein ganzes Wesen
Wards unaussprechlich klar.

Bald werd ich dich verlassen,
Fremd in der Fremde gehn,
Auf buntbewegten Gassen
Des Lebens Schauspiel sehn;
Und mitten in dem Leben
Wird deines Ernsts Gewalt
Mich Einsamen erheben,
So wird mein Herz nicht alt.

Pożegnanie
O wzgórza, o doliny!
Zielony, boski las,
Jak krople krwi - maliny,
W rozstania cierpki czas.
Tam w dali, za tym borem,
Zgiełk świata, pustki huk.
Tu cisza. Wiar wieczorem
Konarów głaszcze łuk.

W odcieniach różu dnieje.
Paruje ziemia. Brzask.
Już ptasi chór przez knieję
Uśpiony budzi blask.
Oddalą się, przeminą
Rozpacze, smętki, ból.
Czy również ty? Czy zginą
Rodzinnych cienie pól?

Las księga jest jasności,
Najświętszych pełnią słów
O prawdzie, o miłości;
Na dobro trwa tu łów.
Czytałem ją wytrwale,
Zdań prostych, prawych czar
Ukoił moje żale…
To leśnych stronic dar.

Lecz wnet opuszczę ciebie
I obcy pójdę w dal,
O obcym, gorzkim chlebie
Na scenie życia… Żal.
Lecz pośród życia ogni
Twa płonie we mnie moc.
Samotność w blask pochodni
Przemienia. W jasność - noc.


Der wandernde Musikant (1)
Wandern lieb ich für mein Leben,
Lebe eben wie ich kanln,
Wollt ich mir auch Mühe geben,
Paßt es mir doch gar nicht an.

Schöne alte Lieder weliß ich,
In der Kälte, ohne Schuh'
Draußen in die Saiten reiß ich,
Weiß nicht, wo ich abends ruh.

Manche Schöne macht wohl Augen,
Meinet, ich gefiel' ihr sehr,
Wenn ich nur was wollte taugen,
So ein armer Lump nicht wär. -

Mag dir Gott ein'n Mann bescheren,
Wohl mit Haus und Hof versehn!
Wenn wir zwei zusammen wären,
Möcht mein Singen mir vergehn.

Wędrowny muzykant (1)
Szlakiem mego życia chciałem
Krok po kroku w górę iść.
Choć w tym trudzie nie ustałem,
Nie jest łatwo siebie nieść.

Nie mam butów, mróz się śmieje,
Wszystkie stare pieśni znam,
Szarpię struny. Wicher wieje.
Gdzie mą głowę skłonić mam?

Miłe oku piękno świata
Boskim cudem przecież jest.
Jeślibym je miał za brata,
Gałganiarzem byłbym fest.

Kiedy Bóg człowieka kocha,
Szczęściem darzy jego los.
Ale wówczas - pieśń wszak płocha -
Nadaremny muzy głos…


Auf meines Kindes Tod (8)
Von fern die Uhren schlagen,
Es ist schon tiefe Nacht,
Die Lampe brennt so düster,
Dein Bettlein ist gemacht.

Die Winde nur noch gehen
Wehklagend um das Haus,
Wir sitzen einsam drinne
Und lauschen oft hinaus.

Es ist, als müßtest leise
Du klopfen an die Tür,
Du hättst dich nur verirret,
Und kämst nun müd zurück.

Wir armen, armen Toren!
Wir irren ja im Graus
Des Dunkels noch verloren -
Du fandst dich längst nach Haus.

Na śmierć mojego dziecka (8)
Zegary mrocznie biją,
Głęboka jest już noc,
Posępnie wichry wyją,
W łóżeczku pusty koc.

I tylko wiatr żałobny
Wpadł w swój śmiertelny wir.
My - śmierci tak podobni,
W nas - świadomości kir.

Słyszeliśmy, tak nagle,
Pukanie ciche w drzwi.
I szloch nam uwiązł w gardle,
Bo przecież to nie ty.

Nieszczęściem oślepieni!
W nas trafił zgrozy grom.
W rozpaczy zagubieni -
Gdy ty znalazłeś dom.
Przekłady wierszy ukazały się w książce pt. "Joseph von Eichendorff Dwanaście wierszy" w 2007 roku nakładem wydawnictwa Księgarnia św. Jacka.

Morgengebet
O wunderbares, tiefes Schweigen,
Wie einsam ist's noch auf der Welt!
Die Wälder nur sich leise neigen,
Als ging der Herr durch's stille Feld.

Ich fühl' mich recht wie neu geschaffen,
Wo ist die Sorge nun und Not?
Was mich noch gestern wollt' erschlaffen,
Ich schäm' mich des im Morgenrot.

Die Welt mit ihrem Gram und Glücke
Will, ein Pilger, frohbereit
Betreten nur wie eine Brücke
Zu dir, Herr, übern Strom der Zeit.

Und buhlt mein Lied, auf Weltgunst lauernd,
um schnöden Sold der Eitelkeit:
zerschlag mein Saitenspiel, und schauernd
schweig ich vor dir in Ewigkeit.

Modlitwa poranna
Jakaż cudowna głębia ciszy,
Jakiż daleki dziś mój ból!
Lasów pokłonu nikt nie słyszy,
Idzie sam Bóg w milczeniu pól.

Jakbym na nowo był stworzony...
Gdzieś jest goryszy, trosko - gdzie?
Tak jeszcze wczoraj zatrwożony,
Dziś składam życie w dłonie Twe.

Przez szczęście i zgryzoty świata
Przejdę jak pielgrzym, śmiało, wprost
- Bo w Tobie, Panie, ma zapłata -
Nad rzeką czasu. Tyś mój most.

A gdybym miał za marne grosze
Śpiewać nie Tobie... To choć drżę:
Roztrzaskaj moją lutnię, proszę.
Wiecznie przed Tobą milczeć chcę.


Der Frohe Wandersmann
Wem Gott will rechte Gunst erweisen,
Den schickt er in die weite Welt,
Dem will er seine Wunder weisen
In Berg und Wald und Strom und Feld.

Die Trägen die zu Hause liegen,
Erquicket nicht das Morgenrot,
Sie wissen nur von Kinderwiegen,
Von Sorgen, Last und Not um Brot.

Die Bächlein von den Bergen springen,
Die Lerchen schwirren hoch vor Lust,
Was soll ich nicht mit ihnen singen
Aus voller Kehl und frischer Brust?

Den lieben Gott laß ich nun walten,
Der Bächlein, Lerchen, Wald und Feld
Und Erd und Himmel will erhalten,
Hat auch mein Sach aufs best bestellt!

Wesoły wędrowiec
Bóg, jeśli łaską kogoś darzy,
To pośle go w szeroki świat;
I cuda swoje mu ukaże
Wśród gór i lasów, rzek i chat.

Ospałych, których dom przykuwa,
Ich nie nasyci słońca wschód,
Kołyski mgła im świat zasnuwa,
I bój o chleb, powszedni trud.

Strumyki skaczą z gór radośnie,
Podniebny hymn skowronków trwa,
Więc śpiewam z nimi najdonośniej -
We krwi i w sercu młodość gra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!