Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystawa na dworcu w Katowicach: "To, że jestem z Sosnowca nie znaczy, że Ślązacy mnie nie lubią"

Aldona Minorczyk-Cichy
Na wystawie, którą można obejrzeć na katowickim dworcu kolejowym, zdjęć jest niewiele, bo tylko dwadzieścia, ale przedstawione na nich postacie próbują rozprawić się z funkcjonującymi stereotypami
Na wystawie, którą można obejrzeć na katowickim dworcu kolejowym, zdjęć jest niewiele, bo tylko dwadzieścia, ale przedstawione na nich postacie próbują rozprawić się z funkcjonującymi stereotypami Marzena Bugała-Azarko
"Zwykli-Niezwykli" - ta wystawa na katowickim dworcu kolejowym łamie stereotypy. 20 zdjęć, 20 mieszkańców i tyleż problemów, z którymi walczą.

"To, że jestem z Sosnowca nie znaczy, że Ślązacy mnie nie lubią", "Jestem ze Wschodu, nie jestem pijakiem" - m.in. tabliczki z takimi napisami trzymają bohaterzy wystawy, którą można obejrzeć na katowickim dworcu PKP. 20 zdjęć, 20 mieszkańców i słowa łamiące stereotypy. Bez cenzury, prawdziwe. Napisali o tym, co ich boli. Wystawa "Zwykli-Niezwykli" to pomysł Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego. My znaleźliśmy jeszcze innych mieszkańców województwa, którzy także łamią stereotypy, mają własne zdanie, zasady, robią rzeczy, które przekraczają możliwości innych, tych zwykłych.

Marcin, który na wózku zdobywa wulkany

Niepełnosprawny zamyka się w domu i cierpi. Nie pracuje, jest biedny. Ten stereotyp łamie Marcin Mikulski, który na wózek inwalidzki trafił na studiach. To był wypadek. W trudnych chwilach zawsze była przy nim rodzina. - Bez niej nie dałbym rady. Takie wsparcie jest naprawdę konieczne - podkreśla Marcin Mikulski.

Ma firmę, która zajmuje się masteringiem (przywracanie do życia starych nagrań) i realizacją dźwięku. Pracuje też społecznie. Jest prezesem Stowarzyszenia Aktywne Życie, przewodniczącym powiatowej rady ds. niepełnosprawnych i redaktorem portalu Ligota.info.

Kilka lat temu na wózkach inwalidzkich posadził architektów z Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Zrobił to, aby uwrażliwić ich na potrzeby niepełnosprawnych w przestrzeni publicznej, którą przecież tworzą. Katowice są pierwszym i jak dotychczas jedynym miastem w kraju, które konsultuje remonty i inwestycje z niepełnosprawnymi. Wjechał na wózku na wulkany: Etnę, Wezuwiusz, Pico del Teide.

Obecnie postawił sobie kolejne wyzwanie. - 5 maja, w dzień godności niepełnosprawnego, organizuję pod Sejmem demonstrację. Zależy mi, aby było nas tam dużo. Wysłałem zaproszenia do 1400 organizacji. Odpowiedziało tylko osiem. To mniej niż 1 procent. I tak też wygląda aktywność niepełnosprawnych. Jest tragiczna. To wynik fatalnej polityki rządu, braku dobrej woli, oszczędzania na nas - podkreśla Marcin Mikulski, który ma dziesiątki nowych pomysłów na najbliższe tygodnie i miesiące.

Włodzimierz, który śmiga w sieci i uczy tego innych

Senior i komputer to się wyklucza - tak myśli wielu z nas. Jak się okazuje, nic bardziej błędnego. Pan Włodzimierz Wójcik, bielszczanin, ma lat 70 i wśród znajomych jest zwany "postrachem lewicowców". Oczywiście na portalach społeczno-ściowych. Świetnie radzi sobie w sieci i uczy tego seniorów.
- Pod koniec pracy zawodowej w Fiacie musiałem nauczyć się obsługi komputera i sieci wewnętrznej firmy. To był warunek dalszego zatrudnienia. Miałem wtedy 60 lat. Teraz spędzam w sieci sporo czasu, aż żona się na mnie złości. Jej samej to raczej nie interesuje. Ma internetowe konto bankowe, ale to mnie prosi, bym go obsługiwał - opowiada.

Kolegów szkoli, ale niewielu pali się do obsługi komputera. Na przeszkodzie stoi między innymi brak znajomości języka angielskiego. - Bo nawet w polskim systemie pewne komendy są po angielsku i to utrudnia obsługę - podkreśla.

Pan Włodzimierz zaangażował się w politykę, współpracuje z posłem Piętą z PiS-u, szkoli osoby skupione w Rodzinach Radia Maryja. Nie kryje prawicowych sympatii. Na portalach społecznościowych ostro dyskutuje. - Najbardziej mnie irytuje, jak młodzi ludzie nie mają poglądów, wszystko jest im obojętne. Czasami takim przygadam. Nie żeby od razu wszyscy byli patriotami, ale zachowań antyspołecznych po prostu nie toleruję - podkreśla bielszczanin. Jako przykład podaje swoją internetową krucjatę w sprawie opłacania abonamentu rtv.

Dariusz z Sosnowca, który po prostu lubi Ślązaków

Zagłębiak nie dogada się ze Ślązakiem - to stereotyp łamany przez Dariusza Jurka, szefa Stowarzyszenia Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego. Mieszka w Sosnowcu, obecnie leczy się po wypadku. I irytuje się, kiedy ktoś wspomina o śląsko-zagłębiowskich animozjach.

- Nie podoba mi się to całe szukanie różnic na siłę. Zawsze powtarzam, że głupota nie jest podzielona wzdłuż rzeki Brynicy, tylko w poprzek - mówi Dariusz Jurek. Podkreśla, że w rodzinie ma wielu Ślązaków, jak i Zagłębiaków. - Żyjemy w zgodzie, lubimy się. Nie oceniamy się po tym, gdzie kto mieszka, bo to nie ma sensu. Ważne jest, jakim kto jest człowiekiem, a nie jaki ma adres w dowodzie - mówi sosnowiczanin i dodaje, że nigdy nie spotkał się z agresją czy choćby niechęcią wywołaną miejscem zamieszkania.

Na dowcipy o Sosnowcu i jego mieszkańcach reaguje z uśmiechem. - O ile są na poziomie, bez chamstwa. Bo bardzo irytuje mnie zalew chamstwa na portalach społecznościowych - mówi.
W rozmowie z DZ na temat Śląska i Zagłębia podkreślał: - To są po prostu dwa różne regiony funkcjonujące w jednej jednostce administracyjnej. Czy różnorodność może być zła? Chyba nie? Myślę, że przeciwnie: różnorodność to bogactwo i powinno się je pokazywać. Dlatego granicę na Brynicy należy pielęgnować. Wyrwać chwasty zarastające jej brzegi i budować mosty - te dosłowne i te w przenośni.

Andrzej, Rom, który chce dobrze wychować dzieci

Rom, Cygan pracy się nie ima, kradnie - takie przekonanie jest błędne i udowadnia to Andrzej Puma, prezes Zabrzańskiego Stowarzyszenia Romów. Prowadzi zajęcia sportowe dla dzieci: romskich i polskich. Jest instruktorem taekwondo, asystentem zawodowo-socjalnym. W 2011 roku został wicemistrzem Polski w testach siły w Rybniku. Zaś w Pucharze Polski w walkach indywidualnych do 80 kg w Białej Podlaskiej w 2006 roku zajął drugie miejsce.

Zapytany o plany na przyszłość odpowiada: "Dobrze wychować moje dzieci i wnuki. Dalej kontynuować moją pracę i promować sport". Ma też wielkie marzenie: "Chciałbym, aby Rom był w kadrze narodowej Polski i ją godnie reprezentował". Czy się spełni? Próbować zawsze warto.

Ani Andrzej, ani Marcin, ani Włodzimierz, a nawet Dariusz nie zostali bohaterami wystawy na katowickim dworcu PKP. Ale mogli i w pełni na to zasługują. Barbara Szafir, wicedyrektor Wydziału Europejskiego Funduszu Społecznego Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego, organizatorka wystawy, podkreśla, że osoby utrwalone na zdjęciach na wystawie mówią o tym, co je boli. - Te napisy na kartkach, które trzymają, to ich odczucia. Nie stosowaliśmy żadnej cenzury. Promujemy unijną zasadę równych szans i chcemy pokazać, jak czasami nie są one do końca respektowane - mówi Barbara Szafir.

Wystawę tych oryginalnych, niezwyczajnych zdjęć na katowickim dworcu można będzie oglądać do 21 marca, czyli jeszcze tylko trzy dni. Warto tam zajrzeć i spojrzeć w twarz tym, którzy łamią stereotypy. Warto też pamiętać, że takie osoby żyją wokół nas, są naszymi sąsiadami. Doceńmy je.


*Próbny sprawdzian szóstoklasistów 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI
*Horoskop 2014: Karty tarota ostrzegają [PRZEPOWIEDNIE NA 2014]
*Tabliczka mnożenia do wydrukowania [WZORY TABLICZEK MNOŻENIA]
*Urlop macierzyński 2014 [ZASADY I TERMINY: URLOP RODZICIELSKI]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!