18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stowarzyszenie Ruchu Harcerskiego "Czuwaj" spotyka się dziś w Bibliotece Śląskiej

Aldona Minorczyk-Cichy
Do 1989 roku harcerstwo było dla wielu młodych ludzi jedynym sposobem spędzania wolnego czasu
Do 1989 roku harcerstwo było dla wielu młodych ludzi jedynym sposobem spędzania wolnego czasu Piotr W.Kochański /Ogrody Wspomnień
Harcerstwo wchodzi w człowieka na całe życie. Zmienia go, uczy działać w grupie i doceniać przyjaźń - pisze Aldona Minorczyk-Cichy o Stowarzyszeniu Ruchu Harcerskiego "Czuwaj".

Stowarzyszenie Ruchu Harcerskiego "Czuwaj" powstało dokładnie 10 lat temu. Skupia byłych komendantów, instruktorów harcerskich, którzy nie mogą już aktywnie działać w ZHP, ale chętnie wspomagają związek. Dbają o tradycję i historię. Szukają sponsorów. Pomagają sobie wzajemnie, wspomagają finansowo wyjazdy na letnie obozy dla dzieci z ubogich rodzin. To jest unikatowe stowarzyszenie w skali kraju. Jutro w Katowicach środowisko to będzie świętować swoje 10-lecie.

Noce spędzane pod namiotami, zawiesista zupa z metalowej menażki, ogniska, podchody. Kto tego nie przeżył, niech żałuje. Harcerstwo wchodzi w człowieka na całe życie. Zmienia go, uczy działać w grupie i doceniać przyjaźń. Doskonale wiedzą o tym członkowie Stowarzyszenia Ruchu Harcerskiego "Czuwaj", które jutro będzie obchodzić 10-lecie swojego istnienia. Założyli go byli harcerze: komendanci, instruktorzy, którzy czynnie w ZHP działać już nie mogą, ale o związku nie potrafią zapomnieć i chętnie go wspierają. Żałują też czasów, kiedy zuchowskie i harcerskie drużyny były w każdej szkole, a szare mundurki z kolorowymi chustami śmigały ulicami naszych miast i miasteczek.

Profesor pediatrii i metalowa harcerska lilijka

Prof. Krystyna Karczewska pierwszy raz mundurek założyła, gdy miała zaledwie roczek. - Mama była hufcową w Tarnopolu na Kresach. Inaczej po prostu być nie mogło. Ale przyrzeczenie harcerskie złożyłam dopiero w 1945 roku w hufcu tarnogórskim. Wojenne losy, repatriacja, wygnanie rzuciły nas na Śląsk - wspomina pani profesor.

Jej ojciec, sędzia, zginął w Katyniu. Nie mogła o tym nikomu opowiedzieć przez długie lata. W Tarnowskich Górach, gdzie trafiła w 1945 roku, jej mama uczyła języka polskiego w liceum pedagogicznym i jednocześnie udzielała się w harcerstwie.

- Moja aktywność nie była zbyt duża. Tak naprawdę zaczęła się dopiero na studiach - opowiada. Krystyna Karczewska ukończyła studia medyczne, pracowała w Śląskim Centrum Pediatrii w Zabrzu. Na studiach, a potem już jako lekarz organizowała obozy harcerskie dla chorych dzieci. - Aż do 1986 roku najpierw w lipcu na Jurę zabieraliśmy dzieci chore na cu-krzycę, a miesiąc później z wadami postawy i astmą. Pod opieką lekarzy mogły być prawdziwymi harcerzami, pełnić warty. Nikt w kraju tego poza nami nie robił - wspomina. Był szpitalik dla harcerzy, ale też badania naukowe przeprowadzane wśród mieszkańców wiosek sąsiadujących z obozem. To wszystko skończyło się wraz ze zmianą ustroju. Zakłady przestały finansować wyjazdy.
- Kiedy 10 lat temu usłyszałam o stowarzyszeniu "Czuwaj", bardzo się ucieszyłam. Praca na rzecz harcerstwa, zdobywanie sponsorów i dbanie o historię organizacji. To ma sens i daje mi radość - podkreśla. Jutro na spotkanie z okazji 10-lecia "Czuwaj" pójdzie w mundurze swojej mamy. - Zmarła 20 lat temu, ale do końca działała w harcerstwie - mówi prof. Karczewska.

Technik dentystyczny wolał hufiec od zarabiania pieniędzy

Zbigniew Soroczan, rybniczanin, z organizacją związał całe swoje życie. - Do ZHP wstąpiłem w 1956 roku. Zastępowy, kronikarz, a w latach 1971-91 komendant hufca w Rybniku - wylicza Soroczan.
Z wykształcenia technik dentystyczny. W latach 70. i 80. to był zawód przynoszący krocie. A jednak pan Zbigniew zrezygnował z jego wykonywania i zawodowo zajął się szefowaniem ZHP.

- Wiem, że trudno w to uwierzyć. Ale tak właśnie było - podkreśla. Początek lat 90. to trudny okres dla harcerstwa. Dotychczasowi działacze, instruktorzy musieli zająć się rodzinami, pilnować pracy. Żyło się ciężko. Na inne sprawy brakowało czasu.
- W marcu 2004 roku zaproszono mnie do Katowic na spotkanie. Tam podjęliśmy decyzję o utworzeniu stowarzyszenia. To się doskonale złożyło, bo już wcześniej o tym w Rybniku myśleliśmy. W czerwcu powstał pierwszy Krąg "Czuwaj". Jego członkowie, teraz już ponad 60 osób, dbają o historię. Wydali dwie książki dokumentujące działalność ZHP w latach 1920-39 i 1945-90. Czy Zbigniew Soroczan wierzy, że dla harcerstwa nadejdą jeszcze wspaniałe czasy? - W 1975 roku w powiecie rybnickim było 12,5 tysiąca harcerzy i zuchów. A i tak dostawaliśmy po głowie, bo mieliśmy w szkołach zbyt mały stopień uzwiązkowienia, zaledwie 24 proc. W takim Sosnowcu czy Bytomiu był dużo wyższy. Wtedy mieliśmy bardzo dobry program dla harcerzy, zwłaszcza w szkołach średnich, w których wychowywaliśmy dalsze kadry. Teraz w szkołach bywa z tym kiepsko - podkreśla Soroczan.

Na obronę pracy magisterskiej prosto z obozu

Elżbieta Natkaniec z Kręgu w Sosnowcu zapewnia, że wszystko, co ważne w jej życiu, ma związek z harcerstwem. - Nawet na obronę pracy magisterskiej przyjechałam prosto z obozu. Miałam tyle czasu, żeby wyprasować spódnicę - wspomina.

Pamięta lata, kiedy na Centurii, na jednym turnusie było tysiąc zuchów i harcerzy. - Proszę sobie wyobrazić, jak zbierali się przy ogromnym ognisku - dodaje i złości się, kiedy w telewizji słyszy prof. Jadwigę Staniszkis mówiącą, że harcerstwo zabija indywidualność: - No co za bzdury. Harcerstwo uczy, pomaga w dalszym życiu.

Sosnowiecki Krąg "Czuwaj" działa od kilku lat i ma na koncie sporo ciekawych akcji. Powstała książka o historii organizacji, na grobach instruktorów fundowane są harcerskie lilijki. Stowarzyszenie współorganizowało też bieg wokół zamków.

Nie próżnuje też Adam Paucha z Zawier-cia. Swoje życie z ZHP związał w wieku 7 lat. Jego nauczycielem, mentorem był Lech Gallina - historia zawierciańskiego związku. - Stowarzyszenie "Krąg" to 65 osób. Dochodzą do nas coraz młodsi. Wszyscy pamiętamy, że byliśmy i nadal jesteśmy harcerzami. Pomagamy w krzewieniu idei, ale i sobie nawzajem w trudnych życiowych chwilach. Kultywujemy tradycję, spisujemy historię. Tak trzeba - podkreśla.

Izba tradycji, śpiewnik, czyli tak to robią w Rydułtowach

Ryszard Zawisz jest dumny, że harcerskie szlify zdobywał w II drużynie im. Stefana Czarneckiego. - Ta drużyna ma przedwojenne tradycje. To drużyna kadrowa dla miasta, harcerski matecznik - podkreśla. Sam też do kadry należał. Był komendantem hufca w Wodzisławiu Śląskim i pełnił funkcję w Śląskiej Chorągwi.
W 2011 roku w Rydułtowach powołano do życia Krąg stowarzyszenia "Czuwaj". Osiągnięcia: harcerska izba pamięci, oryginalny śpiewnik z elementami historii związku, a ostatnio także lekcje historii.
- Jeśli ktoś złożył przyrzeczenie, to harcerzem jest do końca życia. Tu kształtuje się charaktery - podkreśla.
Janusz Woźniak, przewodniczący Stowarzyszenia Ruchu Harcerskiego "Czuwaj", przygotowuje się do jutrzejszego święta. - Będziemy wspominać to, co udało się nam zrobić do tej pory i oczywiście planować działania na przyszłość: tę bliższą i dalszą. Wyróżnimy najaktywniejszych instruktorów. Będą odznaczenia. Nie chciałbym dzisiaj zdradzać szczegółów, by nie psuć niespodzianki koleżankom i kolegom - podkreśla Woźniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!