Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Testament dla nauki

Katarzyna Piotrowiak
W tym roku już 110 osób wyraziło w swoich testamentach życzenie ofiarowania się pośmiertnie dla nauki.

- Osób, które rozważają udział w programie, jest coraz więcej, niezależnie od płci, wykształcenia i wykonywanego zawodu. Taką chęć deklarują księża, wykładowcy uniwersytetów czy gospodynie domowe. Codziennie odbieram kilkanaście telefonów z pytaniami od ludzi z całej Polski - mówi prof. Jerzy Gielecki, inicjator programu w Śląskiej Akademii Medycznej, teraz wykładowca Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Tam rozpoczynają się prace nad wprowadzeniem programu, który został zainicjowany przed pięciu laty na Śląsku, gdzie studentom i specjalistom brakowało ludzkich ciał do ćwiczeń i badań medycznych.

56-letnia Zofia Borowska już się zdecydowała. - Początkowo chciałam, żeby moje zwłoki zostały spalone, potem dowiedziałam się, że młodym adeptom medycyny potrzebny jest materiał do badań. Uznałam, że przecież można zrealizować jedno i drugie - opowiada.

Najtrudniejsze okazały się rozmowy z rodziną. - Jedni byli za, inni przeciw, jak to w życiu bywa. Większość krewnych twierdziła jednak, że to nie jest zły pomysł, dlatego zgłosiłam się do programu profesora Gieleckiego. Chciałam, żeby był ze mnie jakiś pożytek po śmierci - mówi pani Borowska.

Takich darczyńców jak ona jest coraz więcej. To konieczne, bo medycyny nie można się dobrze uczyć nawet na genialnie skonstruowanych manekinach. Studentom jednego roku potrzeba od 20 do 30 ciał. Natomiast kilka razy więcej zwłok potrzebują specjaliści.

- Współczesne zakłady anatomii prowadzą wysokospecjalistyczne kursy medyczne, przeprowadzają symulacje operacji, sprawdzają aparaturę medyczną. Wszystko to robią na zwłokach. Prawie każdą nową technikę leczenia trzeba przetestować - tłumaczy prof. Gielecki. - Zdarza się, że uczelnie medyczne spoza regionu sygnalizują nam, że nie mają ciał potrzebnych do badań. Zawsze staramy się im pomóc, tak było ostatnio w Poznaniu.

Na początku programu takich deklaracji było zaledwie dwadzieścia. Obecnie jest ich dużo więcej. Zdaniem prof. Gieleckiego jeśli ta tendencja się utrzyma, za kilka lat nie powinno być już problemów.

- Na trzysta testamentów, tylko raz się zdarzyło, że rodzina nie spełniła ostatniej woli. Natomiast bardzo często otrzymujemy e-mailem listy od ich wnuków i dzieci. Ostatnio napisała do mnie córka 80-letniej pani, której zwłoki są już w naszych zasobach do dyspozycji studentów medycyny. Dziewczyna mieszka w Stanach Zjednoczonych, napisała, że jej mama była bardzo kochaną osobą, więc ona akceptuje jej wolę - dodaje profesor.

Pochówek kobiety odbędzie się za dwa lata. Wszyscy ofiarodawcy są chowani w Kochłowicach w Parku Pamięci. Pogrzeb jest uroczystością celebrowaną przez kapłanów różnych wyzwań. W jej przygotowaniu biorą udział też studenci, którzy czuwają nad spełnieniem ostatniej woli ofiarodawcy. Na uroczystościach pojawiają się i przyszli darczyńcy.

- Kontaktują się ze mną i dopytują o procedury. Uważam, że to bardzo dobry program. Do niedawna zwłoki zabierano z zakładów opieki społecznej. Pojawiły się więc wątpliwości etyczne, bo przecież każdy ma prawo decydowania o sobie. Ten program właśnie to umożliwia poprzez wyrażenie własnej woli za życia - tłumaczy ksiądz Andrzej Kołek, prowadzący pochówki ofiarodawców. Duchowny podkreśla, że do takiej decyzji należy wcześniej przygotować rodzinę.

- Lepiej z nimi wcześniej na ten temat porozmawiać. Śmierć bliskiej osoby, to dla najbliższych traumatyczne przeżycie. Okres pomiędzy śmiercią, a pochówkiem jest niezwykle trudny, a w przypadku darczyńcy pogrzeb odbywa się zwykle po kilku latach - dodaje ksiądz Kołek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!