Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były prezydent Zabrza: Nie zabiłem! Sprawa wraca do I instancji [ZDJECIA]

Teresa Semik
Jerzy G. były prezydent Zabrza
Jerzy G. były prezydent Zabrza Arkadiusz Ławrywianiec
Sąd Apelacyjny uchylił wyrok 25 lat pozbawienia wolności Jerzemu G. i wrócił sprawę do ponownego rozpoznania z powodu błędów proceduralnych. - Oświadczam kategorycznie, że nie zabiłem Lecha Frydrychowskiego! - powiedział były pezydent Zabrza.

Były prezydent Zabrza nie krył zadowolenia: - Mam nadzieję, że teraz sprawa będzie rozpoznana należycie, że zostanę uniewinniony – mówił zaraz po wyjściu z sali rozpraw.

Sędzia Wiesław Kosowski wyjaśniał, że Sąd Apelacyjny w ogóle nie jest w stanie ocenić wyroku pierwszej instancji, tyle błędów zawiera jego uzasadnienie, a to jest niezwykle skomplikowana sprawa, poszlakowa. Nie wiadomo, na jakich dowodach sąd pierwszej instancji oparł skazujący wyrok i dlaczego innych dowodów, sprzecznych, w ogóle nie ocenił. Oskarżony Jerzy G. twierdzi, na przykład, że w dniu śmierci Lecha Frydrychowskiego był w zupełnie innym miejscu i nie ma nic wspólnego z jego zabójstwem. Dwaj inni oskarżeni mówią równie kategorycznie, że to nieprawda, bo był na miejscu zbrodni, że oni tylko obezwładnili Frydrychowskiego i zostawili ofiarę w lesie z byłym prezydentem Zabrza.

Mecenas Robert Dopierała, obrońca Jerzego G. nazwał to uzasadnienie wyroku katowickiego Sądu Okręgowego wręcz „gniotem”. Dlatego wnosił o zwrócenie sprawy do ponownego rozpoznania. O to samo wnosiła zresztą prokurator Iwona Urbańska.

To była właściwie totalna krytyka pracy sądu pierwszej instancji. – Bezsporny pozostaje udział oskarżonych w działaniach sprzecznych z prawem – dodał sędzia Kosowski – ale pozostaje m.in. pytanie, jaki to był rodzaj przestępstwa: zabójstwo czy pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

Nie są do końca wyjaśnione motywy tego zabójstwa. Jerzy G. zamierzał zabić, żeby się pozbyć problemów – wielkiego długu, jaki miał wobec ofiary? Pozostały jednak wątpliwości, których sąd nie rozwiał, na przykład, skąd Frydrychowski, utrzymujący się z emerytury matki, miał 250 tys. zł, by je pożyczyć Jerzemu G. i to na 5 procent w skali miesiąca. Czy umowa pożyczki była legalna?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!