Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urbanke: Ofiary "3 Z": zrobić, zarobić i zapomnieć

Mariusz Urbanke
Mariusz Urbanke
Mariusz Urbanke ARC
Kapitalizm trzeba zreformować - to nie jest robotnicze hasło spisane wczoraj na pochodzie 1-majowym. Tak twierdzą... przedsiębiorcy. I to nie jakieś "przechrzty", które nagle przeszły z bezdusznego XIX-wiecznego liberalizmu na socjalizm. Ale twardzi gracze, którzy nie cackają się ani ze związkami zawodowymi, ani nie owijają w bawełnę, kiedy trzeba otwarcie krytykować przywileje górnicze czy inne szkodliwe rozwiązania prowadzące do upadku firm.

Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan zrzeszającej firmy, tak tłumaczy ów apel: "Jesteśmy organizacją liberalną, ale nie uważamy, że celem gospodarki jest sama gospodarka i zysk. To wszystko ma służyć społeczeństwu. Dlatego popieramy konieczność uwzględniania przez biznes wymogów środowiskowych i potrzeb społecznych" - podkreśla.

To dość przewrotny figiel historii, że nasi biznesmeni w końcu dostrzegli coś, co Leon XIII - zwany "papieżem robotników" - odkrył już pod koniec XIX wieku. Lewiatan zauważa, że - według ubiegłorocznego Global Wealth Report - 46 procent światowego bogactwa należy do zaledwie 1 procenta najbogatszych mieszkańców globu. Historia dowodzi - podkreślają eksperci Konfederacji - że dramatyczne nierówności zawsze doprowadzały do radykalnych zmian społecznych, ustrojowych i gospodarczych. Dlatego nawołujemy biznes do samoograniczenia, samoregulacji i odpowiedzialności społecznej - to wnioski pracodawców.

Co proponował papież Leon XIII? Po pierwsze - solidarność klas, solidarność społeczną (skąd my w Polsce znamy to pierwsze słowo?). "Nie ma kapitału bez pracy ani pracy bez kapitału" - pisał. Dlatego praca jest szlachetna, jest tworzeniem, a nie tylko towarem i stąd zawsze domaga się słusznej zapłaty. Państwo zaś powinno wspierać najsłabszych przez adekwatne prawodawstwo.

W tym miejscu przypominają się słowa Jana Pawła II, którego chętnie cytuję nie ze względu na świętość - bo na tym się nie znam - ale ze względu na to, że był człowiekiem tytanicznej wręcz pracy i znał zarówno ciężką robotę fizyczną, jak i "lekkie" pisanie o trudnych sprawach. Jan Paweł II nie bał się mówić o wyzysku. "Chrystus nie zgodzi się nigdy z tym, aby człowiek był uznawany tylko za narzędzie produkcji, żeby tylko we-dług tego człowiek był oceniany, mierzony i wartościowany" - podkreślał.

O znaczeniu pracy - jako czymś, co nie tylko pozwala nam jeść, pić i używać życia, ale i budować swoją wartość, mówił też podczas swych wizyt na Śląsku. Bo tu zawsze solidna robota była wyznacznikiem statusu człowieka. Niestety, to zmienia się obecnie na niekorzyść. Jeszcze w pokoleniu mojego dziadka spotykałem się z wieloma fachowcami, którzy wyznawali prostą zasadę: ja zaświadczam o jakości mojej roboty, a moja robota świadczy o mnie. Dziś wielu działa według zasady "trzech Z" zapożyczonej od leniwych studentów: zrobić, zarobić i zapomnieć. Wciskają towar klientowi - byle jaki, byle szybko i byle dużo - żeby tylko przed czterdziestką dojść do miliona. To się przeważnie mści, bo klient raz oszukany, już nie wróci. Podobnie jest z pracownikiem.

Dlatego biznes, szczególnie amerykański, dawno odkrył coś tak istotnego, jak społeczna odpowiedzialność firm (czyli CSR od ang. Corporate Social Responsibility). Jednym z fundamentów idei CSR jest uczciwy dialog firmy z wszystkimi, którzy mają na nią jakiś wpływ - przede wszystkim z pracownikami, ale i klientami, dostawcami i otoczeniem społecznym. Jak to działa w praktyce? Mówiąc obrazowo - gdyby politycy, a przede wszystkim szefowie Kompanii Węglowej, powiedzieli jakiś czas temu górnikom, że tej firmy nie stać na podwyżki, nie stać na deputaty i rozdmuchaną administrację, to dialog związkowców z pracodawcą nie toczyłby się dzisiaj na ulicach, ale w gabinetach. A tak ludzie czują się podwójnie oszukani i muszą odreagować.

Amerykański ekonomista Paul Krugman, autor książki "Sumienie liberała", wprost obwinia rządy sprzyjające elitom o to, że doprowadziły do skrajnych nierówności. Zdaniem Krugmana, musi to spowodować poważny kryzys ekonomiczny, który będzie wymagał interwencjonizmu państwowego na globalną skalę. Dziś jego prognoza sprawdza się co do słowa. Prezydent Obama nadrukował dolarów i obligacji, by ratować USA. Nie bardzo pomaga.

Co zrobi nasz rząd, żeby ratować górnictwo? Przedsiębiorcy podpowiadają. Problem w tym, że to lekarstwo bardzo spóźnione i też może nie zadziałać.

Mariusz Urbanke, publicysta


*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Pogoda na weekend majowy 2014: Będzie ciepło, ale nie upalnie MAJÓWKA 2014
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Urbanke: Ofiary "3 Z": zrobić, zarobić i zapomnieć - Dziennik Zachodni