18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uroda pozornej brzydoty

Marek S. Szczepański
Śląskie bloki, podobnie jak hałdy, są częścią naszego życia i regionalnych klimatów

Wielka płyta, obecna w wielu krajach świata, narzędzie socjalistycznej architektury, przyczyniła się do degradacji przestrzennej i społecznej rodzimych miast oraz ich kwartałów. Widoczna jest również we wszystkich większych ośrodkach miejskich województwa śląskiego. Źle wykorzystana ułatwiała wznoszenie blokowisk, czyli betonowych szaf - tyleż elegancko, co bezzasadnie nazywanych osiedlami. Ugruntowała bezstylowość, ujednolicenie budownictwa, wzmacniała jego odspołeczny charakter.

Nie mogło być inaczej: wielka płyta obliczona była na kolektyw i zbiorowość, a nie jednostkę, rodzinę czy małą grupę. Przeczyła ludzkiej skali - jest wszak kanciasta i rzadko bywa plastyczna. A jednak spora część mieszkańców oswoiła wielką płytę, a niektórzy odszukali nawet w betonowych blokowiskach - ducha miejsca.

Co więcej, wielkie zespoły mieszkaniowe w Tychach czy Sosnowcu dawały niepowtarzalną szansę tysiącom ludzi na poprawę ich warunków mieszkaniowych i życiowych. Pamiętam badania w nowych osiedlach tyskich, których liczni użytkownicy jednoznacznie mówili ankieterom, że dzięki takim budynkom po raz pierwszy mogli skorzystać ze spłukiwanego sedesu, a marzenia o widnym mieszkaniu zostały w blokowiskach zrealizowane. Ważny jest więc odbiór użytkowników. Wielu z nich widzi niedostatki wielkopłytowego budownictwa, ale dostrzega też wagę awansu mieszkaniowego, jaki mu zawdzięczają.

Od kilku lat wielkopłytowe budownictwo, lepiej lub gorzej, oswajane jest poprzez nowe elewacje, ocieplenia i przyjazne kolory. W najbogatszych krajach świata, w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Republice Federalnej Niemiec część blokowisk wyburzono, ale Polska to kraj na dorobku i takiej destrukcji nie jest w stanie udźwignąć. Nawet wtedy, gdy cała mapa Europy - stanowiąca tło wystąpień Donalda Tuska - zamalowana jest na złowróżbny czerwony kolor ilustrujący kryzys, a Najjaśniejsza Rzeczpospolita pyszni się zielenią zwiastującą rozwój.
Koszty ograniczonych wyburzeń i rekonstrukcji są niewyobrażalnie duże i przekraczają możliwości państwa. Konieczne będą więc stopniowe zmiany w przestrzeni polskich miast, nadanie wielkiej płycie bardziej miejskiego charakteru i niepowtarzalności. Przed laty próbował to zrobić Franciszek Starowieyski, wielki polski artysta, ale też i blagier podający się za potomka Georga von Gischego, fundatora znanej dzielnicy obecnych Katowic.

Nie mogąc znieść ulokowania w warszawskim blokowisku, w którym wszystkie elewacje były dokładnie takie same, Mistrz wywiesił z okna swojego mieszkania specjalną rzeźbę, aby podkreślała inność budynku, jego niepowtarzalność, no i oczywiście zaznaczyć swoją obecność w tej przestrzeni. Starowieyski zasłynął przed wielu laty szczególnym opisem śląskiego pejzażu przemysłowego, świadczącym o tym, jak inaczej postrzegać i opisywać można trwałe elementy regionalnego świata. Hałdy - powiadał - świadczą o tym, że zdarzył się w XIX wieku wielki wybuch przemysłu i taki właśnie pejzaż stworzył. Hałdy - dodawał - tak jak katedry, zamki należą już do zabytków.

Przed Piekarami znalazłem cudowne miejsce; tam ostały się hałdy z huty metali kolorowych, jest tam przepiękna szlaka wymieszana z żużlem. Piękne hałdy, intensywnie czerwone, ze wspaniałą strukturą spękań, małymi grotami. Dookoła tych hałd wytworzył się dziwny mikroklimat, dziwna rozbuchana flora. Nie każdy ma duszę artysty, ale wielu z nas potrafi odszukać piękno w pozornej brzydocie. Ważna jak zawsze jest w takich przypadkach wrażliwość odbiorcy, której nie można opanować wyłącznie w wyniku formalnej edukacji. W znacznym bowiem stopniu wynosi się ją ze środowiska rodzinnego, zwłaszcza rodzicielskiego, społeczności lokalnej i zbiorowości pozaszkolnych.

Często ta zdolność do czytania piękna nie zależy od szkolnych i akademickich certyfikatów Warto może wiedzieć, ze w najbardziej zdegradowanych dzielnicach śląskich miast spotkać się można z opiniami licznych mieszkańców, że przestrzeń, która ich otacza, nie jest może najpiękniejsza, ale należy do nich, jest częścią ich życia i przez to cechuje ją niepowtarzalna uroda.

Karl Kraus, nieco już zapomniany austriacki pisarz i dziennikarz powiadał, że sama niezwykłość nie jest pięknem. Od siebie dodam, że warto jest dostrzec piękno w rzeczach zwykłych, czasem przytłaczających - jak blokowiska, czasem ponurych - jak poprzemysłowe zabytki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty