Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbórka jak w la belle époque

Michał Smolorz
Kończy się rok 2010, a nie słabną tęsknoty za latami siedemdziesiątymi ubiegłego wieku, za naszą polską la belle époque.

Prezes TV Silesia, pan Arkadiusz Hołda, urządził uroczystą akademię barbórkową w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca. Nie urząd wojewody, nie regionalny samorząd, tylko prywatny nadawca. Wszystko było jak za ancien régime'u: dwa tysiące galowych mundurów na sali, wicepremier od gospodarki, hymn państwowy i górniczy, przemówienia i nagrody, a potem widowisko estradowe, na które producent nie szczędził środków i wysiłków organizacyjnych.

Może niektórych zadziwię, ale mnie się ten pomysł podoba. Wylewanie dziecka z kąpielą, to nasza narodowa specjalność, więc skoro odrzucamy dziedzictwo PRL-u, to z całym dobrodziejstwem inwentarza. Jakby nic z tamtych doświadczeń nie nadawało się do użycia w wolnym kraju. Owszem, sam nieraz postulowałem, aby górnictwo zdjąć z piedestału, aby odebrać mu przywileje "narodowego przemysłu" i sprowadzić do gospodarczej normalności. Ale to nie znaczy, że trzeba je odzierać z uroku, tradycji i celebry. Śląskie Barbórki są starsze niż PRL, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby pozostawić im dawną rangę, także w sferze publicznych obchodów.

Rzecz jasna, centralne akademie w Zabrzu, to wynalazek lat 60., kiedy Edward Gierek był I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Dom Muzyki i Tańca gościł je aż do roku 1976, potem zostały przeniesione do Spodka. W 1983 r., już za gen. Jaruzelskiego, na krótko wróciły do Zabrza. Od 1990 r. poniechano ich z pewnym zawstydzeniem, a nawet obawą, aby przypadkiem władza - która zniosła socjalistyczny porządek w gospodarce - nie została wygwizdana.

Sam zastanawiałem się, czy nie powrócić do tej idei, więc w 1997 roku, pod patronatem telewizyjnej "Dwójki", zorganizowaliśmy koncert barbórkowy w Domu Kultury kopalni Wujek. I to z udziałem prof. Leszka Balcerowicza, który dopiero co drugi raz został wicepremierem; wcześniej odniósł spektakularny sukces wyborczy, startując do Sejmu z okręgu katowickiego u boku Kazimierza Kutza. Potem te imprezy znów poszły w odstawkę, wszystko zalały zbiorowe ochlaje zwane karczmami piwnymi. Teraz zwyczaj barbórkowej akademii podjął właściciel TVS-u.
Jest w tym i druga wartość. Od lat dopominam się, aby wojewódzki samorząd powrócił do patronowania dobrym widowiskom rozrywkowym o regionalnej randze. Urząd marszałkowski uznaje, że powinności ma wyłącznie wobec tzw. kultury wysokiej - teatru, opery, muzeów czy filharmonii - zaś rozrywka, jako sztuka "niepoważna", została przezeń rzucona na wolny rynek. I tam sczezła, przegrywając z jarmarczną tandetą, z hajmatową szmirą, z wszechogarniającym bezguściem - z wszystkim, co tanie i proste. Muzyczka z playbacku albo z komputera, półnagie panienki i umpa-umpa. Czasami instytucje impresaryjne ściągną jakąś gotową imprezę z katalogu krajowego lub zagranicznego, ale o wyprodukowaniu własnej możemy zapomnieć.

Pomyśleć, że przez lata - w samych tylko Katowicach - działało kilka zawodowych orkiestr rozrywkowych (m.in. Jerzego Haralda, Ireneusza Wikarka, Jerzego Miliana), wszystkie na znakomitym poziomie artystycznym, z paletą świetnych solistów. Do tego niepoliczalne big-bandy zakładowe i miejskie w całym regionie, więc estrady domów kultury i miejskich teatrów na okrągło rozbrzmiewały koncertami z żywą muzyką, co dziś możemy tylko wspominać.

Chwała więc Arkadiuszowi Hołdzie, że podjął trud i ryzyko wyprodukowania żywego widowiska rozrywkowego o regionalnym zasięgu, z dobrą orkiestrą, w dobrej scenografii, z profesjonalnym oświetleniem - rzeczy to niby oczywiste, a jakże dziś rzadkie. Szkoda jedynie, że niektórzy soliści potraktowali ten koncert jak okazjonalną chałturę, niewartą nawet nauczenia się tekstów.

Aspirujący do rangi operowego gwiazdora Juliusz Ursyn-Niemcewicz przykleił sobie kartki z tekstami do... trzymanych w rękach kufla oraz flaszki, i z takich ściągawek śpiewał swoje kwestie. I w tym się zasadza najważniejsza różnica między dawnymi Barbórkami a tegoroczną: za PRL-u byłby to ostatni występ chałturnika, który do końca życia kisłby na etacie nauczyciela śpiewu w podstawówce. A w demokracji Ursyn-Niemcewicz dalej będzie w Operze Śląskiej udawał Kiepurę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!