Londyńska Oxford Street - 2,4 kilometra długości, 300 sklepów i morze ludzi. Ulica tętni życiem o każdej porze, są tu sklepy największych światowych marek, są kafejki, restauracje i fast foody serwujące tradycyjne angielskie fish and chips, czyli rybę z frytkami.
Władze miast myślą, że deptaki ożyją same. Nie ożyją, trzeba zacząć działać
Częstochowa - aleja Najświętszej Maryi Panny, długa na 1,7 km. Jeśli nie planujesz założyć konta, zaciągnąć kredytu albo kupić zestawu środków przeciwbólowych, nie masz tu po co zaglądać. Dominują tu banki i punkty kredytowe w liczbie 27 oraz apteki. Katowice: aleja Korfantego (prawie 4 km) - pasaż handlowy wzdłuż alei jest pasażem tylko z nazwy, bo jest tu ciucholand, bank, fryzjer i kawiarnia.
Nasze miasta też chcą mieć swoje "streets". Dwa lata temu w stolicy aglomeracji władze Katowic wybudowały deptak na Mariackiej, a w tym roku - studencki na ulicy Bankowej. Rewitalizować swe deptaki próbują też Chorzów oraz Rybnik.
Nic dziwnego. Aleje handlowe, szczególnie w okresie przedświątecznym (zresztą przy okazji każdych świąt), to żyła złota. Nie wystarczy jednak budować lub przebudowywać.
- Miasta narzucają formę przestrzenną, a zapominają o funkcjach. Tak jest z ulicą Mariacką w Katowicach - jest ładnie zrobiona, ale ludzie nie mają tam po co przychodzić. Podobnie jest w Tychach z placem Baczyńskiego - tłumaczy Maciej Borsa, prezes oddziału katowickiego Towarzystwa Urbanistów Polskich. - Potrzeba odpowiedniej polityki miasta, wtedy nie będzie nam przybywało w nieskończoność banków - dodaje.
Zarządzanie miastami kuleje, ale nie tylko to. Wzorcowa aleja handlowa - salon miasta - musi spełniać kilka funkcji. Ważny jest kształt urbanistyczny. Musi stanowić podłużną obustronnie zabudowaną przestrzeń. Jeśli nie wyłączoną z ruchu, to niezbyt szeroką.
- To problem alei NMP w Częstochowie i Korfantego w Katowicach. Ludzie nie mogą się po nich swobodnie przemieszczać - wyjaśnia Borsa.
"Salony" muszą też łączyć miejsca, między którymi chodzą ludzie - na przykład dworzec i centrum miasta. Tak jest w Bytomiu na ulicy Dworcowej. - Ta ulica ma potencjał, pod warunkiem że pociągi na bytomskim dworcu będą się zatrzymywały. Problem degradacji Dworcowej jest inny: zamożność (a właściwie jej brak) społeczeństwa - tłumaczy Borsa.
Dobrego położenia nie ma ul. Sobieskiego w Rybniku. - Generatorem życia w centrum są dwie galerie handlowe. Sobieskiego jest na uboczu, łączy centrum z kościołem, to już jakiś ciąg komunikacyjny, ale nikt nie będzie drałował do kościoła codziennie - mówi prezes TUP. Podobny problem ma Mariacka - prowadzi donikąd.
Mniejsze znaczenie ma jakość zabudowy. Dlatego nawet brzydkie Modrzejowską w Sosnowcu, i 3 Maja w Dąbrowie Górniczej można by rozruszać.
- Aż tak strasznie nie wyglądają - śmieje się Borsa. - Usługi, to klucz do sukcesu - dodaje. One stymulują ruch, a więcej ludzi, to więcej handlowców. Koło się kręci, zarabia miasto i ma pieniądze, żeby pracować nad estetyką.
- Deptaki można rozruszać. Tyle że władze miast myślą, że to się zrobi samo, nie zrobi - ocenia Borsa. Dlatego my wolimy miasta udawane, gdzie ulice są ładne, czyste i ciepłe… w centrach handlowych.
- Przez to umarła ulica Wolności w Chorzowie. Ludzie jadą do Silesia City Center. A Wolności to idealny deptak. Ale miasto nie ma pomysłu, jak rozruszać ulicę, szczególnie w części pod estakadą. Nie trzeba jej rozbierać, za to można wykorzystać - komentuje prezes TUP.
Jakieś światełko w tunelu?
- Zwycięstwa w Gliwicach trzyma poziom - odpowiada Borsa. - Zapomnieliśmy o bielskiej 11 Listopada? - Cóż, Bielsko-Biała ma dylemat: nadal jest Bielsko i Biała - kwituje Borsa.
Współpraca: JS, KN, MAO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?