Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Kwiatki z Szywołdu

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Marek Szołtysek arc Marek Szołtysek
Byłem w niewielkiej śląskiej miejscowości Zębowice koło Olesna, gdzie naprzeciwko Urzędu Gminy jest Ośrodek Kultury. Jest tam obok biblioteki Izba Regionalna z wieloma zbiorami. Wśród nich oglądałem dawne ubiory mieszkańców Śląska. Wypatrzyłem kilka wyszywanych w zielono-fioletowe kwiatki, których typ nie pasował do znanych mi śląskich strojów.

Okazało się, że na skutek zagranicznych kontaktów tamtejszych mieszkańców, kilka eksponatów pozyskano z Niemiec. Nie były to jednak stroje niemieckie, ale stroje szywołdzkie. Osoba oprowadzająca po tej zębowickiej izbie spytała mnie nawet, czy wiem, o co chodzi. A wiedziałem doskonale, bo kiedy byłem dzieckiem, to moja babcia wielokrotnie opowiadała mi o szywołdzianach. Ale po kolei.

Rodzina mojej babci pochodziła z Przyszowic koło Gliwic, która to wieś graniczy z dzisiejszą dzielnicą Gliwice-Bojków. Ale nazwa "Bojków" istnieje dopiero od 1946 roku, bo wcześniej, od XIII wieku do drugiej wojny światowej, wieś tę nazywano Szynwałd, Schoenewald albo po śląsku - Szywołd. Mieszkali tam potomkowie średniowiecznych kolonistów, sprowadzonych z niemieckiej Frankonii.

Ludzie ci jednak zamknęli się na wpływy Ślązoków. Szywołdziany inaczej się ubierali, inaczej mówili - i do minimum ograniczali kontakty ze Ślązokami. Ale też niechętni byli wobec niemieckiego mieszczaństwa z Gliwic. Niestety, ta niezwykle ciekawa społeczność została zniszczona pod koniec drugiej wojny światowej. Większość bowiem wraz z armią niemiecką wyjechała, a tych co pozostali, wymordowali Rosjanie w 1945 roku. U mnie w domu wspominano, że spora grupa tych mieszkańców cierpiała na choroby psychiczne - co było skutkiem żenienia się między sobą przez wieki. Natomiast z powodu kulturowej odmienności byli oni uznawani za dziwaków.

Moja babcia jednak opowiadała o szywołdzianach, że byli to bardzo solidni ludzie i dobrzy fachmani. Przykładowo, jak rodzina babci miała w domu świniobicie, to zawsze zatrudniała "masorza szywołdziana". Bowiem nikt nie potrafił zrobić takich wosztow, preswosztow, krupniokow czy lyberwosztow, jak ten "chop ze Szywołdu". Choć - jak opowiadano - człowiek ten nie potrafił dobrze mówić ani po śląsku, ani po niemiecku. On godoł po szywołdzku.

[email protected]


*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ
*Prawo jazdy kat. A. Egzamin na motocykl [PORADNIK WIDEO, ZDJĘCIA PLACU]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!