Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Górniczy boss nad bossami

Marek S. Szczepański
Marek Szczepański
Marek Szczepański
Od wielu miesięcy wiadomo było, że Kompania Węglowa, kolos na glinianych nogach, przeżywa bardzo poważne trudności finansowe, kadrowe, organizacyjne, a wydobyty węgiel - jak wyrzut sumienia - piętrzy się na zwałach.

Na czele tak dużej firmy nie stał jednak prezes, a jedynie koordynator. Przemysłowy okręt flagowy pozbawiony był kapitana, a zatem osoby w pełni odpowiedzialnej za podejmowane decyzje i losy tysięcy pracowników. Co gorsza, koalicyjny rząd RP, piszę o tym od czterech lat, nie przedstawił zwartego, spójnego i czytelnego programu gospodarczego związanego ze śląskim węglem.

Owszem, politycy mają usta pełne frazesów, zwłaszcza w okolicach wyborów, ale z tego słowotoku niewiele czy wręcz nic nie wynika. Na to wodolejstwo zwrócił uwagę w liście do premiera Tomasz Adamek, były hajer, który ring bokserski próbuje zamienić na ring polityczny, kandydując do Parlamentu Europejskiego. "Piszę do Pana, stwierdza champion z Gilowic, jako były górnik i osoba, która zna trud pracy na Śląsku. Proszę skończyć z gadaniem i przejść do działania. Wiem, że jest Pan mistrzem w wygłaszaniu pięknych i gładkich słów oraz składaniu pustych obietnic". Nic dodać, nic ująć, choć brukselski kandydat zupełnie nie jest z mojej bajki.

Trudno też nie dostrzec słabej, jednoznacznie niezadowalającej, współpracy między wicepremierem Januszem Piechocińskim a wiceministrem gospodarki Tomaszem Tomczykiewiczem. A zatem osobami odpowiedzialnymi między innymi za losy branży górniczej. Depozytariuszami i delegatami samego Donalda Tuska.

Jakież było zatem społeczne zdumienie, gdy premier najpierw wsparł strajkujących w Katowicach związkowców, poparł ich argumenty i wielkodusznie zaszczycił swoją obecnością. Problem w tym, że zarzuty syndykalistów miały najcięższy kaliber: korupcja, złe zarządzanie, układy, układziki i personalne karuzele. Potwierdzając część z tych zarzutów, premier, paradoksalnie, obarczył sam siebie za brak nadzoru właścicielskiego. Wszak to on jest bossem wszystkich górniczych bossów i w rezultacie polityczna odpowiedzialność za branżę spoczywa w końcu na szefie rządu RP.

Ale czujność i poprawność zakłóciła zapewne kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego i polityczny zgiełk, jaki jej towarzyszy. Niemal od razu wnikliwe, nicujące kontrole w węglu zapowiedział publicznie prezes Najwyższej Izby Kontroli, Krzysztof Kwiatkowski. Takie inwigilacje winny być prowadzone dużo wcześniej, zwłaszcza jeśli były przesłanki do ich natychmiastowego wdrożenia.

Najbardziej nawet szczegółowe kontrole nie doprowadzą jednak do sanacji śląskiego węgla, mogą co najwyżej ją ułat-wić i przyśpieszyć. Nie ma bowiem jednej, a przy tym magicznie prostej recepty na podniesienie upadającej Kompanii. Konieczny jest wysiłek rządu, kompetentnych jego przedstawicieli w górniczym nadzorze, związkowców, pracowników, samorządów regionalnych i lokalnych.
Trzeba mieć jasną i czytelną świadomość, że związki zawodowe odpowiadają nie tylko za dobrostan pracowników, ale także - a może na równi - za trwanie i rozwój kopalni, która wszystkich ich żywi. A to oznacza zdolność do samoograniczeń, w tym również związanych z górniczymi przywilejami, które bardzo wielu Polakom kojarzą się z socjalistyczną przeszłością. Rząd z kolei winien w końcu przedstawić czytelne zamierzenia wobec branży. Wiem jednak, że nie zrobi tego w czasie kampanii wyborczej, bo politycznie jest to nieopłacalne i grozi zejściem ze sceny, ale tuż po elekcjach może być już za późno.

Tymczasem oczekujemy na owoce pracy nowego prezesa Kompanii Węglowej, Mirosława Tarasa, uważnego za ojca sukcesu i prosperity lubelskiej Bogdanki. Jednak skala problemów w Kompanii jest nieporównywalnie większa, o płynności finansowej można tylko pomarzyć, a opór związkowców i pracowników masowy, pełen bezwzględnej determinacji.

Już w pierwszych wypowiedziach prezes nie zostawia żadnych złudzeń. Na ewentualny zysk Kompanii trzeba poczekać co najmniej trzy lata, a prawdopodobnie niektóre kopalnie muszą zniknąć z gospodarczej sceny regionu - jak niepotrzebni nikomu aktorzy prowincjonalnego teatru.

Warto jednak pamiętać, że górnictwo, najbardziej nawet krytykowane, oskarżane o branżową demoralizację, jest i pozostanie ważnym elementem ekonomii województwa i kraju. Henry Ford mawiał nie bez racji, że "przedsiębiorcy upadają ze swoimi przedsiębiorstwami, bo tak umiłowali stare sposoby, że nie mogą zdobyć się na zmiany. Widzi się ich wszystkich dokoła - tych ludzi, którzy nie wiedzą, że dzień wczorajszy minął, i którzy obudzili się dziś rano z najnowszymi pomysłami z zeszłego roku".

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera